| XIX | secret

3.5K 307 41
                                    

Dziewczyna subtelnie rozejrzała się wokół nie chcąc, by ktokolwiek zauważył jej zaoferowanie i ciekawość. Głęboko zastanawiała się nad każdym, kolejnym ruchem w obawie, że popełni chociażby najmniejszy, nieistotny błąd. Przez chwilę teoretyzowała nawet nad tym, by kontrolować nieco zbyt płytki oddech, jednak szybko porzuciła ten nieco zbyt werystyczny pomysł.

Mimo, że mieszkanie nie było pełne przepychu i arcyszykowne, brunetka zdawała się chłonąć wzrokiem jego każdy, najmniejszy detal.

Parker tylko położył dłoń na jej plecach zachęcając, aby poczuła się nieco pewniej. Ogarniała go dziwna melancholia widząc, jak Jennifer nieswojo reagował na przebywanie w jego mieszkaniu. Na prawdę pragnął, by dziewczyna czuła się w jego towarzystwie nieskrępowana. Chciał poznać ją całą, ze wszystkimi wadami i zaletami. Nie wiedział jeszcze jak to osiągnie, ale miał zamiar sprawić, by kobieta się przed nim otworzyła.

— Cześć! — Swobodną ciszę, zakłóconą jedynie cichymi, nieco szumiącymi dźwiękami starego radia, przeszył ciepły, kobiecy głos, który niemal momentalnie zaginął w odmętach mieszkania. Po chwili pojawiła się jego właścicielka, dzierżąc w dłoni podłużną łyżkę, wykonaną z jasnego, szlifowanego drewna. Promienny uśmiech wesoło zdobił jej twarz, czyniąc świat choć krztynę lepszym.

— Dzień dobry — Jen przywitała się cicho, nieco zbyt sztywno. Wciąż ważyła każde słowo, brutalnie karcąc się w myślach za swoją nieplanowaną oschłość względem kobiety. Sytuację spróbowała uratować zagubionym uśmiechem, błądząc wzrokiem między wyblakłymi panelami posadzki, a dywanem, który te panele zdobił. May, czując niezręczność wręcz unoszącą się w powietrzu, odkrząknęła cicho. — Jennifer Nalla — przedstawiła się nieśmiało brunetka, nie szczędząc przy tym kilku siarczystych i nieprzyjemnych uwag, zafundowanych samej sobie w odmętach swojego skromnego umysłu.

— May Parker — odpowiedziała wesoło, próbując nieco ożywić grobową atmosferę. Parker jedynie uśmiechnął się do swojej ciotki, po czym niedyskretnie złapał dziewczynę za dłoń i ruszył w stronę swojego pokoju. Gdy tylko drewniane drzwi zamknęły się za ich dwójką, Jennifer ciężko wypuściła powietrze, kładąc na podłodze swoją torbę. Nerwowo założyła pasmo włosów za ucho, niezgrabnie zahaczając palcem o kolczyk. Przeanalizowała szybko całą sytuację, jaka miała miejsce zaledwie chwilę temu, a na jej twarz wstąpił różowy rumieniec, tak mocno widoczny na bladej cerze.

— Nie wspominajmy o tym. Nigdy — zarządziła szybko brunetka widząc, jak Peter przymierza się do skomentowania jej zachowania. Parker tylko skinął głową i stłumił śmiech, który rodził się w głębi jego gardła. Pokój spowił mrok, bowiem na błękitnym niebie zaczęły zbierać się ciężkie, grafitowe chmury. Dziewczyna podeszła bliżej okna, po czym oparła się dłońmi o niski parapet. Gdzieś z głębi miasta dobiegł ją paraliżujący grzmot. Kobieta nie wzdrygnęła się, jakby można było się po niej spodziewać, a jedynie rozciagnęła usta w błogim uśmiechu.

Peter stał wpatrzony w tył jej głowy, przyglądając się ułożeniu jej puszystych włosów. Opadały spokojnie na ramiona, niemal niewidocznie się unosząc przy każdym, spokojnym oddechu Jennifer. Przez lekko uchylone okno do pokoju wpadało wilgotne, świeże powietrze.

— O co chodzi? — zapytał w końcu chłopak, przerywając błogą ciszę panującą wokół. Lekko skrępowany obecnością dziewczyny w jego pokoju, powoli usiadł na łóżku. Brunetka nawet nie odwróciła się w jego stronę, jakby kompletnie nie słysząc jego słów. Przeniosła ciężar ciała na prawą nogę, lekko podnosząc biodro. Poprawiła pukiel włosów, opadających na jej lewe ramię, wciąż wpatrując się w ciemne niebo. Wzięła w końcu głęboki oddech, próbując nabrać nieco odwagi. Nie pomagała jej świadomość, że Parker przez cały czas wlepia w nią swój wyczekujący wzrok.

— Chciałabym cię prosić o przysługę — zaczęła w końcu, niemal gwałtownie odwracając się w jego stronę. Sztywno się wyprostowała, starając się uspokoić przyspieszony oddech. Splotła ze sobą palce obu dłoni, mało dyskretnie podnosząc na chłopaka swoje proszące spojrzenie. — Wiem, że mówiłeś, że ty tylko zdjęcia, ale...

