0.7

2K 213 13
                                    

                         i'll be yours until two and two is three,
                      yours until the mountains crumble to the sea

"Wiesz, Flora, nie jestem typem romantyka i prawdopodobnie nigdy nie wyrażę tego, co bym chciał, ale mam nadzieję, że przynajmniej nie jesteś już smutna. Patrzenie na twój smutek jest dużo bardziej przejmujący niż własny,  wiesz?"

Na zegarze wybiła siedemnasta, a Flora poczuła, jakby spędziła cały dzień na rozmowie z chłopakiem. Można to chyba uznać za jakiś rodzaj komunikacji, jednak miała wrażenie, że nie może pozostać chłopakowi dłużna i w końcu zaczęła pisać te cholerne komentarze, o które kilka razy się upominał.

"Przypomniała mi się historia z siódmej klasy, kiedy miałem ambicję na zostanie światowym muzykiem, kompozytorem i tekściarzem, ta.. Wiesz, ktoś mi powiedział albo gdzieś wyczytałem, że nic nie działa na twórczość, jak złamane serce. I wiesz co zrobiłem? Zaprosiłem na bal dziewczynę, z którą nigdy nie zamieniłem ani jednego słowa. Nawet mi się nie podobała. Chciałem tylko, żeby się we mnie zakochała i żeby potem mogła złamać mi serce" Flora wybuchła gromkim śmiechem, uświadamiając sobie, że to co właśnie powiedział, nie miało najmniejszego sensu "w końcu nie poszedłem na ten bal, bo to była zima, a zimą zawsze mam problemy z zatokami i po prostu nie byłem wstanie podnieść się z łóżka. I dzięki Bogu, bo prawdopodobnie teraz byłbym z tą dziewczyną"

Flora też miała problemy z zatokami. Jeśli raz nie ubrała czapki, potem przez trzy tygodnie męczyła się z upiornym bólem głowy, który był wprost nie do zniesienia.

Zapisała kilka zdań na czystej kartce i wróciła do odrabiania lekcji. Relaksująca melodia piosenki wprawiła ją w dobry, produktywny nastrój i nim spostrzegła, cały esej został pięknie napisany. Odsunęła się od biurka i wyjrzała przez okno, szukając domu Ashtona. Żadne z okien nie wyglądało tak, jak mogłoby wyglądać jego, chociaż przyglądając się jednemu, zobaczyła stojącą sylwetkę, która na widok Floral szybko zmyła się wgłąb pokoju.

Dziwny ten Ashton.

"Czasem, kiedy patrzę na ciebie podczas lekcji, wydajesz się być taką typową irytujacą dziewuchą, która nie interesuje się niczym innym poza książkami i wiedzą. Jednak kiedy się uśmiechasz, zarzucasz włosami czy zwyczajnie przysypiasz, wtedy nie mogę oderwać od ciebie wzroku, potrafię nawet specjalnie narobić sobie kłopotów u pani Violet tylko po to, żeby usłyszeć twój śmiech. Cholera, to jeszcze bardziej frajerskie, niż to, co chciałem powiedzieć"

 

x

dzień dobrrrrrrry! mamy czerwiec, więc zaraz koniec roku szkolnego, a co się za tym ciągnie - pogrom moich opowiadań, które zwalę na was niczym węgiel późną jesienią:) 

smutek potężny, jesteśmy w połowie mikstejpa

w ogóle, to jestem geniuszem, bo namieszałam z podaniem do LO i specjalnie przedłużyli do końca tygodnia czas na zgłoszenia, super nie.......

a, no i zakochałam się!!!!! 

i dziękuję za każde wejście, komentarz i ocenę, jesteście niesamowite, będę wam to powtarzać do końca i jeden dzień dłużej! 

 jeszcze jedno: zaczynam pisać nowe opowiadanko z michaelem, zapraszam serdecznie na she way out, jest na moim profilu aaaaaa. i jeszcze odwiedzajcie @paininq, moje konto z lucy:)!!!

mixtapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz