Rozdział V

2.8K 124 3
                                    

- Granger! Zaczekaj! - Głos Dracona dotarł do uszu Hermiony, ale mimo to postanowiła się nie zatrzymywać. Pomimo starań, chłopak szybko dogonił gryfonkę i zastąpił jej drogę. By spojrzeć mu w oczy musiała wysoko unieść głowę. 
- Czego chcesz Malfoy? - warknęła.
- Uhuhu - Chłopak założył ręce na piersi. - Co ty taka rozdrażniona? Wstałaś lewą nogą? - Jego prześmiewczy uśmiech nie pozwalał Hermionie oderwać wzroku od twarzy ślizgona.
- O co chodzi? - Próbowała przemówić spokojnym tonem.
 - Opowiem ci w drodze na lunch. Pozwolisz? - Wyciągnął w jej stronę ramię. Zszokowana Hermiona nie zdołała przemóc się i ująć go pod ramię, ruszyła tylko przed siebie nie patrząc czy poszedł za nią.
 - Więc o czym chciałeś porozmawiać? - Zapytała gdy Draco dołączył do niej.
 - O wieczornym patrolu. O której się widzimy? I jaki system obieramy? Patrolujemy razem  czy osobno?
 - Od kiedy pytasz mnie o zdanie?
 - Słyszałaś co powiedziała McGonagall. Mamy współpracować. - Wzruszył ramionami. - Nie utrudniaj tego Granger. - Powiedział z wyrzutem.
 - Jak niby ja to utrudniam? - Zatrzymała się na korytarzu. - Przecież to ty nie dajesz mi żyć!
 - Nie daję ci żyć? Co ty pieprzysz? - Malfoy naprawdę się zdenerwował. Przez cały czas starał się być uprzejmy i nawet jej nie obrażał. To było już dużo jak na niego, czego ona jeszcze od niego chciała?
    W przypływie złości przygwoździł Hermionę do ściany, przytrzymując jej ręce po obu stronach głowy. Dziewczyna szarpała się i kopała, ale on był zbyt silny, by mogla go powstrzymać nie używając różdżki, której i tak przy sobie nie miała.
 - Puść mnie Draco! Co ty robisz?! - Hermiona nie rozumiała o co tak właściwie poszło. Przecież nie powiedziała nic co mogło wyprowadzić go aż tak z równowagi. Wiele razy kłócili się o gorsze rzeczy, ale jeszcze nigdy Hermiona nie widziała go tak wkurzonego.
 - Robię wszystko! - Malfoy przybliżył swoją twarz do twarzy Hermiony. - Staram się!
Coś w spojrzeniu Dracona nie pozwoliło gryfonce odezwać się, poczekała aż skończy. - Nie chce żebyś cały czas się na mnie wściekała. Proszę. Spróbujmy być normalni. Bez tej całej popieprzonej przeszłości.
Chłopak rozluźnił uścisk i Hermiona w końcu mogła opuścić ręce. Nie było jednak mowy, by wywalczyć dla siebie trochę przestrzeni osobistej. Za sobą miała ścianę, a na przeciwko niej, tak blisko, że czuła w nozdrzach jego męski zapach, stał Draco ze spuszczoną głową.
W ułamku sekundy jednak po zrozpaczonej minie nie było śladu, zastąpił ją szeroki zawadiacki uśmiech.
 - Co ty na to Granger? - Hermiona musiała szybko otrząsnąć się z zaskoczenia, by w końcu wydusić z siebie odpowiedź.
 - Zaskoczyłeś mnie. Muszę się zastanowić. Nie licz, że wszystko ci zapomnę. Nigdy tego nie zapomnę. - W tym miejscu przerwała, by spojrzeć mu w oczy, chciała sprawdzić czy zrozumiał co ma na myśli. Były rzeczy, których nigdy mu nie zapomni i on musiał o tym wiedzieć.
 - Rozumiem - przytaknął. - Ale chociaż spróbujmy być normalni skoro jesteśmy skazani na siebie do końca roku.
 - Okay, okay! Tylko się już odsuń ode mnie! - Uśmiechnęła się do niego, żeby nie pomyślał, że znowu chce się z nim kłócić.
 - No tak. Zapomniałem. - Odsunął się, nadal nie spuszczając z niej wzroku. - Czyli między nami zgoda? Skupiamy się na nauce i obowiązkach?
 - Tak Draco - kiwnęła głowa. - Nie poznaję cię. Co się stało z oślizgłym Draconem?
 - Nie wyzywaj mnie Granger. Trochę kultury. - Mrugnął do niej porozumiewawczo.
 - Idziemy na lunch?
 - Idziemy.


And it's time we saw a miracle // DramioneWhere stories live. Discover now