| XXII | gândire

3.3K 292 48
                                    

           

— Myślisz, że da się nie myśleć? — zapytała swobodnie, wpatrując się w wyłączony telewizor. Czerń jego ekranu nie była przytłaczająca, a skłaniała ją do lekkich refleksji na błahe tematy. Czuła się swobodnie.

— Co? — zadał puste pytanie, nagle wyrwany z odmętów własnych myśli. Oderwał wzrok od gładkich stron książki, spoglądając na Jen roztargnionym spojrzeniem. Ich ciepłe dłonie, splecione w ciasnym, rozrzewniającym uścisku, leżały na kanapie, tuż między ich kolanami. Dziewczyna poruszyła swobodnie palcami, na co Peter uśmiechnął się subtelnie pod nosem.

— Myślisz, że można wyprzeć z umysłu dokładnie wszystko? — zapytała cicho. Jej słowa zaczęły dziwnie obijać się w jego głowie, nakłaniając do tej dziwnej dyskusji. — Mieć w głowie kompletną pustkę, żadnej myśli kołaczącej się gdzieś z tyłu?

— Czemu nie? — Parker wzruszył ramionami, patrząc w jej niemal puste oczy. Jedynie drobne ogniki promieniującej radości przebijały się przez mrok tamtych tęczówek. To napawało go satysfakcją, gdyż w końcu widział prawdziwą radość.

— Naprawdę? Myślisz, że możesz powstrzymać te potoki przelewające się w twojej głowie? Wystarczy, że myślisz o niemyśleniu i już zaczynasz o czymś myśleć — stwierdziła pewnie, nie zgadzając się z chłopakiem w żadnej mierze. Umysł człowieka jest zbyt wielką kopalnią nieprzewidywalnych reakcji, żeby móc kontrolować go w tak wielkim stopniu.

— Nie doświadczasz czasem poczucia kompletnej pustki? Po chwili budzisz się z momentalnego zawieszenia, uświadomiwszy sobie, że przez tę kilka sekund byłaś pusta — wyszeptał, patrząc głęboko w jej oczy, w jej duszę. Przelewało się tam tyle emocji, że większości z nich nie umiał nawet nazwać. Gdyby każde uczucie wyrażane było jakimś kolorem, Jennifer byłaby najbardziej barwną rzeczą na tym świecie.

— Nawet gdy patrzysz w pustą, białą ścianę słyszysz gdzieś w głowie szybkie myśli. Czy ta ściana jest w stu procentach biała, czy może w farbie jest domieszka szarości? A co, gdyby ta ściana miała inny kolor? Czy wyglądałaby tak samo dobrze, czy może jeszcze lepiej? Nie wiem, jak niskie musiałoby być twoje IQ, żebyś doznawał uczucia kompletnej pustki. — Peter zmarszczył brwi, powoli przyswajając sobie jej ciche słowa wyjaśnienia. W końcu skinął głową, niemal niechętnie zgadzając się z opinią dziewczyny. Nie spuścił z niej jednak wzroku, widząc że chce powiedzieć coś jeszcze. — Odbiegając od tematu ludzkiego umysłu i białych ścian, co byś zrobił, gdyby człowiek, na którym zależy ci jak na nikim innym, i ufasz mu wręcz w monstrualnym stopniu, próbował ci wmówić, że czarne jest białe, a białe jest czarne? Zaufałbyś mu jak zawsze, mimo że jego opinia jest bezpodstawna i niepoparta żadnym logicznym myśleniem?

— Dlaczego pytasz mnie o tak wyrwane z kontekstu rzeczy? — odpowiedział pytaniem na pytanie Peter, a w jego głowie przetoczyła się myśl, że to zachowanie Jen jest niepoparte logicznym myśleniem. Od czasu ich nagłego zbliżenia, które miało miejsce zaledwie dwie godziny wcześniej, zmieniła się w nazbyt zauważalny sposób. Oczywiście Parkerowi to nie przeszkadzało, gdyż Jennifer wymownie się przed nim otworzyła, a on sam uświadomił sobie jak mało ją znał. Nie mieściło mu się w głowie, że w trakcie sześćdziesięciu minut poznał o niej więcej informacji, niż przez kilkadziesiąt ostatnich dni. Nalla należała do tej grupy ludzi, którzy są stosunkowo otwarci na wszystko i wszystkich, jednak dopiero gdy ich poznasz, uświadamiasz sobie jak mało          wiedziałeś.

