Rozdział II

3.6K 144 14
                                    

     Podróż pociągiem była długa i męcząca. Jako prefekt naczelny musiała siedzieć w przedziale specjalnie zarezerwowanym dla niej i jeszcze jednego prefekta. Tak się akurat złożyło, że ten drugi wcale się w tym przedziale nie pojawił. Tak więc całą podróż do Hogwartu, Hermiona spędziła całkowicie sama pogrążając się  myślach.

***

     Draco był załamany. Nie potrafił poradzić sobie ze stratą najważniejszej kobiety w swoim życiu. To ona, jako jedyna, potrafiła do  niego dotrzeć, przejrzeć jego myśli i zajrzeć w głąb duszy. To właśnie ona odkryła kim tak na prawdę był Draco. Pod maską z chamstwa, zła i bezduszności kryło się piękne wnętrze. Odwaga, wytrzymałość, stabilność psychiczna. Draco potrafił kochać. Kochał matkę, lecz teraz, gdy mu ją zabrano, przysięgnął sobie, że już więcej nikogo nie pokocha. Nie jeśli znowu miałby tego kogoś stracić. Nie chciał cierpieć już nigdy więcej.
     Draco nie jechał pociągiem wraz z resztą uczniów. Według profesor McGonagall to było zbyt niebezpieczne. Powiedziała, że z dala od profesorów, uczniowie mogliby zrobić mu krzywdę. Zakładała,że w szkole nie będzie z tym problemów, gdyż miał być on bez przerwy obserwowany. Jak to ujęła pani profesor: "Dla pewności własnej i bezpieczeństwa pozostałych uczniów, zostanie pan poddany obserwacji, która będzie miała na celu ostateczne utwierdzenie się po czyjej stronie pan stoi panie Malfoy".
     Super. tylko tego mu brakowało. Nie dosyć, że przez cały czas będzie obserwowany przez nauczycieli, do tego raczej nie mógł liczyć na ciepłe przywitanie ze strony uczniów. 
     Siedział właśnie w swoim dormitorium, gdy drzwi jego sypialni otworzyły się z hukiem. Ktoś wchodził właśnie z pokaźnym naręczem pudeł i toreb, które całkowicie zasłaniały twarz nowo przybyłej osoby.
     Malfoy obserwował to co się dzieje z lekką konsternacją. Domyślił się, że to drugi prefekt, tyle że chyba nie zdawał on sobie sprawy, że ten pokój jest już zajęty.
     Już miał się odzywać, gdy zobaczył jak nowo przybyła osoba potyka się o kawałek zawiniętego dywanu, nie mając szans zamortyzować upadku. Szybkim ruchem chwycił wystającą rękę i pociągnął do siebie. Nie miał jednak tyle szczęścia i nie zdążył złapać pudeł. Z wielkim łoskotem upadły na podłogę,w  końcu odsłaniając twarz nieznajomego. A raczej nieznajomej. Bo jak się właśnie okazało, trzymał w swoich ramionach Hermionę Granger.

***

    Gdy była już przygotowana na upadek i kilka siniaków na pupie, poczuła mocne ręce łapiące ją i przyciągające do siebie. Nim zdążyła się obejrzeć, wszystko co trzymała w dłoniach leżało na podłodze, a ona była wciśnięta w ramiona Dracona Malfoya.
     Nie spodziewała się go tutaj, nie w swojej sypialni, ale gdy tylko ją złapał poczuła się niezmiernie wdzięczna. Ten dzień był już wystarczająco ciężki, by dodatkowo zwieńczyć go kilkoma siniakami.

***

    Chłopak długo jej nie puszczał. Sam nie wiedział dlaczego. Była na tyle blisko, że bez problemu mógł wdychać jej świeży zapach. Pachniała zieloną herbatą i czymś jeszcze, może bzem. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Zaskoczyła go. Spodziewał się raczej, że gdy już zauważy kim jest jej wybawiciel, odsunie się i będzie wredna. Jak zawsze w stosunku do niego. Ona jednak tylko stała i patrzyła się mu prosto w oczy. Nie mogąc zrozumieć co się tu właściwie dzieje, Draco zmarszczył brwi, co skutecznie "obudziło" Hermionę, która błyskawicznie odsunęła się od niego czerwieniąc się po samą szyję.
- Dziękuję Malfoy. - Powiedziała ze spuszczonym wzrokiem. Draco nie mógł uwierzyć w to co słyszał, najbardziej nienawidząca go dziewczyna w szkole właśnie mu dziękuje.
- Nie ma z co Granger. Nie chciałem żebyś rozbijając noc zalała mi krwią dywan. - Nie potrafił zdobyć się na miły ton.
- Twój dywan? - Dziewczyna uniosła wysoko brwi. - Nie wiem czy rodzice nauczyli cię czytać, ale przed wejściem jest wyraźnie napisane, że to dormitorium dziewcząt - Założyła dłonie pod boki w geście wygranej, jednak Draco nie zamierzał się tak łatwo poddawać.
- Nie Granger. - Uśmiechnął się krzywo podchodząc do niej. - Rodzice nie nauczyli mnie czytać. Nauczyli mnie zabijać. - Ostatnie słowo wypowiedział tuż przy jej twarzy.

***

     Coś w jego wzroku kazało jej się wycofać. Nie chciała się z nim kłócić już pierwszego dnia, no i była pewna, że Draco mówił serio o tym zabijaniu.
- Jak sobie chcesz. - Wzruszyła ramionami - Miej sobie to durne dormitorium. Ja zajmę twoje. - Schyliła się by pozbierać paczki, nieoczekiwanie Draco chwycił jedną z najcięższych i bez słowa zaniósł ją do jej nowego pokoju. Hermiona w żaden sposób nie skomentowała jego zachowania. Nie mogła się w tym wszystkim połapać. Ślizgon najpierw uchronił ją przed upadkiem, później groził śmiercią, a na sam koniec znowu jej pomógł. Trudno było rozszyfrować co tak na prawdę nim kieruje.


Kolejny rozdział za nami! :D Bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać, aż więcej osób przeczyta moje wypociny. Pozdrawiam! :*

And it's time we saw a miracle // DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora