24 cz.1

147 19 1
                                    

Kilka tygodni później...
Patrząc na jej zbolałą twarz każdego dnia, miał coraz większe wyrzuty sumienia. Wszyscy mówili, że to przecież nie jego wina, ale ona sama nie wypowiadała się na ten temat. Jak z resztą na każdy inny. Była cicha i prawie w ogóle się nie odzywała. Wydarzenia, które miały miejsce kilka tygodni temu, bardzo nią wstrząsnęły. Nikt nie mógł jej poznać. Tamta wesoła dziewczyna z energią do życia odeszła w niepamięć.
-Tęsknię za tobą J. Nawet nie wiesz jak bardzo...-żachnął się w myślach Marc przygotowując posiłek i porcję leków dla siebie i swojej przyszywanej siostry.

°°°

Wchodząc do jej pokoju nastawił się na najgorsze.
-Cześć Juli. Mogę wejść?
Odpowiedziała mu cisza. Dziewczyna siedziała plecami do niego przy oknie. Nie poruszyła się nawet na milimetr.
-Um... Dawno nie wychodziłaś więc pomyślałem, że zabiorę cię w jedno miejsce. Na pewno ci się spodoba.
Odwróciła się i pustym wzrokiem popatrzyła na niego. Po chwili delikatnie skinęła.
-To ty się przebierz, a ja poczekam na dole.
Z niemałą satysfakcją zszedł po schodach.
-I jak?
-Udało mi się. Nic nie powiedziała, ale chociaż się zgodziła.
-To gdzie ją zabierasz?
-Moja koleżanka ma studio muzyczne i salę z instrumentami. Wypożyczyła mi je na kilka godzin. Juliett wcześniej kochała muzykę, więc teraz to może zadziałać jako terapia.
-To dobry pomysł Marco. Jeżeli dzięki temu się otworzy to będzie dobrze. Jeżeli coś się będzie działo to zadzwoń, przejdziemy po nią.
-Myślę, że nic się nie stanie. Przyprowadzę ją całą i zdrową.
Umilkli kiedy dziewczyna zeszła po schodach. Podeszła niepewnie do nich.
-Baw się dobrze, kochanie-Jürgen delikatnie chwycił ją za ramiona i pochłonął w czoło, na co się wzdrygnęła. Odeszła od niego o krok i utkwiła wzrok w swoje kozaki.
Marco otworzył jej drzwi i udali się do samochodu. Kiedy zapięli pasy, odjechali z pod domu Kloppów.
-Jeżeli chcesz, mogę włączyć radio, albo możesz się przespać, bo przed nami godzina drogi. Z tyłu jest koc. Podać ci?
-

Poproszę-wyszeptała. Po chwili wygodnie siedziała owinięta kocem. Zamknęła oczy i po dłuższej chwili odpłyneła do krainy morfeusza.

👀👀👀👀👀👀👀👀
Miał być wcześniej. Przepraszam.
Może jeszcze dziś cz. 2

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz