IV

339 21 3
                                    

Platz poszedł za scenę do chłopaków, a my z Mią stałyśmy sparaliżowane. Po chwili moja przyjaciółka powiedziała:
- CZY. DANIEL. PLATZMAN. WŁAŚNIE. UMÓWIŁ. SIĘ. Z. TOBĄ. NA. KAWĘ?!?!
- Chybbba tak- wymamrotałam
- Dziewczyno!!! Jak ja ci zazdroszczę! Też chciałabym tak śpiewać...
- Wcale nie śpiewam aż tak dobrze...
-Nie, wcale!- krzyknęła z ironią- tylko całej ekipie Imagine Dragons się słuch zepsuł nagle akurat w momencie, kiedy zaczęłaś śpiewać!
-Hahaha, no w sumie racja. Pozostaje się tylko cieszyć, że Dan dał mi ten mikrofon.
-Dał ci go że względu na Platza. Widziałaś przecież że w połowie koncertu na ciebie pokazał, a później się na ciebie tak jakoś patrzył. Jakby się zakochał. Hehehe.
- Nawet nie żartuj xD, jak taki ktoś mógłby się zakochać w prostej dziewczynie na wózku, którą widział tylko raz na swoim własnym koncercie?
- Oj, Emma. On też jest tylko człowiekiem. Ma swoje własne uczucia, a wyróżnia go tylko to że jest sławny.
- Wiesz co. Masz rację, ale na razie tego nie oceniajmy. Może chodzi tylko o tę nową piosenkę.

Rozmawiałyśmy tak jeszcze bardzo długo, bo straciłyśmy poczucie czasu. Wróciłam do domu gdzieś koło pierwszej w nocy. Cieszyłam się że mama albo Alex na mnie nie czekali, bo mogłaby być z tego niezła awantura. Cichutko przejchałam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam strasznie zmęczona, ale nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam nad jutrzejszą kawą z Platzem. Samo bycie na jego koncercie było najlepszą rzeczą na świecie, a rozmowa i kawa z nim była chyba najlepszą rzeczą w galaktyce! A o nagraniu piosenki lepiej nawet nie wspominać, bo brakło by słów żeby opisać jakie to było super. A Mia nie mogłaby mieć racji w tym, że Daniel się we mnie zakochał, a przynajmniej tak sobie wmawiałam. Nie chciałam w to wierzyć, bo samo nagranie kawałka z nim wykraczało poza moją wyobraźnię. Zastanawiałam się tak gdzieś do trzeciej nad ranem. Dopiero wtedy usnęłam.

Kiedy się obudziłam i spojrzałam przez okno słońce pieknie świeciło. Byłam wyspana jak nigdy. Spojrzałam na zegarek. Była już 14:15!!! Mój mózg nie mógł przez chwilę ogarnąć o co chodzi i nagle sobie przypomniał. DANIEL! 15! W KAWIARNI! O NIEEEEEE!!! Zerwałam się. Znowu ten głupi problematyczny wózek! Byłam naprawdę wkurzona! Każdy normalny by się wyrobił w te 45 minut, ale nie ja. Wyjechałam z domu dopiero o 15:15. Modliłam się tylko o to żeby Platz na mnie czekał.

Cała zdyszana wjechałam do "Kawowego nieba". Na szczęście perkusista tam był, niestety otoczony całkiem sporą grupą fanów. W sumie czego mogłam się spodziewać? Przecież był bardzo sławny. Rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Nagle mnie zauważył. Przeprosił wszystkich i do mnie podszedł

- Hej! Nareszcie przyszłaś. Jeszcze się nie przedstawiłem. Jestem Daniel.

- Hej. Jestem Emma.

- Wiesz co. Może pójdziemy do hotelu w którym się zatrzymaliśmy, bo strasznie dużo tutaj ludzi i nie da się spokojnie porozmawiać.

- No dobra. Jak daleko jest ten hotel? - spytałam

- Bardzo blisko. Jakieś piętnaście minut drogi samochodem.

- Emmmm. Raczej wolałabym nie jechać autem. Sama nie wsiądę...- spojrzałam na moje nogi. One mogły zepsuć wszystko. Daniel też na nie popatrzył i powiedział

- To nic. Jak chcesz to ci pomogę.- uśmiechnął tak jakby rozumiał co czuję. Jakby wiedział jak to jest...

- Miło z twojej strony, ale to by było dla mnie trochę niezręcznie-  wyszeptałam i chyba się zarumieniłam. Popatrzyłam mu w oczy. Były przecudowne. Przy źrenicach miały kolor błękitny, a przy krawędzi tęczówki podchodziły pod piękny fiolet. Spuściłam wzrok, choć cały czas chciałam w nie patrzeć.

- Jjeśli chccesz możemy się przejść.- Wyjąkał i znowu spojrzał na wózek.- Emm, przepraszam zapomniałem o tym... Możemy...

- Się przejść. - uśmiechnełam się - nie przejmój się tym. - wskazałam na przedmiot. - Już się przyzwyczaiłam.

- Dobrze. - teraz on się zarumienił. - chodźmy.

Otworzył mi drzwi i wyszliśmy. Całą drogę przegadaliśmy, choć co jakiś czas podchodzili do nas fani Daniela. Dowiedziałam się że za dwa dni jadą do ostatniego miasta, w którym ma się odbyć ostatni koncert w sezonie. Później mieli nagrać nową piosenkę, a następnie każdy jedzie gdzieś na wakacje odpocząć od obowiązków. Dan z żoną i córką do Grecji, Wayn do rodziców, a Ben na Hawaje ze swoją dziewczyną. Daniel nie miał planów. Kiedy o tym mówił nagle posmutniał. Spytałam czy coś się stało. Powiedział że może kiedyś mi wszystko wytłumaczy, ale na razie trzeba zająć się omówieniem nowego kawałka i nie ma czasu na smótne historie. Nie wypytywałam więcej.

Dotarliśmy do hotelu. Już nie mogłam doczekać się rozmowy o moim członkostwie w tworzeniu nowego utworu.


Miłość wbrew wszystkiemu. Daniel Platzman.Where stories live. Discover now