Rozdział 26

4.7K 360 18
                                    

Sztylet był tuż przed moją twarzą, rzuciłem się na prawy bark, aby go uniknąć dzięki czemu uszkodziła moje więzy. Zacząłem się turlać po ziemi, aby unikać ataków i rozszarpać sznur. Kiedy już całkowicie uwolniłem ręce to mogłem swobodnie składać pieczęcie. Użyłem techniki wiatru i cisnąłem zielonowłosą o ścianę groty, a następnie wykorzystując jej oszołomienie użyłem tego samego żywiołu i stworzyłem wietrzne senbony*, które boleśnie wbiły się w jej ciało.

Korzystając z chwili wytchnienia rozwiązałem nogi i odzyskałem swobodę ruchów. Odbiłem się od podłoża i wylądowałem na dolnych kończynach. Ona już kończyła się podnosić z jej rąk sączyła się krew, była poraniona w wielu miejscach, ale nie zwracała na to uwagi, bo jej wściekłość przyćmiewała ból. Przez to, że nie mogę jej zabić będzie mi trudniej.

Dosłownie rzuciła się na mnie jak lwica na swą ofiarę. Elegancko uniknąłem jej ataków jednocześnie ją lustrując, aby znaleźć lukę, a nie powiem, żeby ich nie było. Pobawiłem się jeszcze trochę w unikanie jej ciosów i zacząłem atakować. Najpierw dostała pod żebra z lewej strony w tedy odskoczyła, ale nie zamierzałem dać jej odpocząć. Złożyłem pieczęcie do wodnej techniki i stworzyłem wodniste węże w jaskini było wilgotno, więc nie zużyłem aż tak dużo chakry. Jeden wgryzł się w jej lewą łydkę, a drugi w prawe udo. Szkoda, że te węże nie mogą być jadowite... może kiedyś nad tym pomyślę. Zaczęły ją oplątywać, ale użyła Kawarimi i zamieniła się miejscami z pewnym kamieniem, Myślała, że zdoła się ukryć, ale ja doskonale wiedziałem gdzie jest. Zacząłem powoli kierować się w jej kierunku oczekując na zdemaskowanie. Wystrzeliła jak z procy w moim kierunku trzymając w obu rękach swoją broń. Chciała zadać ostateczny cios.

Udając składanie pieczęci aktywowałem Akuma no yona me i intensywnie wgapiałem się w jej oczy, a potem mrugnąłem. Kiedy otworzyłem swe oczy, na nowo były lazurowe, a zielonowłosa spadała na skały pod nią. Spowodowałem, że straciła przytomność. Złapałem ją, żeby się nie skaleczyła czy coś, ale najchętniej bym ją udusił. Ułożyłem ją na podłożu i podszedłem do mej, nadal związanej drużyny. Zacząłem rozwiązywać Uchihe.

-Teraz pójdę do Hokage i odstawie ją tam- powiedziałem przerywając cisze. Co z tego, że Sasaki krwawi... raczej jeszcze trochę wytrzyma.

-Naruto kim ty byłeś zanim trafiłeś do Akademii?- zapytał Sasuke. A podobnież Uchiha są tak zapatrzeni w siebie.

-To tajemnica- mruknąłem zbywając go. Następnie zacząłem uwalniać Haruno. Pokazałem im wyjście z groty, a sam zabrałem Hane i teleportowałem się przed gabinet Hokage. Nie pukając wszedłem do gabinetu, wiedziałem, że jest tam tylko jedna osoba. Rzuciłem Sasaki centralnie pod biurko przez co stęknęła.

-Proszę ją skazać- rzekłem i wskazałem zielonowłosą- Chciała zabić dwóch Geninów z drużyny siódmej i na dodatek mnie- zakończyłem.

-A wiesz może czemu?- zapytał się Sarutobi.

-Ależ oczywiście, ale nie wyręczę cię w tym, więc wołaj kogo trzeba i to załatwiaj, a ja znikam- odpowiedziałem chcąc już sobie pójść, ale on mnie zatrzymał.

-Naruto, chcę cię powiadomić o tym, że jutro wyruszacie na misję rangi "C". Więc przygotuj się zawczasu- poinformował mnie.

-Hai- powiedziałem i teleportowałem się na pole numer dziewięć. Kiedy sprawdzałem teren o powierzchni co najmniej kilometra pojawił się przede mną Kyuu wielkości wilka.

-Przez tych Geninów twoje doujutsu rozwija się wolniej, bo masz związane ręce podczas misji- warknął lis. Niestety ma rację, ale nie mogę ich zabić. Na dodatek mam trochę ograniczony czas na trening.

-Masz rację są utrapieniem, ale pomyśl, że to test, a ja zawsze takowe przechodzę na najlepszą ocenę- powiedziałem starając się złagodzić jego rosnącą irytację.

-Niestety, ale przyznam ci racje... A teraz czas na trening!- powiedział ze skrywaną wesołością.


Senbony- są to igły ostro zakończone po obu stronach.

Światełko w tunelu | NarutoWhere stories live. Discover now