— Chodzi o Spidermana? — zapytał z nutą przerażenia, niemal w każdej chwili gotów uciec z pokoju. Parkerowi zrobiło się nagle gorąco, a jego żołądek zawinął się w ciasny supeł.

— Tak — przytaknęła nieśmiało dziewczyna, niemal niepewnie podchodząc nieco bliżej chłopaka. — Chciałabym przeprowadzić z nim wywiad.

— Wywiad? — powtórzył bezwiednie Peter, czując nadchodzące zawroty głowy. Oparł się dłonią o idealnie ułożoną pościel, biorąc nieco głębszy wdech. Jennifer gwałtownie przysiadła tuż obok niego, nieświadomie przeciągając swoją dłonią po jego ręce.

— Piszę artykuły — powiedziała szybko nie chcąc, by opuścił ją ten nagły przypływ odwagi. Nie wiedziała do końca dlaczego zdecydowała się wyjawić swój mały sekret akurat Parkerowi, ale czuła wewnątrz siebie, że była to dobra decyzja. Peter od początku wydawał jej się pełnym ciepła i dobroci człowiekiem, a każda chwila w jego towarzystwie tylko utwierdzała ją w tym przeświadczeniu. — A wywiad z nim byłby dla mnie niesamowitym przeżyciem.

— To dlatego widziałem cię wtedy w redakcji? — zapytał zdziwiony, a przez jego umysł przewinął się istny huragan. Deszcz zaczął zacinać w okno, wprawiając ich w osobliwy klimat. Szum drzew działał uspokajająco na z lekka zszargane nerwy. — Nigdy nie widziałam twojego nazwiska pod żadnym artykułem.

— Nie chcę być podpisywana — stwierdziła dziewczyna, uśmiechając się do niego miło. Tym razem świadomie ułożyła swoją dłoń na jego, a on poczuł jaki bił od niej chłód. Mimo, że brunetka była ubrana stosunkowo ciepło, zważając nawet na pogodę, jaka panowała za oknem, jej twarz wciąż pozostawała blada.

Jennifer właśnie powierzała mu jeden ze swoich największych sekretów, jednak nawet wtedy Parker nie mógł myśleć o niczym innym, niż o jej stanie zdrowotnym. W pewnym momencie chciał jej przerwać to szczere wyznanie i zaproponować kubek ciepłej herbaty, lub cokolwiek innego, co sprawiłoby, że jej skóra porzuciłaby tę frustrującą bladość, jednak niemal nagle dotarło do niego, jak bardzo byłoby to nietaktowne.

— Nie robię tego dla sławy — tłumaczyła, widząc na twarzy Petera niezrozumienie. Nie spodziewała się tam dojrzeć niczego innego. W końcu dobrze pisała, a jej artykuły były przyjmowane w bardzo pozytywny sposób, nawet mimo wielu niepotrzebnych poprawek. Jej nazwisko przewijające się w gazecie zdecydowanie poszerzyłoby jej horyzonty. Tylko po co? — Takie wydarzenie jak wywiad z superbohaterem wstrząsnęłoby całą redakcją, o ile nie miastem. Poza tym, jest to jedno z moich największych marzeń. A skoro ty go znasz... No, a przynajmniej w jakimś stopniu, to pomyślałam, że może mógłbyś szepnąć mu słówko czy dwa na mój temat?

Parker nie był do końca przekonany. Obawiał się, że tak bliski kontakt z dziewczyną pod postacią Spidermana może sprawić, że ta domyśli się jego prawdziwej tożsamości, a ostanie czego chciał, to narazić brunetkę na tak ogromne niebezpieczeństwo.

No, a przynajmniej nie był pewien do momentu, gdy Jen wspomniała o tym, że jest to jej marzeniem. Tą jedną informacją kupiła go kompletnie. Peter nie mógłby żyć spokojnie z myślą, że był w stanie przyczynić się do czegoś tak dla dziewczyny ważnego, a nie zrobił kompletnie nic.

— Jasne, zrobię co w mojej mocy — wydusił nieśmiało, widząc tak wielką nadzieję w jej oczach i uśmiechnął się do niej niewinnie.

Dziewczyna pisnęła bezwiednie, rzucając się na jego szyję i niemal wciskając na kolana. Zaskoczony Peter objął ją ramieniem, a jej włosy połaskotały go w twarz. Poczuł odurzający zapach jej perfum, przyjemnie roznoszący się po całym jego pokoju. Jennifer perliście zaśmiała się tuż przy jego uchu, po czym wróciła na swoje wcześniejsze miejsce na pachnącej pościeli.

— Dziękuję, jesteś niesamowity! — wykrzyknęła podekscytowana, wesoło gestykulując rękoma. Peter, wciąż zszokowany jej nagłą wylewnością, tylko uśmiechnął się nieporadnie. Przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele, gdy znów poczuł bijący od niej słodki zapach.

Niebo rozświetliła biała błyskawica.

Ta zła | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz