6

484 20 0
                                    


Pochodzili po sklepach. Kupili jedzenie i udali się w stronę domku nad jeziorem. Wnieśli wszystkie rzeczy do środka, przygotowali wszystko co potrzebne było do obiadu i mieli wolne. Julia poszła na górę. W jednym z pokojów mieli wszystkie pamiątki. Zamknęła za sobą drzwi.

W pokoju dało się czuć perfumy mamy, jednak pomieszczenie było zrobione męską ręką. Znów z jej oczu spłynęło kilka łez. Szybkim ruchem starła je. Usiadła na łóżku z albumem i zaczęła go przeglądać. Śmiała się przez łzy. Była w tedy taka mała Tak wiele wspomnień. Wtedy ojciec był normalny. Później było tylko gorzej. Z czasem zaczął ją bić, dotykać. Ale nigdy jej nie zgwałcił. To znaczy nie straciła z nim cnoty. Akurat w tedy Wiktoria zaczęła się od niej oddalać. Pokręciła głową, żeby odgonić złe myśli. O zmarłych mówi się dobrze, albo w ogóle. A co do Wiki? Ona była dla niej na skreślonej pozycji. Jak na razie.

Nagle jej telefon zawibrował. Odczytała wiadomość.

Nieznany: Lepiej się od niego odczep, bo pożałujesz.

Ja: Kim jesteś?

Nie uzyskała odpowiedzi. Dziwne. Schowała, album i wyszła z pomieszczenia, uprzednio zamykając drzwi. Na korytarzu spotkała napastnika. Chciał coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował. Zbiegła na dół i porwała jabłko.

-Idę na spacer. Wrócę na obiad.-uświadomiła Kloppa i wyszła.

Włożyła słuchawki i puściła swoją ulubioną playlistę. Odeszła w najdalszy zakątek jeziora, usiadła na pomoście i zamoczyła nogi w wodzie. Woda była dobrze nagrzana od słońca. Westchnęła. Znowu w jej głowie pojawiły się niechciane myśli. Pojawiło się wspomnienie jednego z molestowań.

-Co tam porabiasz?-zaskoczył ją ten miły ton, ale przeczuwała co ma się wydarzyć.

-Nic ciekawego. Jak na razie przeglądam podręczniki na drugi rok studiów.-myślała, że jeżeli mu tak powie, to może się odczepi.

-Moja zdolniacha.-przytulił ją, przejechał ręką po jej pośladku i udzie i pocałował w kącik ust.

Przeszedł ją dreszcz.

Całował ją po szyi. Wiedziała, że jakiekolwiek próby uwolnienia się nie pomogą, więc pozostała w bezruchu. Schodził coraz niżej. Jednak posunął się dalej. Rozpiął jej spodnie i wsadził do nich rękę. Zapiszczała. Nie chciała tego. Tak bardzo tego nie chciała.

Chciała wymazać te wszystkie wspomnienia z pamięci. Jednak to za bardzo tam utkwiło. Czasami czuła ręce błądzące po jej plecach. Może nie miała wielkiej traumy, ale bała się.

Nagle poczuła, że ktoś ją popycha. Nie umiała pływać. Spanikowała. Zaczęła krzyczeć. Rzucała się w wodzie. To nie pomagało. Coraz więcej była pod wodą. Trafiła przytomność. Poczuła silne ramiona na swojej talii. Później już tylko ciemność.

***

Julia

Wszystko w środku mnie boli. Nie mogę się poruszyć. Nic nie widzę, nic nie słyszę Nie. Jakiś urywek rozmowy.

-Myślę, że taka wersja wydarzeń byłaby prawdziwa.-

-Ale żeby chciała się zabić?-

-To co ostatnio przeżyła-znów pustka. Kiedy to się skończy?

Nigdy.