— Myślałam, że teraz możemy rozmawiać o wszystkim, a nie tylko na tematy, które ściśle trzymają się myślenia pierwszego, lepszego człowieka. — Wzruszyła ramionami, nawet nie obrzucając go spojrzeniem. A wręcz przeciwnie, odwróciła wzrok, patrząc w stronę przeciwległej ściany. Peter uśmiechnął się pod nosem. Zdawał sobie sprawę, że utrzymanie dobrych relacji z tamtą dziewczyną będzie kosztowało go wiele wysiłku, jednak wiedział, że ona jest tego warta. W końcu, ile znaczy związek, dla którego nie trzeba poświęcać się w żadnym stopniu? Najcenniejsze relacje to te, w których musisz się starać o drugą osobę, a nie przyzwyczajać się do jej obecności. W życiu nie można doprowadzić do tego, by relacje stały się nudne i szare, gdyż takie kończą się najszybciej. Po co trwać w czymś, co nie przynosi żadnej radości, a jedynie przypomina o nudnej codzienności?

***

Ciepły wiatr rozwiewał jej włosy, część z nich wpychając na jej twarz. Ta jednak biegła dalej, szybko zgarniając pojedyncze kosmyki. Podskoczyła nieznacznie, omijając tym samym niewielką kałużę, których wtedy na ulicach było pełno. Szybko wyciągnęła z kieszeni telefon, dostrzegając, że była srogo spóźniona. Z lekka przyspieszyła biegu, jednak w jej pamięci wciąż pozostawał fakt, że Peter wystawił ją już dwukrotnie. Mała, dziecinna zemsta nie zaszkodzi.

Pojedyncze krople deszczu leniwie spływały po zielonych liściach, aby zaledwie po chwili opaść na brązowe włosy chłopaka. Przeczesał przydługie kosmyki dłonią, czując na skórze frustrującą wilgoć. Westchnął, próbując być przybitym tak, jakim powinno się być, gdy zmoknięty do ostatniej nitki stoisz pośród wielkiej ulewy, jednak widok dziewczyny opatulonej brązowym płaszczem, która szybko biegła w jego stronę, skutecznie wyparł z jego umysłu pamięć o deszczu.

Jennifer wpadła w jego ramiona, szczelnie obejmując chłopaka w talii. Ten przysunął ją nieco bliżej, pozwalając by wtuliła twarz w jego ramię. Jej długie, ciemne włosy oklapły i przykleiły się do jej ramion i bladych policzków. Kobieta oddychała głęboko, próbując unormować płytki oddech.

— Wydrukowali to! — wykrzyknęła z entuzjazmem, odsuwając się od Petera na odległość zaledwie kilku centymetrów. Deszcz już kompletnie przestał się liczyć.

Parker przyjął z wysuniętej ręki kobiety zbiór przemoczonych stron, z których składał się najnowszy numer Daily Bugle. Szybkim ruchem ręki strącił z kartki zbierające się tam krople deszczu, dostrzegając na pierwszej stronie zdjęcie Spidermana we własnej osobie. Uśmiechnął się szeroko, iż cała jedna strona to było niemal ich wspólne dziecko. Artykuł Jennifer i zdjęcie wykonane przez Parkera, na którym z resztą się znajdował. To była jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie dane mu było zobaczyć.

— Oprawię tę stronę — stwierdził, spoglądając na dziewczynę z radością wymalowaną na twarzy. Jennifer ni to zachichotała, ni to pisnęła. Jedyną rzeczą, która była pewna to to, że była szczęśliwa.

Ta zła | Peter ParkerWhere stories live. Discover now