Budzik zadzwonił niesamowicie głośno. Myślała, że obudził już cały Dortmund.
-Kto mu kazał tak głośno dzwonić?!-jęknęła zaspana. Później uświadomiła sobie, że spała z telefonem przy uchu.-Cholera-wstała zrezygnowana. Poszła do kuchni. Tam Kloppowie przy Boney M przygotowywali śniadanie. Usiadła za stołem i podparła brodę rękami.
-Zły humor po wczoraj?
-Nie. Za głośny budzik i trening Borusse.
-Któż cię nauczył tak pięknego słowa?
-Twój ukochany synek. Wczoraj mieliśmy szczerą noc.
-Potwierdzam. Myślę, że nam obojgu to wiele dało.
-Ejjj Ja też chce mieć takie sesje jak u psychologa-zaśmiał się Kloppo.
-To zapraszamy jutro wieczorem-Marc zrobił dziwną minę.
-Wiesz? Po tej twojej minie wnioskuje, że to nie będzie fajne-chłopak podniósł jedną brew.-Mina szalonego doktorka mówi wszystko.
-Ojj tato. Ty jeszcze nic nie widziałeś-zaśmiali się wszyscy.
-Tak w ogóle to musze iść na ten trening?-jęknęła Julia.
-Przecież muszę cię przedstawić chłopakom. Jesteś panią psycholog.
-Po pierwsze nie wszyscy muszą mnie znać, a po drugie to dopiero "okres próbny", bo nie mam wyników ani umowy, a przechodząc dalej możecie zatrudnić kogoś innego.
-Cały sztab był szkoleniowy, a zwłaszcza Hans, więc nie ma innego wyjścia.
-Oni mnie nie znają.
-No właśnie. Dlatego musisz iść. Żeby ich poznać-zrobiła naburmuszoną minę, a Marc zaczął się śmiać.
-Z czego ryjesz matole?
-Z tego żeś się wkopała.
-Umyj czoło!
-Wciągnij łyde!
-Zawrzyj twarzostan!
-Twoja twarz jest jak akumulator... ino ładować.
-Jesteś tak dowcipny jak twój ojciec, którego najlepszym kawałem jesteś ty.
-Nie mów tyle, bo ci się żylaki na zębach porobią.
-Nie przeżywaj tak, bo majtek nie dopierzesz.
-Cisza!-hukną Jürgen. Przyszywane rodzeństwo odwróciło się od siebie.
Klopp podał śniadanie, czyli jajka na bekonie. Jedzenie odbywało się w ciszy Do czasu.
-Tak w ogóle, to gdzie się wczoraj podziewałaś do późna? Jeżeli Marco..
-O to się nie martw Wczoraj przeprowadzaliśmy akcje ratunkową. Jakiś jego kolega został pobity, trzeba go było reanimować itd Zresztą sam go zapytaj. On będzie wiedział więcej.
-Okej. Czyli coś się jednak stało.
-Nic się nie stało. A co się miało stać?
-No wiesz, jak się idzie na randkę
-Ale my nie byliśmy na randce. Teoretycznie to miał być spacer urodzinowy, ale mu nie wyszło. W każdym bądź razie, nie będę się unosić.
-Dobrze, spokojnie. Chciałem wiedzieć, bo najzwyczajniej w świecie się o ciebie martwię. Nie znasz jeszcze miasta, a krążą tutaj, um, nieprzyjemne typy. Nie chcę żebyś sama chodziła po nocy, dobrze?
-Spoczko. Jak na razie mam dosyć wypadów na miasto. Poza tym nie mam tutaj przyjaciół, więc nawet nie mam z kim.
-Ja tylko mówię. Gdyby coś się działo, to mów od razu mnie lub Marcowi, okej?
-Zgoda.
-Jak słodko-Marc żachnął się. Zrobił słodką minkę i westchną.-Czemu od razu nie miałem takiej siostrzyczki jak ty?
***
*Marco Pov's*
Jak co rano, mój budzik zadzwonił o 7:30. Wykonałem poranne czynności i udałem się do kuchni, w celu zjedzenia śniadania. Stwierdziłem, że nie będę się męczył, więc wstawiłem resztki wczorajszej kolacji do mikrofalówki.
