Rozdział 10

2.2K 226 44
                                    

Marinette

Patrzyłam na Ronniego z niepokojem. Chłopaka wyglądał jakby się zawiesił. Siedział z szeroko otwarta buzią. Było mi go trochę żal. Ja wiedziałam, że może być taka sytuacja dlatego założyłam się z Adrienem.

- Wie pani co? Było warto - wstał i wyszedł. Zrobił to tak nagle i niespodziewanie, że nie zdąrzyłam jakkolwiek zareagować.

Spojrzałam na Adriena. Czy tylko ja się tego nie spodziewałam?

- Nasz syn ma naprawdę dziwnych znajomych - oznajmił, siadając na fotelu.

- Mamo! - usłyszałam krzyk Emmy.

Weszłam do kuchni i zobaczyłam moją córkę. Stała oparta o blat z dziwną miną. Dopiero po chwili zobaczyłam otwarta szafkę i wyjęty z niej kubek, ulubiony kubek Aurore. Podeszłam bliżej i zobaczyłam paczkę prezerwatyw.

- Czy babcia pochowała tego więcej? - spytała, kiedy wyjęłam opakowanie.

- Adrien!

Leniwie wszedł do kuchni, po chwili jego wzrok powędrował na trzymane przeze mnie prezerwatywy.

- Kiedy twoja matka przestanie je wykradać i chować? - spytałam.

To już zrobiło się nudne. Najgorzej było jak Hugo je raz znalazł w szafie. Nadal nie wiem dlaczego tam akurat je ukryła. Ra zozumiem, że chce mnieç jeszcze wnuki, ale żeby prezerwatywy po domu chować?

- Ja mam pomysł! Schowajmy je u Louisa, na pewno z nich skorzysta, zwłaszcza teraz kiedy chodzi z Alison.

Spojrzałam najpierw na męża potem na córkę. Czyżby Louis zapomniał nam przedstawić swoją dziewczynę?

Adrien wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ja, Emma natomiast zdała sobie sprawę, że za dużo powiedziała.

Louis

Wchodząc do szkoły czułem dziwny niepokój. Widząc Alicon na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Szybko do niej podszedłem i przytuliłem, jednak kiedy chciałem ją pocałować ona odwróciła głowę.

- Skarbie, co jest? - spytałem zaniepokojony.

Jeszcze nigdy się tak nie zachowywała. Zmusiłem ją do spojrzenia na mnie, chwytając jej twarz w dłonie. Zamarłem widząc siny ślad przy oku.

- Kto ci to zrobił? - spytałem wściekły.

Nikomu nie pozwolę jej tknąć, ani tym bardziej bić.

- To nieważne - była wyraźnie przestraszona.

- Alison, nie będę mógł cię chronić, nie wiedząc co się dzieje - szepnąłem, tuląc ją.

Po chwili jednak dostrzegłem stojącą na drugim końcu korytarza Ivy. A to suka. Szybko odsunąłem się od blondynki zmierzając w kierunku tej dziwki. Dopiero podchodząc bliżej zauważyłem ulubioną zabawkę Ivy, Tobias. Największy dębik w tej szkole, udaje twardziela, ale jest na każde jej zawołanie.

- Louis, czekaj! - usłyszałem spanikowany głos Alis.

Mogła się martwić ponieważ Tobias to wysoki i napakowany brunet.

- Nadal ja chcesz? - spytała ta suka, kiedy stałem jakiś metr od niej.

Brunet od razu podszedł i stanął na przeciwko mnie.

- Masz coś do niej? - spytał.

Odwróciłem się na moment i zobaczyłem łzy w oczach mojej dziewczyny. Czyli to on ją uderzył. Nie zastanawiając się dłużej, odwróciłem się do niego i uderzyłem z całej siły prawym sierpowym w tę parszywa gębę. Zachwiał się i upadł na ziemie.

- Pieprzony damski bokser! - splunąłem w jego stronę.

- A ty szmato jeszcze raz spróbujesz zaszkodzić MOJEJ DZIEWCZYNIE to przysięgam, że zniszczę ciebie i twoją rodzinę. Skończy się wygodne życie - warknąłem.

Owróciłem się i podszedłem do Alison. Była zmartwiona i wystraszona.

Jeszcze raz, a nie będę taki miły.


Akcja powoli zaczyna się rozkręcać.

Rozdziały przez kolejne 6 dni, ponieważ to opowiadanie wygrało głosowanie, będą się pojawiać wieczorami. Mniej więcej w takich godzinach.

Pod tym rozdziałem mogą się pojawiać pytania do Q&A do niedzieli.

Osoby z najciekawszymi pytaniami otrzymają dedykacje.

Zaczynając od KłamstwWhere stories live. Discover now