{Cień przeszłości}

1.6K 167 23
                                    

Luke

– Zoey? Ta Zoey? Z przeszłości? – jej zaskoczenie niemal wywołuje mój uśmiech.

– Tak – Zoey mocniej się do mnie przytula.

– Jak wy...

– Przeznaczenie – to jedno słowo jakim podsumowuje tą sytuacje.

– Ktoś tu znowu potrzebuje pieniędzy? – nie wierze, że to powiedziała, ale wtedy nagle Zoey przestaje być spięta.

– Tak się właśnie zastanawialiśmy dlaczego nas zaprosiłaś – dobre zagranie – Potrzebujesz pieniędzy, kochana? Właściwie to nie mamy jeszcze prezentu, ups! Wypisać czek?

Callie zamiera, patrzę na triumfalny uśmiech Zoey i niczego nie pragnę więcej jak ją pocałować.

– Nigdy nie chodziło o pieniądze, Luke! – ściskam bok Zoey, mam nadzieje, że nie robię jej krzywdy.

– Czy to ma znaczenie? Odeszłaś ode mnie sześć lat temu. Jutro bierzesz ślub, nie mam ochoty rozpamiętywać przeszłości, gdy obok siebie mam przyszłość – widzę jak się w niej gotuje, całkowicie.

– Ja... Chciałabym z tobą porozmawiać, Luke.

– Przepraszam, ale nie mam na to ochoty – Callie marszczy brwi w charakterystyczny dla niej sposób – Zobaczymy się na kolacji – ciągnę Zoey na rękę i praktycznie biegnę do windy.

Nie myślałem, że to będzie takie trudne. Opieram czoło o lustro w windzie i czuje jak Zoey pociera moje ramie.

– Przepraszam – szepcze – To kurwa...

– Jestem tu dla ciebie.

– Mogę nie być bardzo męski, ale...

– Kochałeś ją przez lata, to oczywiste, że tak zareagujesz, gdy przypomnisz sobie cis dobrego, a dzisiaj myślałeś o dłużej ilości dobrych rzeczy. Ona też cię kiedyś kochała i to boli, bo nie rozumiesz dlaczego przestała – im bliżej końca tego zdania, tym bardziej jej głos się łamie.

– Przepraszam, kurwa jestem takim do dupy facetem – przytula się do mnie od tyłu, a ja pocieram jej przedramiona – Ona ode mnie odeszła, bo byłem niewystarczający, ty też to w końcu zrobisz.

Zoey

O Luke'u można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest zarozumiały. Luke ma słabości i stara się o nich mówić. Callie go zniszczyła i dzisiaj po raz pierwszy widzę, że dalej jest złamany. Można by powiedzieć, że ma wszystko oddanego przyjaciela, pieniądze, sukces, ładne mieszkanie, ale i tak czuje się nie wystarczający, bo oddał tej dziewczynie serce, a ona je zmiażdżyła.

Wysiadamy z windy w ciszy. Nie zamierzam mu mówić, że ma wziąć się w garść. Callie zachowuje się jakby nic się nie stało. Jednak gdyby tak było nie zaprosiłaby go tutaj. Widziałam jego minę, gdy powiedziała, że chce porozmawiać. Zawahał się i to mnie zabolało, ale on był przy mnie, gdy moi przyjaciele zachowywali się jak dupki.

Siadam na jego kolanach i głaszcze go po włosach.

– Ona odeszła od ciebie, bo nie potrafiła docenić, że twoje serce jest ważniejsze i piękniejsze od tego, co widoczne. Ja, nie wybieram się nigdzie, bo od dziesięciu lat mam cię w głowie i każdego napotkanego faceta porównuje do ciebie i do tego jaki dobry byłeś. Wstydzę się tego, że przeszkadzał mi twój brak pieniędzy, bo tobie nigdy nie przeszkadzało to jaka byłam. Widzisz w ludziach samo dobro i ja dzięki tobie też zaczęłam to zauważać. Callie jest kimś kto cię złamał, ale ja jestem kimś kto poskłada cię do kupy i nie zamierzam odejść, gdy zrobi się ciężko.

– Kurwa, to ja powinienem mówić takie rzeczy – lekko się do niego uśmiecham.

– Czasem dobrze jest dostrzec, że komuś zależy na tobie tak samo mocno – Luke łapie mnie za tył głowy i przyciąga do swoich ust.

– Zakochuje się w tobie, wiem, że to za szybko, wiem, że mamy tak wiele do obgadania, do poznania, ale nic nie mogę na to poradzić, że się w tobie zakochuje, Zoey – czuje łzę na policzku, bo znowu jesteśmy tu dzięki Callie, ale tym razem ona nam tego nie popsuje.

– Pocałuj mnie i to już – Luke się uśmiecha i w końcu dostaje najpiękniejszy pocałunek na świecie. Czuje w nim to o czym mówił i czuje fragmenty jego duszy. Przy nim nie jestem tylko ładną dziewczyną, a kimś więcej, a on nie jest dla mnie bogatym facetem, tylko tym czułym, mądrym i oddanym kimś, kto nie dopuszcza do siebie zbyt wiele ludzi.

W jakiś sposób dziękuje Callie, bo to ona swoją płytką stroną doprowadziła nas do siebie.

On się we mnie zakochuje, ja też zakochuje się w nim, ale co ważniejsze oboje chcemy być kimś lepszym lub wystarczającym dla drugiego. Na razie wystarczy to, że jest obok, ale wiem, że gdy tylko ta bajka z elementami dramatu, przerodzi się w codzienność, będzie potrzeba czegoś więcej niż uczuć i on chyba wie o tym lepiej ode mnie, bo ja? Nie byłam zakochana przez dziesięć lat.

Making faces II •HemmingsWhere stories live. Discover now