21

174 15 4
                                    

-Cześć. Co tam u ciebie słychać przyjacielu.

-Cześć kochanie. U mnie?... Miłość kwitnie-uśmiechnął się do telefonu.

-I nic się nie chwalisz? To okropne!

-I mogę si jeszcze pochwalić tym, że rozmawiałem z rodzicami.

-I co?

-No..-zrobił pauzę.

-No mów! Nie trzymaj mnie w niepewności!

-Pogratulowali mi wygranej w meczu z Atletico Madryt i zaprosili mnie na obiad w przyszłym tygodniu.. Razem z Kimmim.

-No to świetnie! Może w końcu się ułoży. Jeju! Nawet nie wiesz jak się cieszę! To może być naprawdę przełomowa chwila!

-Ja się raczej stresuje, bo wiesz.. Oni zawsze byli wymagający i traktowali mnie z dystansem. I teraz.. Może mnie zaprosili, żeby mi coś powiedzieć.. Nie wiem.. Coś typu jesteś adoptowany..

-Hej! Nie możesz tak myśleć! Może jednak się opamiętali, a jeżeli nie, to pamiętaj, że to oni spowodowali to wszystko, bo nie zaakceptowali twojego związku. Ty jedynie co MUSISZ, to wybaczyć im ich niedoskonałość. I jeżeli będą chcieli, to rozmawiaj z nimi. Nawet o takich pierdołach, że ostatnio kasjerka w sklepie nie była dla ciebie miła.

-Nie wiesz jak cholernie dobrze, że tamtej nocy, na chodniku na mnie wpadłaś. I nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię przytulić.

-Bardzo możliwe, że niedługo będziesz miał ku temu okazję.

-Co masz na myśli?

-Jadę na mecz Borrusia Dortmund-Bayern München.

***

-Marc! Otwórz drzwi!

-Nie rozumiesz, że chce być sam?!

-Chcę ci wszystko wytłumaczyć.

-Teraz po wszystkim? Czy aby nie za późno?!

-Proszę! Otwórz te cholerne drzwi!

-Daj mi święty spokój! Odejdź stąd!

Siostrzenica Jürgena weszła na piętro.

-Co się tutaj dzieje? Dlaczego tak krzyczycie? Słychać was pod drzwiami.

-Um.. Marc dostał list..-zamki w drzwiach stuknęły i otwarły się.

-Moi najukochańsi rodzice wzięli kurwa rozwód-rzucił listami w nią.-Ale to jeszcze nic! Nawet nie raczyli mi do kurwy nędzy o tym powiedzieć!-pierwszy raz widziała go w takim stanie. Włosy w nieładzie, oczy czerwone od płaczu i pomięte ubrania. Później popatrzyła na wujka. Stał ze spuszczoną głową i rękami za sobą. Jego mina wyrażała smutek. Nic dziwnego. Jego jedyny syn cierpiał. Do tego przez niego samego.

Sama była w lekkim szoku. Klopp wszystko bardzo dobrze ukrywał. Dlatego nikt nie zauważył.-To nadal nic. Dowiedziałem się, że jestem bękartem!

-Co?

-Jestem dzieckiem ze zdrady.

-Wow..

-Nie mogę w to uwierzyć! Car moje życie to kłamstwo!

-Ja..

-Co ty?! Co ty?! Tak trudno było powiedzieć? Od zawsze uczyliście mnie, że za swoje błędy trzeba płacić. I co mi tym pokazaliście?!-Marc zaczął płakać jak dziecko. Oparł się o ścianę i osuną się po niej. Następnie łzy Jürgena opadały na drewnianą posadzkę.

-Ja naprawdę chciałem ci to powiedzieć, ale twoja matka nalegała. To ona nie chciała ci nigdy wyjawić prawdy.

-Dlaczego?

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Where stories live. Discover now