#8 Bałwan

1.6K 101 5
                                    

Zaczęłam otwierać oczy. Podniosłam się lekko i oparłam o poduszki. Syriusz, który siedział na brzegu łóżka, obrócił się i zaczął o wszystko wypytywać, co mnie trochę wkurzało.

-Nikomu o tym nie mów-prosiłam.

-Ja nic nie powiem-odparł.

-Dziękuję.

-Ty to zrobisz.

Do reszty zgłupiał. Nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział, a tym bardziej, żeby gadali o tym w szkole.

-No chyba cię pogięło- zadrwiłam.- Zaraz może zaczniesz przedstawiać mi swoje chore teorie na ten temat?

-Skoro tak bardzo o nie prosisz- zaśmiał się.- Nie bój się. Oszczędzę ci tego. Czym mi się odwdzieczysz za uratowanie ci życia?

-Że co proszę?-spytałam zdziwiona, krztusząc się powietrzem.

-Wiesz dobrze, że można przez to zginąć, a ja dzielny rycerz na białym koniu, którego nie mam, ocaliłem cię przed złymi smokami.

-Śmieszny jesteś- powiedziałam niedowierzając.

-Więc co dostanę w zamian?

-A czego chcesz?

-Daj mi się wytłumaczyć z tamtej sytuacji.

-Nie masz się z czego tłumaczyć. Widziałam wszystko na własne oczy.

-Więc wysłuchasz mojej wersji, czy dalej będziesz narzekać?- powiedział z nadzieją.

-Niech ci będzie.

-Więc to nie było tak jak myślisz- ciekawie się zaczyna. Faceci zawsze tak zaczynają.-Stałem sobie spokojnie oparty o ścianę i czekałem aż wrócisz z tym palantem. Potem przyszła ona i powiedziała, że manipulujesz mną i nie widzę już nic po za tobą. Powiedziałem, że tak nie jest, a ona kazała mi udowodnić...-powiedział, ale nie dałam mu dokończyć.

-Więc ją pocałowałeś-dokonczyłam.

-Nie. Nie przerywaj mi więcej. Zaczęła mnie wkurzać, więc powiedziałem, że nie obchodzi mnie to i nie zrobię tego. Miałem zamiar już odejść i wtedy pocałowała mnie z zaskoczenia, a potem już wiesz co było.

-Jak zwykle ty jesteś całkiem niewinny.

-Jeśli mi nie wierzysz to podaj mi veritaserum, a powiem ci to samo. Albo możemy tego użyć na niej i ci wszystko wyśpiewa. Gdybym nie był pewien swojej niewinności to bym tak nie mówił.

-Uznajmy, że ci wierzę. Co masz zamiar zrobić z tym faktem?

-Czyli mi wierzysz?

-Powiedziałam ,,UZNAJMY''.

-To moglibyśmy... No wiesz... Wrócić do siebie.

-Moglibyśmy.

-Naprawdę?!

-Moglibyśmy, ale nie musielibyśmy.

-Czyli nie?

-Czyli tak.

-Ale wierzysz mi?

-Tak.

-Lubisz sobie tak ze mną pogrywać.

-Owszem-uśmiechnęłam się.

Dlaczego zawsze mu tak łatwo wybaczam? Za bardzo mi zależy.

Rozejrzałam się dookoła. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 22:49.

-Długo tak leżałam?-spytałam w końcu z niecierpliwością.

-Jakieś półtora godziny. Nie wiedziałem, co mam robić, ale prosiłaś, żeby nie iść do skrzydła szpitalnego, więc zostałem i cię pilnowałem. W pewnym momencie się wahałem. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.

Czy tylko ja się czuję niezręcznie w takich sytuacjach? Wyobraź sobie, że masz urodziny, siedzisz na specjalnym krzesełku na środku klasy, a reszta stoi i śpiewa ci tą cholernie nudną piosenkę. Tak samo czuję się w takich momentach. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale to mega dziwne. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc siedziałam w ciszy. Usiadłam bokiem na łóżku i wstałam, kierując się w stronę drzwi.

-Gdzie ty idziesz? Wracaj do łóżka-powiedział głos za moimi plecami.

-Po pierwsze: Idę wziąć prysznic, bo dbam o swoją higienę. Po drugie: Nie jestem chora, żebym musiała siedzieć cały czas w łóżku, więc przestań już się tak martwić, bo czuję się normalnie.

Po tych słowach zabrałam piżamę i wyszłam do łazienki. Spędziłam tam dość sporo czasu, bo chciałam się nieco odprężyć. Minęło może trochę więcej czasu niż pół godziny, kiedy wróciłam do dormitorium. Byłam dość zmęczona, więc całkiem szybko zasnęłam.

Obudził mnie czyjś głos, który usłyszałam tuż nad uchem. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam twarz Blacka i tak się przestraszyłam, że o mało nie spadłam z łóżka. Zawsze jak ktoś tak robi mam uczucie jakbym miała zaraz dostać zawału. Może to przez dziecięce koszmary. Wszyscy przygotowywali się do lekcji, więc postanowiłam do nich dołączyć, ale najpierw poszłam się przebrać. Gdy już wszyscy byliśmy gotowi wyszliśmy z dormitorium, a wkrótce potem rozpoczęły się lekcje.

Mam dziś nie najlepszy humor, a czas tylko się dłużył. Po ośmiu lekcjach miałam wrażenie jakby minęło ich z dwadzieścia. Jedyne na co miałam ochotę to sen. W tym celu udałam się do dormitorium. Gdy już byłam w środku, rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam.

Obudziły mnie jakieś szmery, gdzieś około półtorej godziny później. Usiadłam na łóżku ziewając. Nikogo nie było ze mną w pomieszczeniu, więc nie miałam tu nic do roboty. Wstałam i przeciągnęłam się, a znienacka coś złapało mnie za nogi. Przestraszona opadłam na łóżko i zaczęłam się wyrywać. Gdy mi się to udało usiadłam po turecku. Postanowiłam, że zobaczę co siedzi pod moim łóżkiem od drugiej strony, ale gdy tylko się tam nachyliłam, ujrzałam dwie pary nóg. Nie wiem, czy w tamtym momencie bardziej czułam ulgę, czy bardziej byłam wkurzona. Co wtedy zrobiłam? Zaczęłam łaskotać natrętów. Zaraz po tym usłyszałam śmiechy, a zaraz potem ich głowy uderzyły o moje łóżko. O to chodziło. James i Syriusz wydali z siebie głośny jęk bólu, a po chwili wyszli spod mojego łóżka.

-Zrobiłaś to specjalnie!- krzyknęli jednocześnie.

-Nie... No co wy- powiedziałam zakładając na twarz swój wredny uśmieszek.- Kto wpadł na ten genialny pomysł?

-On- powiedział James wskazując palcem na przyjaciela.

-Już nie żyjesz!- powiedziałam rzucając się na chłopaka i siadając na jego torsie.- Tylko wyjdziemy na zewnątrz, a ulepię z ciebie bałwana.

Tak jak obiecałam, tak zrobiłam. Gdy tylko znaleźliśmy się poza Hogwartem rozpoczęliśmy wojnę na śnieżki, którą wygrał Remus i Łapa. Ja byłam w drużynie z Jamesem, a Peter postanowił zostać w środku, bo twierdził, że jest mu zimno. Potem ulepiliśmy największego bałwana, jakiego tylko widziałam. Trzeba było uczyć zaklęcia Petrificus Totalus, ale się udało.

Wróciliśmy zmarznięci do szkoły i poszliśmy na kolację.

You are Beautiful || Syriusz BlackWhere stories live. Discover now