III

804 91 47
                                    

MIKE

Sammy: Niestety, Stiles zwiał...Śledziliśmy go i nagle zniknął, przepraszam Mike.

- Nic się nie stało...dzięki. - wyszeptałem z rozczarowaniem, po czym zakończyłem połączenie.

Westchnąłem bezsilnie. Musiałem jakoś skontaktować się ze Stilesem, ale najwyraźniej on tego nie chciał.

Rzuciłem się na kanapę w salonie. Byłem w domu sam. Ojciec był w pracy, a Damon z Theo u Deatona. Pojechali pokazać mu kartkę, którą dostałem od...no właśnie, kogo?

Tak czy inaczej, Deaton ma potwierdzić jej autentyczność.

Nagle usłyszałem rytmiczne pukanie do drzwi. Przewróciłem oczami, pewny, że to Damon lub Theo się wygłupia.

Podniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę wejścia do domu. Otworzyłem drzwi. Przede mną stał kolejny już w tym tygodniu nieznajomy mężczyzna.

- Tak? - spytałem niepewnie.

- Witam. - odezwał się z szerokim uśmiechem, po czym tak po prostu wszedł bez zaproszenia do środka i poszedł do kuchni.

Co do cholery?! Nie może być bardziej dziwniej?!

Wszedłem zszokowany do kuchni. "Gość" rozsiadł się na krześle i patrzył na mnie z uśmiechem i wyższością.

- Emm...kim pan jest? - zapytałem.

- Och...nie przedstawiłem się? Wybacz. - powiedział z lekkim sarkazmem.

 - powiedział z lekkim sarkazmem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Jestem Śmiercią. - odparł, patrząc mi w oczy.

- C-co? - wyksztusiłem ledwo.

To jakiś wariat! Dzwonię zaraz po ojca! Niech go zamknie czy coś!

- Nie przejmuj się! - machnął ręką - Ty jeszcze pożyjesz. Szukam Stilesa. Nie mogę go namierzyć przez Nogitsune. - wyjaśnił.

- N-nogitsune? - wyjąkałem.

Co prawda, Theo mówił, że Stiles był opętany, ale po śmierci Lydii zachowywał się jakby nie był.

- Oj coś mało wiesz. - pokręcił głową - Chcę herbatę. - oznajmił nagle.

- T-to nie restauracja. - wyszeptałem, bojąc się jak cholera.

Ten koleś był szajbnięty! Cholera wie do czego jest zdolny!

Mężczyzna wstał, po czym podszedł do mnie. Skuliłem się w sobie na intensywne wręcz natarczywe spojrzenie jego oczu na mnie.

- Chyba się nie zrozumieliśmy. Jestem Śmiercią. To znaczy, że mogę cię zabić choćby dotknięciem. - zagroził - Mów mi Klaus. - dodał już łagodniej z uśmiechem.

Wypuściłem wstrzymywane powietrze i szybko oddaliłem się od niego w stronę kuchenki.

Błagam! Theo wracaj!

I Miss You (Teen Wolf Stiles) 12/13Where stories live. Discover now