Rozdział 14

4 3 1
                                    

Harry
Kiedy zauważyłem Zayn'a mojego kuzyna z którym kontakt się urwał pięć lat temu, ponieważ niby zginął lecz ciała nigdy nie odnaleziono, sam aż się zdziwiłem. Pierwszy podszedł do mnie blondyn i wyciągnął rękę.
-Siema jestem Niall. -Uśmiechnął się
Podałem mu rękę i odpowiedziałem.
-Cześć jestem Harry
Następnie podszedł do mnie brunet który był wysoki i umięśniony.
-Jestem Liam
Jemu również podałem rękę.
-Harry
Natomiast Zayn zniknął z pola mojego widzenia. Nawet się ze mną nie przywitając.
-Ja idę zanieść torbę Harrego do mojego pokoju. Niall zrób coś do jedzienia. Harry idziesz ze mną? - Spytał Louis, oczywiście że za nim poszedłem. Wszedliśmy na górę, gdy Louis się odezwał.
-Mój pokój to czwarte drzwi od lewej.
Poszedł do nich i je lekko popchnął, a te natychmiast się otworzyły. Wszedł do środka, a ja za nim. Moim oczom ukazało się wnętrze tego pokoju które mówiło samo za siebie. Utrzymywany był w kolorze czarno-czerwonym. Na środku stało duże łóżko małżeńskie w czarnej pościeli po prawej stronie przestronne okno z widokiem na las. Jednak po lewej stronie ogromna czerwona szafa, a obok niej małe biurko. Na podłodze leżał miękki dywan oczywiście w tych kolorach.
-Podoba Ci się? -Zapytał gdy ja się przeglądałem.
-Bardzo ładnie.
Uśmiechnałem się do Louisa, a po chwili coś mi się przypomniało.
-Louis?
-Tak Harry?
-Ja nie mogę tutaj zostać. Mam swój dom.
Louis zrobił się smutny.

Louis
Ja nie mogę tu zostać. Te słowa cały czas odbijają się echem w mojej głowie.
-Harry ja nalegam żebyś tu został, nie chcę abyś znowu coś sobie zrobił.
Ten patrzył się na mnie jakbym wygłosił właśnie ważne przemówienie. W tym momencie usłyszeliśmy wołanie Niall'a na jedzienie.
-Louis, Harry, Zayn, Liam jedzenie na stole.
Harry ruszył w stronę drzwi, ja postawiłem jego torbę koło szafy i poszedłem w ślad za nim. Schodząc po schodach widziałem, że z Zaynem jest coś nie tak. Dziwnie się patrzy na Harrego i nawet się z nim nie przywitał. Zaprowadziłem Harrego do stołu.
-Niall dopinuj, żeby Harry wszystko zjadł.
- Okej.
Zayn siedział w salonie na kanpie, musiałem podejść i spytać się to o co mu chodzi. Powoli szedłem w jego stronę.
-Zayn możemy pogadać?
-Oczywiście szefie.
Wstał z kanapy i obaj szedliśmy w stronę jego pokoju. Podczas przejścia z salonu do jego pokoju trwała cisza. Wszedłem pierwszy, a on z tyłu zamknął drzwi.
-O co chodzi szefie?
-Dlaczego unikasz Harrego? Nawet się z nim nie przywitałeś!
-Szefie to długa historia.
-Długa czy nie. Chcę abyś mi ją powiedział.
-Ja i Harry jesteśmy kuzynami. Nie widzieliśmy się pięć lat, ponieważ zacząłem u Pana pracować. Najpierw moja rodzina zgłosiła zaginięcie, a potem uznali za zmarłego gdzie mojego ciała nigdy nie znaleziono. Harry to bardzo przeżywał, byliśmy tak blisko siebie. Ja jednak wiedziałem jak bardzo go to bolało. Teraz stracił rodziców, a gdy mnie ujrzał to po jego twarzy widziałem że to dla niego jakby ktoś mu dał mu z liścia.
-To przykre.
-Tak dlatego to unikam. Nie chce aby coś mu się stało albo komuś powiedział, że żyje.
-Pogadasz z nim? Przeprowadzę go do Ciebie do pokoju.
Wstałem i wyszedłem z pokoju zostawiając tam Zayn'a. Idąc w stronę jadalni słyszałem śmiechy i hihy. Otworzyłem drzwi i wszedłem, każdy od razu zwrócił oczy na mnie, a ja na Harrego.
-Louis! Harry wszystko zjadł.
-Dzięki na Ciebie zawsze mogę liczyć
Uśmiechnąłem się do Niall'a.
-Harry chodź.
Ten wstał od stołu i podszedł do mnie. Zacząłem iść w stronę pokoju Zayn'a. Otworzyłem je i wpuściłem Harrego przodem.
-To wy pogadajcie, a ja pójdę pozmywać po obiedzie.
Wyszedłem z pokoju zostawiając ich samych.

Pokrzywdzeni Przez LosWhere stories live. Discover now