0.4

2.3K 214 25
                                    

                        maybe i think you're cute and funny, 
                   maybe i wanna do what bunnies do with you

Zerknęła na zegarek, a wskazówki wskazały jej godzinę szesnastą. Za kilka minut musiała iść odebrać młodszego brata z treningu tenisa, a tak bardzo nie chciała rozstawać się ze składanką od chłopaka. Wyciągnęła płytę z odtwarzacza i wsunęła ją do komputera, z którego szybko zgrała piosenki na telefon i będąc gotowa do wyjścia, zgarnęła słuchawki i ruszyła w stronę kortów.

"Hej-o! Agrrr!!" usłyszała Ashtona, który próbował brzmieć, jak prawdziwy pirat "Jak się czujesz? Cieszę się, że dotrwałaś do tego momentu, ale też ci bardzo współczuję, że musisz się jeszcze tyle męczyć. Bo zaraz, która to piosenka? Trzecia? Czwarta? Kto by to tam liczył!" zaśmiała się, zwiększając głośność.

Wsunęła dłonie w kieszenie luźnego kardiganu i uśmiechnęła się, przymykając delikatnie powieki. Do płuc wpuszczała świeże, wiosenne powietrze, a promykom słonecznym pozwalała błyszczeć się na jej policzkach. Maj był ulubionym miesiącem Flory, nie tylko ze względu swoich urodzin, które są w połowie miesiąca. Maj był także czasem rozkwitania natury i ciepłego, choć wciąż orzeźwiającego, powietrza. W dodatku zajęcia brata odbywały się na zewnątrz, a nie w zamkniętej hali sportowej, do której miała większy kawałek. 

Spokojna, a jednocześnie radosna melodia snuła się w jej słuchawkach, wprawiając ją w stan lekkiej refleksji. Zaczęła zastanawiać się, kiedy Ashton widział ją smutną i dlaczego; zawsze starała się ukryć, kiedy było coś nie tak i nigdy nie chciała, żeby ktoś musiał oglądać ją w takim stanie. Nie przypominała sobie, dlaczego była przygnębiona, ale nie wątpiła, że być może tak było. Od kilku dni miała zmienne nastroje, które absurdalnie tłumaczyła sobie wiosennym przesileniem.

"Zamyśliłaś się, królewno?" poczuła, jakby ktoś wystrzelił konfetti z motyli w jej brzuchu; uwielbiała, kiedy ktoś mówił do niej pieszczotliwie, a zwłaszcza, gdy wychodziło to z ust Irwina "Poświęćmy chwilę twojej melancholii, która, nawiasem mówiąc, chyba ostatnio często ci się zdarza, hm?"

Zaczęła się obawiać, że nawet teraz, kiedy idzie po pustej ulicy, jest obserwowana przez Ashtona.

"Zastanawiałaś się chociaż raz, odkąd słuchasz tej playlisty, dlaczego tak mi zależy, żeby oczyścić swoje sumienie? Otóż, Floral, odkąd tylko pojawiłaś się w naszej szkole, wszystkim zdążyłaś rzucić się w oczy swoim wiecznym potykaniem się o własne nogi. Tak w ogóle, to jest strasznie urocze, tak oglądać, jak musisz na wszystko uważać, bo nawet pokonując trasę od ławki do tablicy, jesteś skłonna potłuc sobie kolana."

Dziewczyna zaśmiała się najszczerzej, jak tylko potrafiła, przypominając sobie o sytuacji sprzed tygodnia, kiedy pani Violet kazała jej zrobić krzyżówkę genetyczną na tablicy, a ona zamiast po ludzku do niej podejść, potknęła się o pasek od torby i zawaliła z całej siły kolanami o twardą podłogę.

hejo!! ashton słodyczka, mrumru. w następnym zadzieje się trochę więcej,  obiecuję :D niedługo dodam coś z michaelem, bo odkąd skończyłam pisanie tej historii, siedzi mi w głowie taka mała idea, którą - mam nadzieję - niedługo wcielę w życie.

dziękuję za wszystkie oceny i komentarze, jesteście niezastąpione.  gdyby nie wy, prawdopodobnie nic by tu nie powstało!

do następnego robale xx

mixtapeWhere stories live. Discover now