11. Open when it's our wedding anniversary.

92 24 5
                                        

"Cześć, Kochanie!

Zgaduję, zaciekawił Cię tytuł listu, lecz mała część mnie wierzy, że jednak pamiętasz. Nic się nie stało, jeśli nie. Rozumiem.

Byłaś wtedy po dawce mocnych antydepresantów wymieszanych z odrobiną alkoholu. Tylko jedna lampka białego wina, ale za to dużo leków. Rozmawialiśmy przez FaceTime z Mikaelą. Temat zszedł na książkę, którą ostatnio jej pożyczyłaś. Tak jakby przestałem was słuchać. Próbowałem kiedyś przeczytać tę książkę, ale nie wciągnąłem się. Wiem, to jedna z Twoich ulubionych. Mówiłyście o scenie, w której główni bohaterowie brali ślub. Stwierdziłaś, że też chciałabyś taki ślub, lecz sekretnie marzysz o czymś szalonym. Miałem pewność, iż masz na myśli jakiś tajny ślub czy coś. Wpadłem na pomysł. Wytrzymałem następne półtorej godziny waszej konwersacji na temat nowej kolekcji w Forever 21, umów, że razem będziecie zamawiały kosmetyki od Kylie Jenner, gdy będzie następny drop, że w Starbucksie napisali »Michaela«, zamiast »Mikaela«, że ostatnio znów napisałem Ci piosenkę i jak zawsze, Twoim zdaniem, była cudowna. Nie odpowiedziałaś na pytanie o to, jak się czujesz. Nigdy nikomu nie odpowiadałaś. Nawet Mai. Tylko mi. Kiedyś powiedziałaś, iż tylko ja Cię rozumiem. Chyba tak było. Wracając do głównego wątku, po dwudziestu minutach pożegnań w końcu się rozłączyłyście. Moje modlitwy zostały wysłuchane.

Chciałem powiedzieć, żebyś zaczęła nas pakować, ale zrezygnowałem z tego i stwierdziłem, że masz wziąć tylko kabelek od telefonu, abyś mogła go podładować. W końcu nie jechaliśmy daleko. Mhym. Vegas jest daleko, chociaż wiesz, kłamstwo to najlepsza zabawa, jaką możesz mieć bez zdejmowania swoich ubrań. A! Kabelek po to, jakby Twój telefon się rozładował. Przecież Maia by Cię zabiła, gdyby przez Ciebie te jakże potrzebne do życia dni na snapchacie zniknęły. Zawsze myślałem, że jesteś uzależniona od internetu (bo jesteś, ja chyba też), ale przy niej to było nic. Psst, Twoje zdjęcia i tak były lepsze.

Na początku nie pytałaś, o co chodzi. Miałem wrażenie, jakbyś czytała mi w myślach i wiedziała, co planuję. Gdy wyjechaliśmy z Nowego Jorku, wreszcie zapytałaś, gdzie jedziemy. Powiedziałem, że daleko. Zadawałaś to samo pytanie co pięć minut.

Wkurzałaś mnie, ale i tak nic Ci wtedy nie powiedziałem. Zapytałem, czy wyjdziesz za mnie. Siedziałaś już cicho. Po pół godzinie zgodziłaś się. Jak wróciliśmy do Nowego Jorku, szybko unieważniliśmy zaręczyny. Głównie dlatego, gdyż chciałem oświadczyć Ci się w lepszej atmosferze, miejscu oraz zrobić to ciekawiej. Wiesz, wszystko ładnie ubrać w słowa. Uważam, iż »czy wyjdziesz za mnie?« nie ma w sobie tego specjalnego czegoś. Jest zbyt powszechne. Chciałem, aby nasze zaręczyny były wyjątkowe. Szkoda, że nigdy nie miały oficjalnego miejsca. Tak właściwie, to nie wiem, co bym zrobił, gdybym teraz Cię tak zostawił. Zdaję sobie sprawę z tego, że źle robię, nie mówiąc Ci o niczym. Boję się, że Cię utracę.

Open When || Charlie PuthWhere stories live. Discover now