{Dom bez domu}

1.4K 140 33
                                    

*trzeci

Zoey

Kilka dni później ja poszłam w końcu do pracy, gdy on załatwiał jakieś ważne sprawy na mieście. Widziałam, że nie do końca się tu odnajduje. Sacramento jest dużo mniejsze od Nowego Jorku i na dodatek tam ma coś, co stworzył sam.

Dlatego zupełnie się nie zdziwiłam, gdy o szesnastej zastałam go w domu przygotowującego obiad.

– Cześć, skarbie – moja twarz jest w jego dłoniach, po czym jego usta są na moich i dostaje kolejny piękny pocałunek – Chodzimy po Rych cholernych restauracjach, czas zjeść coś w domu – zdejmuje moje szpilki i przytulam się do jrgo pleców.

– Dopiero odkąd tu zamieszkałeś, czuje się jak w domu – Luke unosi moją dłoń do swoich ust i całuje.

– Tak, wprowadziłem tu trochę zamieszania. Chce po prostu... Nie wiem? Tworzyć prawdziwy dom dla nas?

– Kocham cię za to – każda dziewczyna marzy o facecie, który robi wszystko, żeby ona czuła się jak księżniczka. On to sprawia, bez większego wysiłku.

– Wyciągniesz talerze? – całuje go w kark i robię to, o co poprosił.

Siadamy przy stole i zdaje sobie sprawę, że to pierwszy raz gdy jemu to obiad z kimś, kto sam go wcześniej zrobił.

– Jak nowa kolekcja? – ostatnio nad czymś myśle, ale na razie mu o tym nie mówię.

– Robimy projekty i prototypy, ale nie jestem pewna czy to pasuje do Nowego Jorku.

– Co to znaczy?

– Jeszcze nie wiem – tak naprawdę wiem aż za dobrze. Mam nadzieje, że uda mi się to zrobić przed nim.

Luke

Wracam do domu. Cholera, nie wierze, że dalej nazywam tak Sacramento. Nowy Jork łatwo daje w kość. Mało tego, że jest zimniej to na dodatek nigdzie nie można się się dostać bez stania w korku.

Gdy otwieram drzwi od mojego mieszkania, słyszę rozmowę dwóch kobiet, oba głosy wydają mi się nazbyt znajome.

– Luke – to niemożliwe, co ona tutaj robi? Gdy tylko bliżej się jej przyglądam...

– Co ci się do cholery stało, Callie? – jej broda jest między moimi palcami – Kto ci to kurwa zrobił?

– Gdy powiedziałam mu, że jestem w ciąży, oszalał.. – wstaje z kanapy i podchodzi do mnie, żeby mnie przytulić, jestem zbyt oniemiały, żeby odmówić – Gdy meldowałeś się w hotelu, wzięłam twoje dane i przyjechałam – czuje jej łzy na koszuli – Powiedział, że nigdy nie chciał dzieci, że jestem głupią suką, a potem...

Calum wychodzi ze swojego pokoju.

– Dlaczego do mnie kurwa nie zadzwoniłeś?

– Gdyby nie to, że Tara tutaj była nawet bym jej nie wpuścił – Callie mocniej mnie tuli.

– Powinieneś zadzwonić.

– Co ty kurwa robisz? – pyta bezgłośnie.

– Nie miałam gdzie pójść, od razu pomyślałam o tobie...

– Dobrze zrobiłaś – widzę jak Calum się krzywi – Czy z dzieckiem w porządku?

– Tak, ale ja nie wiem, co mam robić – mocniej płacze – Mój mąż, jak on mógł mi to zrobić?

– Zawiadomiłaś policję? Zrobiłaś obdukcje?

— Tak, Tara i Calum ze mną pojechali – widzę, że mam do porozmawiania też z Calumem.

– Zostaniesz tak długo póki czegoś nie wymyślimy – kiwa głową.

Jakiś czas później, gdy Callie zasypia w moich ramionach, idę do pokoju Caluma i to on pierwszy na mnie krzyczy.

– Co ty kurwa robisz? Ona cię zdradziła i zostawiła, a ty...

– Byłem z nią przez lata! Nie mogę jej tak zostawić... – wtedy w kieszeni dzwoni mój telefon, odbieram bez zastanowienia.

– Hej, wszystko w porządku? Miałeś zadzwonić jak dojedziesz, a... – zapomniałem, bo...

– Przepraszam, coś się wydarzyło.

– Czy z tobą wszystko w porządku, kochanie? – na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech.

– Nie mogę cię teraz trzymać, więc nie możesz ześwirować i się rozłączyć, dobrze?

– Mów! – krzyczy do słuchawki.

– Mąż Callie ją pobił, gdy wróciłem zastałem ja w mieszkaniu na kanapie.

– Musimy wyrzucić tę kanapę – uśmiecham się szerzej – Zostaje tam?

– Ona jest w ciąży, Zoey – milknie – Pobił ją, bo zaszła w ciąże.

– Hej, spokojnie...

– Nie potrafię być w tej chwili spokojny. Jak można w ogóle uderzyć kobietę?

– Chcesz, żebym przyleciała? – pyta szeptem.

– Nie, dam radę. Zadzwonię, gdy coś się zmieni – ściskam telefon – Kocham cię, Zoey, tylko ciebie.

– Tak, ja też – a potem się rozłącza.

Zoey

Zranił mnie tak po prostu. Jak może mnie ranić to, że on jest takim dobrym człowiekiem? Nie rozumiem jaj to może boleć.

Luke: Przepraszam, Zoey.

Ten esemes jest cholernie dezorientujący.

Making faces II •HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz