| II | responsabilitate

9.9K 673 124
                                    

Brunet posłał dziewczynie wesoły i beztroski uśmiech, jednak Jennifer nadal będąc w szoku, nie odwzajemniła go. Zastanawiała się czy podziękować Peterowi za pomoc, czy zbesztać go za taki brak wyobraźni i wyczucia, żeby pchać się w taką kłótnię. Jeden nieprzemyślany ruch i Parker mógłby skończyć nawet w szpitalu. Uświadomiła sobie, że zna bruneta tylko z widzenia, więc nie ma prawa prawić mu morałów.

— Dziękuję — powiedziała niepewnie, podnosząc swój wzrok na chłopaka i zakładając pasmo włosów za ucho. Od razu spotkała się z parą dużych, brązowych oczu, od których wręcz biło dobro i współczucie, schowane za szkłami okularów. Na twarz dziewczyny wstąpił mały uśmiech. Nie był może jakiś tryskający radością, ale mimo to ładny i uroczy.

— Nie ma za co. — Chłopak wzruszył ramionami, sprawiając wrażenie beztroskiego.

— Chociaż uważam, że było to bardzo nieodpowiedzialne — dodała szybko wstając z ławki, a poczucie odpowiedzialności pokonało zdrowy rozsądek. Przytuliła szczelnie do siebie notes, nie chcąc, aby brunet zobaczył jego zawartość. Bo dlaczego akurat on miał być tym pierwszym, wyróżnionym, który się o tym dowie?

Chłopak zmarszczył z zdziwieniu brwi. Pomógł tej dziewczynie, a ona powiedziała mu, że jest nieodpowiedzialny?

— Co? — zapytał. Nie wznosiło się to na wyżyny inteligencji, aczkolwiek tylko tyle udało mu się powiedzieć.

— Dziękuję ci za pomoc, to było naprawdę niesamowite i zachowałeś się jak prawdziwy bohater, ale przy tym tak beztrosko nieodpowiedzialne. Mogło ci się coś stać i czułabym się winna. - Na wzmiankę o bohaterze, usta Petera delikatnie drgnęły, chcąc ułożyć się w uśmiech, jednak powstrzymał ten odruch. Nie chciał się zdradzić, chociaż był pewien, że dziewczyna nie połączyłaby faktów. Mimo to, nie miał jej za głupią. Chociaż nie mógł jej też za bardzo oceniać, bo praktycznie się nie znali. Nieraz widywał ją w pracy, jednakże nie wiedział co tam robi. Może była sprzątaczką? Może asystentką? A może była z jakiegoś cateringu? Nie wiedział, ale też nie interesował się tym zbytnio. Znał dziewczynę tylko z widzenia.

— Pracujesz może w Daily Bugle? Wydaje mi się, że widziałem cię tam kilka razy — zagadnął, chcąc upewnić się w swoich przypuszczeniach. Dziewczyna delikatnie pokiwała głową, nie mając zamiaru dokładniej tłumaczyć co tam robi. Każdy ma jakieś sekrety. — Widziałem cię tam kilka razy. Jesteś Jennifer, prawda? — zapytał Peter. Dziewczyna znów tylko skinęła, zdając się być skrytą i zamkniętą w sobie.

— A ty jesteś Peter. — To nie było pytanie. Dziewczyna miała niezawodną pamięć do twarzy i nazwisk. A w tej znajomości widziała dla siebie wielką szansę. — To ty robisz zdjęcia Spidermanowi.

Chłopak jej przytaknął, próbując przypomnieć sobie jakąkolwiek rozmowę prowadzoną z tą dziewczyną. Gdy żadna myśl nie wpadła mu do głowy, odpuścił.

— Pójdę już — brunet pożegnał się tym zwrotem i już zaczął się odwracać, aby ruszyć do szkoły. Jennifer w panice i lekkim akcie desperacji, chwyciła go za ramię, i tym samym zatrzymała w miejscu. Chłopak odwrócił się do niej z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy, a policzki brunetki pokryły się soczystym rumieńcem.

— Ja... — zawachała się dziewczyna, na szybko układając w głowie swoją wypowiedź. — Czy ty znasz go osobiście? — zapytała nieśmiało. Peter od razu domyślił się. o kogo chodziło dziewczynie.

— Rozmawialiśmy raz czy dwa, zapozował mi do paru zdjęć. Tyle — powiedział Parker, grając obojętnego. Często musiał kłamać w tej sprawie, był przyzwyczajony. Brunetka na tę wiadomość posmutniała, zdając sobie sprawę, że opuściła ją kolejna nadzieja, która pojawiła się na myśl o wywiadzie z Pająkiem. — A co?

— W sumie to... Nic ważnego. — Jen westchnęła, po czym pokierowała swoje kroki w kierunku szkoły. Biologia nie mogła czekać.

Ta zła | Peter ParkerWhere stories live. Discover now