Narrator

Minęły 3 dni od feralnego wyjazdu. Marco razem z Kloppem siedzieli w szpitalu. Nie rozumieli co się stało. Marco cicho wierzył, że nie chciała się zabić. Mario miał podobnie. Podcinał się. Ale z tego wyszedł. A Julia? To nie mogła być prawda. Jest silną dziewczyną. Ona nie byłaby do tego zdolna. Zawsze mówiła: Po burzy zawsze wychodzi. To chyba jej motto życiowe. Lekarze mówią, że za kilka godzin powinna się wybudzić. Pewnie chciała się wyspać.

Ostatnio miała z tym problemy. Miała koszmary. Po tym wypadku w jej życiu wszystko się zmieniło. Jeszcze do tego ten jej "chłopak". Jak można się pieprzyć z przyjaciółką własnej dziewczyny. Najchętniej obił by mu mordę, ale wie, że to może zaszkodzić Julii. Nie chciał, by miała przez niego problemy. Nienawidził gdy płakała. Kochał gdy się śmiała.

Przez ten miesiąc zdążył ją poznać, mimo iż ze sobą nie rozmawiali. Lubił ją. Charakter miała specyficzny, ale to było jej atutem. Jednym z wielu zresztą.

Poczuł, że ktoś go ściska za rękę. Szybko spojrzał na Julię. Otwierała oczy. Reus zawołał lekarza. Ten zbadał ją i powiedział, że jutro może wracać do domu. Marco chciał zadzwonić do trenera, ale dziewczyna nie chciała, żeby przyjeżdżał na jej zawołanie. Poza tym chciała żeby się wyspał i żeby nie pytał.

-Umm-Marco nie wiedział jak zacząć.-Jak się czujesz?-

-Jeszcze żyje.-uśmiechnęła się.

-Właśnie Chciałaś popełnić samobójstwo?-

Hmm Dobre pytanie

-Nie oczywiście, że nie. Ktoś mnie popchnął.-

-Przecież nikogo tam nie było.-

-No chyba nie twierdzisz, że mogłabym to zrobić?-

Mogłabyś?

-No wiesz Po tym wszystkim-

-Naprawdę uważasz mnie za desperatkę?-

Auć. Zabolało.

-Nie, ale-

-A może uważasz, że potrzebuje litości?-

-Nie-

-Nic już nie mów.-zapadła cisza.

-------

Jürgen Klopp wleciał do Sali jak poparzony.

-Kochanie! Nigdy więcej tego nie rób.-zamkną ją w żelaznym uścisku.

-Przecież nic się nie stało.-

Proszę cie. Proszę.-

-Przecież już jedziemy do domu. Nie chcę już siedzieć tutaj ani chwili dłużej.-

-Martwiłem się. Tak bardzo się martwiłem.-wyszeptał.

-Tato. Zawsze będę. Może nie ciałem, ale duszą.-

-Co ty znowu kombinujesz?-

-Nie chcę cię opuszczać.-

-No ja myślę.-po cichu się zaśmiali.-Idziemy?-

-No ja myślę.-przedrzeźniła go. Wyszli z pomieszczenia. Lekarz dał jej wypis i skierowali się do auta. Julia wsiadła do auta, zapięła pas, podkurczyła nogi i oparła głowę o szybę. Drogę przebyli w ciszy. Gdy weszła do domu od razu skierowała się do swojego pokoju. Wyszła z niego tylko na obiad. Zdziwiła się, ponieważ nie było napastnika, ale o nic nie pytała. Umyła naczynia i poszła do siebie.

Klopp zaczął się pakować, pomimo iż wyjeżdżają dopiero za dwa dni. Było mu smutno, że Marco wyjechał wcześniej nic nie wyjaśniając. Martwił się. Jak z resztą o wszystkich chłopaków. Jednak przez te wakacje było inaczej.

Dostał pozew o rozwód. Wiedzieli o tym małżonkowie i adwokat. Nikomu tego nie mówili, nie chcieli żeby każdy o tym trąbił. Wszyscy dowiedzą się po wszystkim.

Będzie mieszkał sam z Marc'iem i Julią.

Będzie ciekawie.

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Where stories live. Discover now