Rozdział 129

1.7K 154 13
                                    

Przed nami rozmowa z przywódcą... Ale coś tu jest nie tak... W jednym budynku jest kilka chakr, które absorbują inną... Obcą, ale taką samą, jak ta tego chłopaka w rękawicach.

To jakiś eksperyment? A może trening albo rytuał?

-Jeśli mam być szczery, to coś tu jest nie tak... Jak już sam zauważyłeś ta druga chakra jest  niestabilna, a to jest już nie małym problemem, bo infekcje chakry zazwyczaj długo się leczy bez bardzo wprawnego medycznego ninja- przekalkulował Ichi.

-Czyli nie ważne, co oni robią jest to niebezpieczne dla nich samych- dodałem, a ten tylko mruknął potwierdzająco.

Tyle mi wystarczy... Trzeba będzie to sprawdzić.

Weszliśmy do drewnianego budynku, który miał dwa piętra, a w dodatku na szczycie znajdowała się tablica z napisem "Gwiazda", a pod nią był balkon. Pokój w sumie jest przestronny i duży, a na jego końcu w ścianie wbudowano taki kącik z matą. Na tej macie z poduszką pod czterema literami siedział sobie jakiś facet  z mocno zaznaczonymi rysami kości policzkowych. Miał też taką "dolinę łez", jak Itachi, ale mniejsze. Siedział sobie po turecku, jego wyblakło-fioletowe włosy były związane w wysokiego kucyka i miał też lawendowe oczy , ale były bez wyrazu niczym takie puste oczy marionetki.

I znów mi coś nie pasuje w  tym miejscu...

Usiedliśmy przed nim, a po jego prawicy zasiadł brązowooki.

-Jestem pełniącym obowiązki Hoshikage Ukrytej Wioski Gwizad, nazywam się Akahoshi- przedstawił się, a ja dostałem chwilowego zawieszenia.

Serio są aż tak dumni, żeby z taką małą siłą militarną przypisywać się do Pięciu Wielkich Nacji?

-Może właśnie do tego dążą- mruknął Kyuu i ziewnął.

Jaki futrzak! On zrobił to specjalnie, prawda?!

-Sumaru- mężczyzna zwrócił się do chłopaka- Idź ćwiczyć- nakazał.

-Niech zaczeka- odezwałem się- Przecież powiedziałem, że się przedstawimy- spojrzałem na młodszego.

-Wcale tego nie potrzebuje- prychnął oschle.

-Działam pod pseudonimem Nazo, a ten wielkolud obok to Jiraiya- puściłem jego oschłość mimo uszu.

-Trening jest ważny, więc już nie będziemy cię tu trzymać- uśmiechnął się ciepło białowłosy.

-Kontynuując- chrząknął lawendowooki- W wiosce znajduje się gwiazda. Jest ona przedmiotem wzbudzającym zazdrość wszystkich pięciu nacji. Wykorzystując ją możemy zyskać siłę- wytłumaczył.

Gwiazda jest celem, to już wiedziałem, ale żeby stwierdzić, że pragnie jej Pięć Wielkich Wiosek to już przesada, bo jaj jej nie potrzebuje... Powiedział "wykorzystując ją", czyli mogą to robić, to prawdopodobnie tłumaczy tamten budynek z tą chakrą i osoby  wokół, które ją absorbowały, ale... Skoro ta gwiazda nie do końca jest ze świata Shinobi, czy nie powoduje jakichś efektów ubocznych?

-Przybyliśmy tutaj w celu ochrony jej- odezwał się Sannin.

-Takie dostaliśmy zadanie od Hokage- dodałem zimno.

Jestem zimny, oschły i opanowany... Odstraszam normalnych ludzi i staram się przyciągnąć unikatowych, aby mieć po swojej stronie takie istoty.  Potem mogę wykorzystywać ich, jak marionetki... Oczywiście w  granicach rozsądku, aby nie skapnęli się, że są jakimś przedmiotem w mych rękach.

Mężczyzna z wyblakłym fioletem na głowie kiwnął głową i pozwolił nam odejść.

-Jiraiya- odezwałem się po opuszczeniu budynku, a ten na mnie spojrzał- Przez czas trwania misji nie chcę abyś nazywał mnie po imieniu... I bądź dosyć ostrożny- powiedziałem mając jego uwagę- A co do ich dumy... Miałeś rację- zgodziłem się- Mają przez nią jakieś urojenia- delikatnie uśmiechnąłem się pod maską i machnąłem mu na pożegnanie, by pobiec w górę tego krateru.

Z tym ich przywódcą coś jest nie tak... Nawet, jeśli mają jakąś swoją wyniosłą dumę, to trochę niepokojące, a nawet nienormalne  jest przechwalanie się, iż ta gwiazda jest tak pożądanym przedmiotem... Nie, czekaj... To po prostu idiotyczne zagranie.

W sumie przypatrując się tej wiosce sensorycznie jestem w stanie stwierdzić, że jest tu trochę dzieciaków oraz dorosłych... Bachorami jest o wiele łatwiej manipulować, a dorośli potrafią być tak bezmózdzy i mało dociekliwi, że  mydlenie im oczu jest pioruńsko łatwe... Szczególnie, jeśli  jest się jedyną osobą o takim autorytecie w wiosce.

Młodsi instynktownie się mu podporządkowują licząc na ochronę, a starsi już wcześniej z nim żyli i myślą, że go znają.  Ewidentnie wpoił każdemu te swoje wyidealizowane poglądy, a oni niczym ślepe kury się tego trzymają.

Ludzie są tacy żałośni, tacy prości w obsłudze...

Wskoczyłem na skarpę  i obróciłem się, by lodowato spojrzeć w  dół.

Krater nie miał w sobie zieleni, był taki szary, jak jakiś pył księżycowy. Nudny i bez wyrazu.

-Jeśli misję wykonam po swojemu to dam życie... Tchnę dech życia w to miejsce- postanowiłem patrząc na pozostałości drzew i chyba jakieś skamieliny.

To upadek tej gwiazdy spowodował te szkody, więc jakie zmiany zachodzą w organizmie człowieka?

-Niepostrzeżenie kogoś zabijemy i zrobimy autopsje- zaśmiał się szaleńczo Shukaku.

-Kuszące, ale za szybko by zauważyli czyjś brak, a nowe osoby raczej szybko tu nie przybędą, więc nie mógłbym zwalić zabicia na kogoś innego- powiedziałem w myślach.

Właściwie to od pewnego czasu wyczuwam tam w dole chakre, która należy do dorosłego jest przytłumiona, czyli ktoś chcę ukryć swoją obecność i... Jest zainfekowana tym czymś... Pewnie tą gwiazdą.

-Przypuszczam, że celem jest właśnie ten kamień- prychnąłem z grymasem, ale po chwili uśmiechnąłem się podejrzanie- Zobaczymy, jak to się rozwinie... Pobawmy się tymi pionkami- mruknąłem- Zagrajmy!- krzyknąłem z chytrym uśmieszkiem.

Ja będę patrzył i zbierał informacje, a wy się nawet zabijajcie... Mnie nie będzie was szkoda.



              ^^^

Trochę to pisałam, ale nareszcie mogę to opublikować! Zajęło to więcej niż chciałam, lecz coś za coś. Ostatnio mało używam komputera i najwyraźniej się odbija...Hehe

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz