~ 120 ~

250 18 5
                                    

Nie wiele myśląc wstałem ze swojego miejsca i ruszyłem za młodszym, który stał w kuchni przy torcie. - Skąd możesz wiedzieć, że tego nie chcę? - spytałem podchodząc na tyle blisko, że moja klatka piersiowa stykała się minimalnie z jego plecami. - Mówiłem Ci czego pragnie moje ciało, a rozsądek... Nigdy sobie ciebie nie przypomnę jak będziesz ciągle się martwił o to, że do czegoś mnie zmuszasz, bo tak nie jest...

- Myślałem, że chcesz zacząć od przyjaźni.. - zaczął niepewnie i odłożył nóż na jego poprzednie miejsce, ale nadal się nie odwrócił. - Wiesz, tak od nowa.. jakby.

- A czy my byliśmy najpierw przyjaciółmi? Byliśmy wrogami,a teraz ty nie potrafisz być nim dla mnie tak jak ja dla ciebie... Źle mnie dzisiaj zrozumiałeś, nie chcę być z tobą aż tak blisko bo wystraszyłem się tego co Ci zrobiłem na pikniku... Jak dojdzie między nami do... stosunku to może to się źle skończyć, bo gdy okażę się, że jednak moje uczucia nie powrócą to poczujesz się wykorzystany, a jak mówiłem nie chce zrobić Ci krzywdy... - wyszeptałem patrząc mu głęboko w oczy.

- Jak mógłbym czuć się wykorzystany, skoro sam bym tego chciał? - zapytał cicho. - Nie zrobisz mi krzywdy, jedynie ja sam sobie ją zrobię. Jestem świadom tego, że może być tak jak mówisz, ale nadal mam nadzieję, która nie zgaśnie zbyt szybko.

- A co jak wygaśnie? Co wtedy zrobisz? - westchnąłem nadal nie odrywając wzroku się od czarnych tęczówek młodszego chłopaka - Dzisiaj przegiąłem, co jak na następnym razem się nie powstrzymam? Źle postąpiłem, ponieważ straciłem resztki zdrowego rozsądku, który zawsze ulatania się przy tobie. Nie chcę zrobić z ciebie swojej dziwki, Jungkook... Nie zasługujesz na takie traktowanie... Powinieneś być noszony na rękach, tak jak zrobiłem to wczoraj, a nie zostać moją zabawką... - wyszeptałem spuszczając wzrok. - Zależy mi na tobie, więc nie chce byś popełnił tak mogący cię zrazić błąd, dlatego ja nic nie zrobię bez twojej zgody...

- Też mi na tobie zależy i nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie mocno. Nie traktowałeś mnie jak swojej zabawki, a tym bardziej jak dziwki, więc na pewno tego nie zrobisz teraz - zaczął głaskać mój policzek. - Jeśli zrobimy kolejny krok w przód, będzie on przemyślany i na pewno nie nastąpi szybko. Nie chcę, żebyś sie do czegoś zmuszał - szepnął, patrząc intensywnie w twoje oczy.

- Co masz na myśli mówiąc krok w przód? - spytałem z lekkim uśmiechem.

- Ugh, dobrze wiesz o co mi chodzi - mruknął, krepując się.

- No właśnie nie za bardzo... - przybliżyłem się troszkę bardziej.

- Moje rumieńce chyba ci się spodobały, skoro lubisz je często wywoływać - stwierdził, a jego kąciki ust się podniosły. - Chodzi mi o seks - powiedział cicho, spuszczając swój wzrok.

- No nie powiem, lubię jak się rumienisz... - posłałem mu szeroki uśmiech - W takim razie, co dalej? - spytałem ciepłym głosem.

- To zależy od ciebie - zagryzł wargę, bawiąc się swoim palcami.

- Jesteśmy zaręczeni, więc nie muszę cię prosić o chodzenie... tyko róbmy wszystko małymi kroczkami. Chce poznać swoje uczucia, a będąc od ciebie daleko wiem, że to nie nastąpi... - spojrzałem mu głęboko w oczy z uśmiechem - Oczywiście jak chcesz i obiecasz, że jak tylko będziesz czuł się niekomfortowo to zakończymy to i jak będę tracił kontrolę to będziesz starał się mnie odrzucać....

Wypuścił drżący oddech i spojrzał się na mnie z uśmiechem. - Okay, obiecuje - pokiwał głową.

- A twoje obietnice są święte... to co wracamy? - spytałem, jednak ten pokręcił głową przecząc.

- Najpierw chcę odebrać swoje jedno z życzeń urodzinowych - zbliżył swoją twarz do mojej i wydął dolną wargę. - Mogę?

Nic nie mówiąc posłałem mu mały uśmiech i wpiłem się w jego usta. Chłopak pod wpływem moich czynów mruczał w moje wargi. Pocałunek był inny niż poprzedni, bardziej delikatny i słodki, ale no co się dziwić, tamta kłótnia nas do siebie bardzo zbliżyła. Jungkook zarzucił ręce za moją szyję przyciągając mnie bliżej czym pogłębił pocałunek. Nie chciałem mu zostać dłużny, więc objąłem go w tali przytulając tak by naszych ciał nie dzieliły żadne odstępy. Nie obchodziły mnie w tej chwili żadne wątpliwości, bo teraz liczył się tylko on i jego słodkie, malinowe wargi zatapiające się w moich z uczuciem, które nie wiedziałem jak odwzajemnić o czym on doskonale wiedział. Oderwaliśmy się od siebie zanim zaczęło nam brakować powietrza by nikomu do głowy nie wpadło przyjść po nas, bo coś za długo siedzimy w kuchni. Przejechałem kciukiem po opuchniętych ustach jubilata uśmiechając się przy tym. - Będziesz musiał przemyć sobie zimną wodą by nikt się nie domyślił... No chyba, że chcesz by wiedzieli - powiedziałem patrząc na niego rozczulony jego rumieńcami i maślanymi oczkami, w których mieniły się iskierki.

- Pójdę się ogarnąć, niech mają niespodziankę - zaśmiał się, po czym lekko odwrócił się w kierunku blatu. Wziął talerzyk z ukrojonym tortem i podał mi go z uśmiechem. - Smacznego, zaraz wracam - powiedział, po czym wyszedł z pomieszczenia, kierując się na górę.

-------------------

Jak widzicie dodałam jeszcze jeden rozdzialik dziś za brak "Bystrych Tanich Skarpet" ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora