Rozdział 21

2.2K 205 9
                                    

Adrien

Siedziałem razem z dziećmi, rodzicami i Alison w salonie. Czekaliśmy na Marinette, nadal nie dała żadnego znaku życia. Powoli zaczynałem się martwić. Dlaczego ona zawsze musi brać wszystko na siebie? To ja powinienem dbać o tę rodzinę. Po chwili usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierając. Wstałem nie wiedząc czego się spodziewać. Słysząc dochodzące zza ściany śmiechy, nie wiedziałem czy się cieszyć, czy lepiej zacząć panikować. Zanim się obejrzałem moja żona weszła w towarzystwie ciemnowłosego poranionego faceta.

- Tato! - Alison od razu do niego podbiegła, przytulając się.

Mężczyzna odetchnął z ulgą, patrząc dziwnie na MOJĄ żonę. Ignorując go, podszedłem do Marinette. Objąłem ją mocno. Po chwili dołączyła do mnie reszta rodziny.

- Matt dostanie opieprz, za niedopilnowanie ich. Obiecuję ci to - szepnęła.

Uśmiechnąłem się lekko. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zauważyłem, że Mari i ten facet wyglądają jakby się znali.

- Wy się znacie? - wypaliła Emma, patrząc wyczekująco na matkę.

- Tak, znamy się - odpowiedziała.

- A skąd? - dopytywała.

- Z wyścigów - oznajmił ciemnowłosy.

- Co? Jakich wyścigów? - tym razem wtrącił się Louis.

- Twoja matka, niezbyt przejmowała się prawem będąc w twoim wieku - mruknąłem, patrząc na nią i przypominając sobie czasy, kiedy mimo że jej zabraniałem to ona i tak jeździła.

- Ej... Nigdy nie dostałam żadnego mandatu! - oburzyła się. Przebywanie przez tyle lat z moją matką, naprawdę na nią wpłynęło.

- Bo przeważnie jechałaś tak szybko, że nawet fotoradar nie potrafił cię uwiecznić - uśmiechnął się kpiąco brunet.

- To twoja wina! Dla ciebie zawsze był zbyt wolny! - prychnęła oburzona.

Kątem oka spojrzałem na pozostałych. Rodzice wyszli. Louis i Alison przyglądali się tej interesującej wymianie zdań z dziwnymi minami. Emma, Lily i Hugo stali z zasłoniętymi przez rękę ustami i za wszelką cenę, próbowali się nie roześmiać.

- Moja? To ty miałaś manię wygrywania!

Okej... Teraz przynajmniej wiem, że niezbyt za sobą przepadają.

- A czyja to wina? Dobrze, że teraz nie muszę się z tobą użerać.

- Użerać? Chyba ja z tobą! Widzę, że nic się nie zmieniłaś, nadal jesteś wkurzająca.

- I kto to mówi - warknęła.

- Mamo dość! - Louis już nie wytrzymał.

A szkoda... Może bym się doczekał i by mu przywaliła. No trudno.

- Louis nie wtrącaj się w sprawy dorosłych - boziu to takie typowe dla mojej matki.

- Tato chyba na nas pora - oznajmiła Alison, żegnając się z moim najstarszym synem i ciągnąć ojca za rękę.

Kiedy wyszli z rozbawieniem spojrzałem na Mari.

- To ten twój były mechanik?

- Teraz pamiętam dlaczego niezbyt za nim przepadałam. Ja się może pójdę przebrać i wykąpać. Pora wrócić do domu.

Weszła po schodach na górę i od razu nasze dzieci wybuchły śmiechem.

- Mama naprawdę czasem zachowuje się jak nastolatka. A ty mi mówiłeś tato, że babcia jest niegroźna dla otoczenia - blondyn westchnął, siadając na fotelu.

- Każdy może się czasem pomylić.



Zaczynając od KłamstwWo Geschichten leben. Entdecke jetzt