Po skończonym posiłku zabrałem torbę treningową i udałem się pod SIP. W szatni byłem pierwszy. Szybko się przebrałem i wszedłem na boisko. Wziąłem kilka piłek i bezmyślnie zacząłem kopać do bramki. Głowę zaprzątały mi myśli o Julii. Nadal nie wiem gdzie była, dlaczego powiedziała, że już jej nie uchronię i czemu była w podobnej sytuacji co Emma? Czy też była w ciąży? Poroniła? Miała powiązania z mafią i narkotykami? Co za tym wszystkim się kryje?
-Farbowany lisie, czyżbyś stracił wenę przed rozpoczęciem treningu?-Auba. To jedyny człowiek, który potrafi cię rozśmieszyć a zarazem zleszczyć.
-No cóż. Jeżeli nie myślisz, żeby piłka wpadła do bramki to nie wpada-teraz kopnąłem piłkę z całej siły, żeby wyładować frustrację związaną z Julią. Dopiero co się pogodziliśmy, a już jesteśmy skłóceni.
-Ej Marco słuchasz mnie?
-Tak. Nie. Co? Co mówiłeś?
-Ehh Nieważne-pokręcił głową z zażenowaniem.-Kloppo przyszedł.
*Narrator Pov's*
Jürgen ze spokojem przyjrzał się zgraji "dzieciaków" stojącej przed nim.
-Mam wam do przedstawienia dwie osoby. Piłkarza i osobę ze sztabu szkoleniowego. Kto pierwszy?-Jednogłośnie krzyknęli, że piłkarz.
-Piłkarzu przybądź-z tunelu wyłonił się wysoki , czarnowłosy piłkarz.
-Lewus!-Błaszczykowski i Piszczek jak na gwizdek podbiegli do mężczyzny.
-Też się cieszę, że was widze chłopaki.
-Oto nowy piłkarz Borussi Dortmund, Robert Lewandowski. Reprezentant Polski, Polak z krwi i kości-wszyscy zaczęli się z nim witać.
-No dobrze. Teraz kolejna osoba. Jak dobrze wiecie, Claus został psychologiem we Frankfurcie, więc od tego sezonu będziemy mieć nowego psychologa.
Jakie niemałe zdziwienie było na twarzy Reusa, Götzego, Pulisicia i Bartry, gdy zobaczyli wychodzącą z tunelu Julię.
-Julia Klopp. Nowa psycholog Borussi Dortmund-pierwsze podeszła do niej "dwójka z Dortmundu", a raczej już trio. Następnie Mario i Marc, Christian i Andre i reszta. Na końcu kolejki ustawił się Marco.
-Cieszę się, że będziesz z nami pracować-popatrzyła na niego nieufnie.-Możemy porozmawiać po treningu?
-Ale my nie mamy o czym rozmawiać Reus. Ty już się wypowiedziałeś wczoraj-dopiero teraz zauważył śliwę pod jej okiem.-Co ci się stało?-zmarszczyła brwi.-W oko. Masz jebutną śliwę pod okiem.
-Niech to cię nie obchodzi Reus.
-Martwię się-popatrzyła na niego zdawkowo i poszła do wujka.
-I co teraz?
-Na dzisiejszym treningu jesteś z nami. Po jutrze będziesz w swoim gabinecie.
-Naprawdę muszę tutaj siedzieć?
-Ciesz się, że tylko siedzisz. Po jutrze to oni będą do ciebie przychodzić i będziesz musiała z nimi rozmawiać. Także tego Widziałem, że rozmawiałaś z Marco.
-Jeżeli tak to można nazwać to tak.
-Czyli sam muszę z nim porozmawiać. Okej-uśmiechnął się.-Nie zdziwię się, jeżeli uznasz ich za rozwydrzone dzieciaki i będziesz chciała uciec gdzie pieprz rośnie-zaśmiali się.
-Dobra chłopcy, teraz dwadzieścia kółeczek. Raz, raz. Marco, o tobie chłopie nie zapomniałem. Ty dziesięć kółek więcej. Lecisz-Mario zaśmiał się z przyjaciela.-Mario, ty to samo.
-Co? Ale
-Piętnaście więcej? Kusząca propozycja. Oboje. Migiem-zrezygnowani zaczęli biec.
![](https://img.wattpad.com/cover/97975392-288-k325959.jpg)
YOU ARE READING
Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)
Fanfiction-Wiesz, znam ludzi, którzy lubią się karmić kłamstwami. -Mnie nie obchodzą inni, tylko mnie obchodzisz ty, ok?- ~*~ Kiedy giną jej rodzice, wszystko się zmienia. Nowa rodzina, nowe życie. Jednak nic nie jest tak kolorowe...