14. Nie wyglądasz zbyt dobrze.

3.5K 318 20
                                    

Zasypiała nad kolejnym z rzędu zadaniem z matematyki. Jej powieki były coraz cięższe, a z tyłu głowy odzywała się bolesna migrena, spowodowana zmęczeniem. Cyfry na kartce zaczęły dwoić jej się w oczach i stawały się kompletnie niezrozumiałe dla jej mózgu. Odrzuciła na bok długopis i rozmasowała skronie.

- Może zostań jutro w domu - usłyszała cichy głos swojej matki, która stanęła w progu pokoju. Dziewczyna zwróciła w jej kierunku spojrzenie ciemnych oczu.

- Nie, nie jest aż tak źle - odpowiedziała, bardziej zmęczona, niż była w rzeczywistości. Nie zamierzała tego, po prostu w środku zdania jej głos lekko się załamał, jakby zaraz miała się rozpłakać. Zdjeła z nosa okulary i potarła palcami powieki, przykrywające zbyt suche oczy.

- Nie wyglądasz zbyt dobrze - podjęła znów jej matka, wchodząc w głąb jej pokoju. Usiadła na łóżku Jennifer, sunąc dłonią po jej świeżo pranej pościeli. Wzięła głęboki wdech, wyczuwając woń proszku do prania i perfum swojej córki. Lekko, ale nieskrępowanie, omiotła pokój wzrokiem. Prawie się nie zmienił od przeszło piętnastu lat. Ściany były w najróżniejszych odcieniach szarości, w wielu miejscach zasłonione przez plakaty bohaterów Nowego Jorku, zdjęcia aktorów i rodzinne, oraz pojedyncze rysunki Jen. Jedna ze ścian, na której znajdowało się jedyne okno w tamtym pokoju, w pełni poświęcona była Spidermanowi. Pełno rożnych artykułów i zdjęć. Najwięcej pochodziło z Daily Bugle. Jennifer kupowała każdy numer, gdzie występowała chociaż najmniejsza wzmianka o Pająku. Jej matka czasami myślała, że zamienia się to już w obsesję, jednak nie zamierzała zabraniać córce pasji.

- Tak, wiem - lekko uśmiechnęła się Jen, po czym zajęła miejsce na fioletowej pościeli, tuż obok swojej matki. - Ale najważniejsze jest, by...

- Cieszyć się tym, co posiadasz - dokończyły razem i roześmiały się cicho. Były od siebie tak różne, a przy tym niemalże identyczne. Te same przyzwyczajenia, mowa ciała, łudząco podobny głos, rysy twarzy. Mniej sprawne oko mogłoby stwierdzić, że są one siostrami, bowiem matka dziewczyny z pewnością nie wyglądała na swoje czterdzieści lat.

- Idź spać - rzekła na odchodne kobieta, po czym wstała z łóżka i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Jennifer opadła plecami na pościel, przez chwilę wpatrując się w sufit. Nawet nie zauważyła, gdy już chwilę potem nie miała większego kontaktu z rzeczywistością. Pochłonęły ją macki błogiego, twardego snu.

***

Poranek nie był dla niej przyjemny. Z resztą tak samo, jak noc. Praktycznie cały czas towarzyszyły jej duszności. Na zmianę pociła się, lub było jej zimno. Nad ranem nie została obudzona przez alarm w telefonie, a irytujący, głośny kaszel. Prawie tak samo zmęczona, jak była poprzedniego wieczoru, zwlekła się, bo inaczej tego nazwać nie można, z łóżka. Ubrała na stopy ciepłe skarpetki i założyła przez głowę czarną bluzę, jeszcze po jej ojcu. Lekko wtuliła się w szorstki po wielu praniach materiał i poszła do kuchni. Jej matka jak zwykle była pierwsza. Jen spojrzała na zegarek, było zaledwie w pół do siódmej, natomiast pani Nalla siedziała już przy zastawionym stole, popijając herbatę.

- Jest gorzej - powiedziała kobieta, spoglądając na córkę. Mimo słów, które zabrzmiały jak najgorszy wyrok, uśmiechnęła się, prawie, że błogo, po czym wskazała na krzesło po drugiej stronie stołu. Jen nie dała się długo namawiać.

***

Parker podszedł do dużej, przeszklonej tablicy, po czym znalazł plan Jennifer. Szybko przestudiował go wzrokiem. Nim zdążył doczytać do informacji, które rzeczywiście go interesowały, zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli rozchodzić się do klas, jedynie Peter dalej stał wpatrzony w kartkę za szklaną szybą. Na pierwszej lekcji miał wychowanie fizyczne i tak na prawdę nie posiadał powodu, aby się spieszyć. I tak nie miał zamiaru ćwiczyć, gdyż poprzedniego dnia dosyć boleśnie stłukł sobie żebro, a przy tym lekko utykał na jedną nogę. Chłopak rozejrzał się w okół, a gdy nie dostrzegł żadnej żywej duszy, wyciągnął z kieszeni telefon i szybko zrobił zdjęcie planu lekcji klasy Jennifer. Może zachowywał się jak jeden ze zboczeńców lub psychopatów w tych wszystkich dennych horrorach, albo jak zakochani chłopcy w komediach romantycznych, jednak wtedy nie to się dla niego liczyło, a niska brunetka, wchodząca przez główne wejście.

Tak dawno nic nie było, proszę, oto spóźniony prezent na Święta, albo przedwczesny na sylwestra.

Kocham was, dziubaski 💕

Ta zła | Peter ParkerWhere stories live. Discover now