Rozdział 15

2.2K 204 42
                                    

Marinette

Czułam się tak jakbym popadała w paranoję. Każdy najmniejszy dźwięk sprawiał, że czułam przechodzący po moim ciele dreszcz. Zaparkowałam przed szkołą Louisa. Te wszystkie wydarzenia sprawiły, że darowałam tej dyrektorce.

Zamarłam jednak, widząc zadowoloną Lilę, stojącą przy drzwiach. Kiedy mnie dostrzegła uśmiechnęła się kpiąco i jak najszybciej weszła do środka.

Nie. Louis!

Jak najszybciej pobiegłam za nią. Byłam spanikowana. Tylko nie mój synek! Przemierzałam korytarze ze łzami w oczach, modląc się, aby nic mu się nie stało. Po chwili go dostrzegłam, stanęłam jak wryta.

Chloe stała obok Alison i Lily. Dziewczyna mojego syna obejmowana była przez jakiegoś chłopaka o ciemnych włosach.

- Witamy mamusię - prychnęła kpiąco Chloe.

Podeszłam do Louisa, w jego oczach dostrzegłam łzy. Czułam jak moje serce zaczyna pękać. Nie wierzę, że ona to zrobiła.

- Widzę, że poznałaś moją córkę - blondynka spojrzała na mnie zwycięsko.

- Musiałaś się naprawdę bardzo postarać, żeby jakiś facet cie zapłodnił. Odurzyłaś go czy upiłaś? Bo nie sądzę, aby znalazł się AŻ tak głupi żeby zrobić to z własnej woli - warknęłam, przybierając obojętny wyraz twarzy.

Dotknęłam delikatnie ręki syna, stając przed nim. Niech, któraś tylko go tknie, a przysięgam, że zabiję gołymi rekami. Nie po to tyle lat trenowałam, aby teraz nie umieć się obronić.

- Widzę, że nadal jesteś pyskata - prychnęła Lila.

- Pyskata i wpływowa, tak dla sprostowania. Żeby się mścić o kilka litrów mazi? Jeszcze w taki sposób? Aż żałuję, że nie wybierałam dla was więzienia - rzekłam, udając przejętą.

Patrzyła na mnie wściekła, próbowała się na mnie rzucić, ale jej się nie udało. Popchnęłam Louisa lekko w tył, a sama powaliłam ją na ziemię i z całej siły kopnęłam w twarz. Brunet chyba chciał ją ratować, prychnęłam niezadowolona, z całej siły kopiąc go w strategiczne miejsce, na dodatek miałam szpilki. Lila jako jedyna cofnęła się w tył.

- Chyba zapomniałyście, że byłam kapitanem cheerleaderek. Nawet w szpilkach jestem w stanie wykonać układ, nie to co wy.

Z satysfakcją patrzyłam na Chloe i bruneta. Blondynka miała na twarzy krew przez mój obcas, a chłopak kulił się trzymając za bolące miejsce.

- Louis idź do samochodu, zaraz przyjdę.

Spojrzał na mnie z bólem, ale wykonał moją prośbę.

- Pora zagrać w moja grę - szepnęłam, pochylając się nad blondynką.

Ledwie się podniosła, trzymając za twarz. Miałam odejść, ale przypomniałam sobie o Alison. Nie wierzę, że ta dziewczyna robiła to dobrowolnie. Miłość do Louisa widziałam w jej oczach, a czegoś takiego nie da się udawać, nawet najlepszy aktor tego nie potrafi. Pytanie tylko, dlaczego to robi? Nie miałam czasu jednak tym się zastanawiać.

Jak najszybciej opuściłam szkołę. Zniszczę je w swoim czasie, na razie muszę zając się Louisem. Wsiadłam do samochodu i spojrzałam na blondyna. Po jego policzkach płynęły łzy. Dosięgłam ręką jego twarzy i pogładziłam policzek.

- Co się stało? - spytałam delikatnie.

- Chciałem z nią porozmawiać, tęskniłem za nią, bo przez te kilka dni nie mieliśmy kontaktu. A potem zobaczyłem jak się całują. Powiedziała, że nie może być z kimś kto nie poświęca jej czasu, a potem ze mną zerwała. Teraz przynajmniej wiem dlaczego ze mną była, chodziło tylko o zemstę. Mamo, ja ją naprawdę kocham...

Westchnęłam smutno, odpalając samochód. Wiedziałam, że potrzebuje chwili, aby sobie to wszystko przemyśleć. Nadal nie wierzę, że Alison to zrobiła. Tu na pewno chodzi o coś więcej. Dowiem się choćby nie wiem co.




Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, internet mi szwankował. Raz był, a raz go nie było.

Dziś do północy jest jeszcze możliwość zadawania pytań do Q&A.

Kto się tego spodziewał? Alison córką Chloe i na dodatek wykorzystała Louisa.

Jak myślicie co nasz mściwa mama Mari wymyśliła albo wymyśli?

Zaczynając od KłamstwWhere stories live. Discover now