{Życie w Nowym Jorku}

1.6K 153 8
                                    

*drugi dzisiaj + dziś wielki finał.

Zoey

Chciałam go zabrać do moich znajomych. Ja znałam jego przyjaciela, może nie poznałam jeszcze pozostałej dwójki, ale Caluma znałam. On chciał znać każdy fragment mojego życia.

Dzisiaj rano poszliśmy do sklepu z naczyniami i innymi, niezbędnymi nam rzeczami.

– To wszystko jest potrzebne? – Luke mocno trzyma mnie za rękę.

– Masz dwa kubki na krzyż, skarbie i jedną patelnie, na której nie da się nawet usmażyć jajek – chichocze w jego ramię.

– Kupimy wszystko – przez kupimy ma na myśli, że on kupi. Nie pozwala mi płacić za nic, bo u mnie mieszka. Myślałam, że to ja mam obsesje na punkcie pieniędzy, ale okazuje się, że to on. To jedyna rzecz, której się z niego nie pozbędę. Callie zrobiła mu to, gdy miał jakieś piętnaście lat, póki nie rzuca mi w twarz kwotą jaką ma na koncie, poradzę sobie z tym.

Dwie godziny później wychodzimy stamtąd z rękami pełnymi siatek. Luke uśmiecha się do mnie.

– Widzisz jak dobrze, że mnie masz – oboje wiemy, że chodzi o gotowanie, nie o pieniądze, ale brzmi dwuznacznie.

– Nie będziesz teraz gotował, mamy tyle restauracji do zobaczenia.

– Typowa Nowojorska dziewczyna – Luke dalej jeździ wynajętym samochodem. Nie chciał mnie słuchać, że możemy to wszystko wrzucić do taksówki.

– A ty lubisz robić wszystko po swojemu – on lubi się dopasowywać, ale nie zawsze mu to wychodzi.

– Jestem praktyczny - skrada mi całusa, gdy zamyka za mną drzwi.

Okazuje się, że utknęliśmy w korku.

– Właśnie dlatego...

– Nie waż się tego mówić, taksówki też by stały w korku – wychylam się, żeby pocałować go w policzek.

– Już dobrze, nie denerwuj się – kładę dłoń na jego udzie, a on jeszcze ją ściska – Ale na kolacje, a potem do klubu pojedziemy taksówką, dobrze? – przesuwam dłoń po jego udzie.

– Dobrze, w końcu to ty znasz to miasto — cmokam go jeszcze raz w policzek, a potem znowu podśpiewuje pod nosem różne piosenki – Czy Nowy Jork zawsze taki jest?

– Bywa gorzej – w końcu ruszamy.

Droga do domu zajmuje nam z jakieś półtorej godziny. Luke wyglada na zmęczonego tą wycieczką, ale tego nie mówi. Gdy tylko wchodzimy do domu, zaczyna rozpakowywać wszystko, co dla nas kupił. Ja biegnę pod prysznic, żeby zacząć się przygotowywać na wieczór.

Gdy wracam do salonu, Luke rozmawia przez telefon, nie mam pojęcia o czym, ale czy to ma znaczenie? Idę do garderoby po strój. Z dziewczynami uwielbiamy nowości modowe. Mam taką jedną rzecz, która sprawi, że Luke oszaleje, przynajmniej mam taką nadzieje.

Mamy jeszcze trochę czasu, ale on już powinien zacząć się szykować.

– Luke! – staje w drzwiach garderoby – Czy możesz proszę się już przebrać?

– Garnitur?

– Może być koszula i czarne spodnie, co chcesz – czuję jak tasuje mnie wzrokiem.

– Niesamowicie wyglądasz – obracam się do niego przodem – Te buty... – moje czarne kozaki, sięgające do kolana.

– Cieszę się, że ich poznasz. To nie są moi przyjaciele, ale najbliżsi ludzie w tym mieście.

– Mam zrobić dobre wrażenie? – podchodzę do niego i mocno go przytulam.

