~ 139 ~

328 17 0
                                    

Parę dni później ruszyłem w kierunku miasta cały czas rozmyślając nad tym czy mój ukochany nadal będzie chciał ze mną dzisiaj wyjść. Może jak wrócę do dormu to on będzie sobie smacznie spał na kanapie, by tylko nie ze mną

- Ponieważ zawsze coś sknocę choć chce dobrze - pomyślałem, kręcąc głową zawiedziony sobą. No może tego wszystkiego jest plus bo nie będzie wypytywał co dla niego szykuje, a naprawdę zależy mi na tym by nie wiedział.

W momencie kiedy znalazłem się przed miejscem, do którego tak pędziłem na twarzy wymalował mi się mały uśmiech. Wszedłem do środka i przywitałem się ze starym znajomym, któremu podałem pierścionek zaręczynowy Jungkooka, który musiałem mu dzisiaj wykraść. Poprosiłem kolegę o odnowienie pierścionka i wygrawerowanie w środku jego obręczy słów, które jasno określają nie tylko naszą przeszłość, ale i siłę naszej miłości, która potrafi się zmierzyć ze wszystkimi cierpieniami tego świata...

Kiedy pierścień był skończony, podziękowałem kumplowi za fatygę i zapłaciłem należytą sumę, po czym wyszedłem z budynku, kierując się jednego ze sklepów dekoracyjnych. Kupiłem białe lampki takie jak daje się na choinkę w święta i specjalne serca wy te lampki w nie powkładać. Razem tworzyło to świecące na biało piękne serduszka, które były czyste jak mój kochany króliczek. Ostatnim miejscem w jakie zmuszony byłem zawitać to kwiaciarnia, w której można powiedzieć, że wykupiłem wszystkie czerwone róże jakie mieli . Powlokłem się z tymi wszystkimi rzeczami do parku, a dokładniej pod płaczącą wierzbę. Cały pień szerokiego drzewa ozdobiłem tymi lampkami, które cudownie i w sam raz go oświetliły. Wziąłem zakupione kwiaty i z niektórych zrobiłem dość duży bukiet, który ostrożnie położyłem w bezpiecznym miejscu. Z reszty róż powyrywałem ich korony płatków wyrzucając łodygi do reklamówek. Ułożyłem z płatków duże serce, któremu zrobiłem na pamiątkę zdjęcie. Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem i jeszcze raz przypatrzyłem się napisowi

- "Bo nie poznaliśmy się po to, by o sobie zapomnieć"- wyszeptałem ciepłym tonem głosu do siebie ten cudowny cytat, po chwili chowając pierścionek do kieszeni swoich spodni. Spojrzałem jeszcze raz na swoje dzieło i udałem się w stronę dormu. Wiedziałem, że dostanę opieprz, ponieważ to wszystko zajęło mi dobre trzy godziny. Jin z patelnią lub Kook z zakazem macania... Nie wierzę, że to pomyślę, ale wybieram Jina. Wystarczy mi brak seksu, więcej bym nie zniósł... Kiedy tylko stanąłem przed drzwiami dormu, okazało się, że nie mam kluczy, więc jak chciałem wejść to musiałem zapukać co też zrobiłem. Odczekałem chwilę, a potem usłyszałem charakterystyczny dźwięk przekręcania klucza w zamku...

U progu domu stanął Jungkook, który od razu jak tylko mnie zobaczył, przytulił mocno. - Jimin, proszę, określaj się o której masz zamiar wrócić, bo ja do cholery jasnej martwię się - wyznał łamliwym głosem, ściskając mnie.

- Przepraszam, skarbie... Myślałem, że zejdzie mi to krócej - wyznałem, oddając uścisk i głaszcząc go po głowie - Chciałeś pogadać... Może chodźmy się przejść?

- Ale.. Okay - westchnął, a następnie założył kurtkę oraz buty. Kiedy już był gotowy, wyszedł z domu, uprzednio zamykając go na klucz. - Chciałem cię przeprosić - oznajmił skruszony, kiedy ruszyliśmy w drogę. - No to więc, przepraszam, że zachowałem się jak dziecko. Niepotrzebnie na ciebie naskoczyłem.

- Może i potrzebnie... Zachowałem się dzisiaj bezmyślnie i chamsko.. Przykro mi strasznie z tego powodu. Wybaczysz mi kiedyś? - spytałem z moją nadzija w głosie

- To ja cię powinienem błagać o wybaczenie - stwierdził, kręcąc głową. - Nie ty mnie bo ja nie muszę ci niczego wybaczać.

- Czyli zgoda? - spytałem, przyciąjac go do siebie

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Onde histórias criam vida. Descubra agora