Rozdział 14

2.3K 212 22
                                    

Adrien

Siedziałem na szpitalnym krzesełku. Byłem przerażony. Obawiałem się o życie mojej rodziny. Tata nie żyje. Mama jak się okazuje nie jest w tak dobrym stanie jak na początku sądzili lekarze. Obawiają się, że może dostać krwotoku wewnętrznego.

- Proszę - usłyszałem zaspany głos żony. Podała mi niewielki kubek z kawą.

- Powiedziałaś mu? - spytałem.

Mimo wszystko obawiałem się reakcji Louisa. Nie chciałbym żeby nasze relacje zepsuły się przez to co zrobiłem w przeszłości.

- Tak. Zareagował nawet dobrze.

Poczułem jak przytula się do mojego ramienia.

- Rozmawiałam z policją. Jak na razie nie mają żadnych dowodów, że to one za tym stoją.

Nie sądziłem, że to będzie takie trudne. Raz im już udowodniliśmy winę, ale czy tym razem nam się uda?

Nagle zobaczyłem lekarza wychodzącego z sali. Gwałtownie wstałem, patrząc na mężczyznę.

- Co z moją matką?

- Jej stan jest stabilny. Ma kilka urazów wewnętrznych, na dodatek jej ręce i nogi są poranione, dość poważnie. Uraz pleców będzie wymagał rehabilitacji. Musimy czekać. Jej stan w każdej chwili może się pogorszyć, ale proszę mieć nadzieję to silna kobieta. Potrzebna jednak będzie konsultacja psychiatryczna. Pańska matka nadal jest na lekach uspokajających. Jej stan psychiczny jest w znacznie gorszym stanie.

- Załatwię, aby jeszcze dzisiaj przewieźli ją do prywatnej kliniki. Tam będzie bezpieczniejsza - szepnąłem.

- Cokolwiek zrobisz, będę po twojej stronie.

Wstała, kiedy jej telefon zaczął dzwonić. Odeszła kawałek przez co nie słyszałem o czym rozmawia. Po chwili wróciła i usiadła obok mnie. Spojrzałem na nią niezrozumiale.

- Derek. Nadal używa swoich kontaktów, aby się czegoś dowiedzieć. Jak na razie nic.

- Nie dziwię się. Miały lata na planowanie zemsty. Gdy wszystko się ułożyło one znowu się pojawiły i znowu próbują zniszczyć nam życie.

- Kochanie, tylko nie próbuj się obwiniać. To nie twaja wina, nie mogliśmy wiedzieć, że tak się stanie. Zobaczysz tym razem wsadzimy jej na znacznie dłużej.

Usiadła na moich kolanach i wtuliła mnie w siebie. Potrzebowałem tego. Tylko co teraz będzie z mamą? Robiła wiele głupstw, no i ta zdrata. Jednak tata zawsze przy niej był, choćby nie wiem jak wielkie sprawiała kłopoty on trwał ciągle u jej boku. A teraz jeszcze oddał życie, aby ona mogła żyć.

- Myślisz, że będzie się obwiniać? - spytałem, delikatnie głaszcząc jej plecy.

- Aurore jest jaka jest. Ona naprawdę kocha twojego ojca. Obawiam się, że będzie się obwiniać, a już zwłaszcza po tej sytuacji z Ronnim. Kiedy tylko to wszystko się skończy, zamieszka z nami. Nie zostawimy jej tak - oznajmiła.

Od zawsze zastanawiał się czym zasłużyłem sobie na taką żonę. W każdej sytuacji potrafi mnie pocieszyć, mimo że trudno mi się do tego przyznać to prawda jest taka, że to ona jest głową rodziny. Bez niej nie poradził bym sobie.

Kolejny raz w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wybaczę sobie jeśli jej albo dzieciom cokolwiek się stanie.



Zdąrzyłam z rozdziałem przed końcem dnia.

Jeśli jakieś błędy to przepraszam.

Jest trochę krótszy bo dość późno zaczęłam go pisać.

Nominacja pojawi się w kolejnym rozdziale. Piszę z telefonu i nie mam jak zadedykować.

Zaczynając od KłamstwWhere stories live. Discover now