– Zawsze takie robisz — i to kolejna prosta prawda o nim.

– Więc idę się przebrać – całuje mnie w czoło i idzie do swojej walizki.

Idę zrobić makijaż, wszystko dzisiaj robię nie po kolei. Gdy ponownie spotkamy się w salonie Luke jednak postawił na garnitur. Chowa telefon do kieszeni i przenosi swoje spojrzenie na mnie.

– Nie musiałeś – wzrusza ramionami.

– Pewniej się tak czuje, w ten sposób nie widać kim byłem kiedyś – on nigdy nie jest zarozumiały i ma kilka kompleksów. Nie wiem jak mu z nimi pomóc – Chodźmy.

Na dole czeka na nas taksówka, a gdy do niej wsiadamy widzę, że jest zdenerwowany.

– Pamiętasz jak poszliśmy do moich pseudo przyjaciół wtedy? – kiwa głową – Nikt nie zauważył, że nie jesteś bogaty, bo byłeś sobą. Masz w sobie tyle innych wartościowych rzeczy, że nikt nie patrzy na to ile masz w portfelu i czy wolisz przejechać się motorem niż grać w golfa.

– Oni grają w golfa? – pyta przerażony.

– Nie, bardziej lubią rożnego rodzaju klubu i niekonwencjonalne rozrywki, ale są w porządku.

Gdy wchodzimy do restauracji Luke ściska moją dłoń, po czym unosi ją do ust i całuje.

– Nowy Jork, nowe wyzwania – mówi pod nosem.

– Hej! – moja koleżanka Alex wita mnie pocałunkiem w policzek – Ty musisz być jej tajemniczym facetem.

– Nie jest tajemnicą – on sam wie, że można się nim chwalić.

– Jestem Luke – uśmiecha się do niej, a ona też całuje go w policzek.

– Chodźcie do stolika, poznasz resztę – Alex staje po mojej prawej stronie – Seksowny - uśmiecham się dumnie. Luke jest tym o kim się marzy.

Gdy dochodzimy do stolika, wymieniamy wszystkie uprzejmości. Faceci od razu zadają Lukowi pytania o jego pracę i o nas. Na szczęście Luke jest dobry rozmówcą. Jego dłoń cały czas jest na moim kolanie, gdy ja rozmawiam z dziewczynami.

– Długo udało ci się go ukrywać – uśmiecham się.

– Teraz będzie tu cały czas. Przeprowadza się z Kalifornii do mnie – mówię tylko prawdę, nie wzbudzam zazdrości.

– Macie historie, tak? – kiwam głową.

– Opowiadaj.

– To nasza mała prywatna historyjka. Nikt o niej nie wie – wtedy Luke obraca się w moją stronę.

– Nie wstydzę się tego. Inaczej by nas tu nie było, prawda? – ściska moje kolano, a potem obraca dłoń, żeby spleść palce z moją dłonią – Byłem biedny i chciałem wyjechać z miasta. Miałem wtedy dziewczynę i zrobiłbym dla niej wszystko, więc zrobiłem też to. Zoey potrzebowała pomocy, bo jej przyjaciele okazali się dupkami. Płaciła mi za bycie jej towarzystwem, a tak naprawdę się zaprzyjaźniliśmy. Przez to, że miałem dziewczynę, nie widziałem Zoey w ten sposób, ale nie liczyły się dla mnie pieniądze, dla Zoey też nie. Jednak nasze drogi się rozeszły i spotkaliśmy się ponownie, gdy to ja potrzebowałem pomocy.

– Jak w komedii romantycznej!

– Byłeś biedny? – mówi któryś z moich kolegów.

– Byłem biedny, ale już nie jestem - pochyla się do mojego ucha – Moje serce też było puste, ale już nie jest.

Mamy uwagę wszystkich, a gdy biorę jego policzek w dłoń i całuje miękko w usta, słyszę jak się rozpływają.

Nie zrobił nic, tylko po raz kolejny był sobą.

Making faces II •HemmingsWhere stories live. Discover now