XIII

203 17 0
                                    

Przez kilka tygodni musiałam siedzieć w szpitalu. Lekarze przygotowali mnie do chemioterapii, która prędko się zaczęła. Obcięli mi włosy, gdyż podczas zabiegów miałam je wszystkie stracić.

Leczenie nie było przyjemne. Doktorzy wstrzykiwali mi chemię dożylnie, a przez nią czułam się senna i było mi niedobrze. Moja głowa po kilkunastu sesjach była już gładka niczym jajko, ale postanowiłam znieść to wszystko dla Daniela i rodziny. Oni byli dla mnie najważniejsi. A co do Platza... Musiał jechać w trasę koncertową do Ameryki Południowej. Przesunął już terminy wystąpień o dwa tygodnie, a i tak próbował przekonać mnie i resztę zespołu, żeby opóźnili to jeszcze bardziej, ale ja się nie zgodziłam.

- Nie mogę cię tutaj zostawić! - wykłócał się perkusista.

- Nic mi się tu nie stanie. - mówiąc to pogłaskałam go po policzku - będe sobie powoli zdrowieć, a ty i chłopaki uszczęśliwicie wielu ludzi waszymi  koncertami. - chłopak milczał - A przecież z resztą za pół roku macie mieć koncerty w Europie. Wtedy będę już po przeszczepie (mój kochany braciszek postanowił zostać dawcą) i będę mogła pojechać z tobą.

- Teraz mnie przekonałaś - perkusista uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło. Obiecuję, że będę codziennie dzwonił. Wrócę najszybciej jak się da.

Jak obiecał, tak zrobił. Dzwonił każdego dnia bez wyjątku. Opowiadał co tam u niego i zawsze pytał o moje samopoczucie i zdrowie. Mówiłam mu, że jest lepiej i czuję poprawę, ale wcale tak nie było. Było coraz gorzej, bynajmniej nie przez chemię. Powoli mijały dni, a ja bez przerwy słabłam i z dnia na dzień byłam coraz bardziej senna. Chemia już nic nie dawała. Jedyną nadzieją pozostał przeszczep szpiku.

Daniel

Koncerty przebiegały jak zwykle wspaniale, ale tym razem byłem napełniony nową pozytywną energią. Emma dawała mi tyle siły i szczęścia. Była najwspanialszą dziewczyną jaką poznałem w całym moim życiu. Kiedy słyszałem jej głos, cały drżałem. Jej telefony bardzo mnie cieszyły. Czuła się lepiej, a to było najważniejsze. Tak strasznie ją kochałem. Nie mogłem jej stracić.

Przebywaliśmy z chłopakami w Rio. Na koncercie, podczas gry na perkusji  czułem dreszczyk podniecenia, mimo tego, że grałem już od bardzo dawna. Muzyka całkowicie mnie pochłonęła. Uderzałem w bębny wkładając w to całą pasję i energię. Ludzie krzyczeli i śpiewali z nami. Wreszcie przyszła pora, by zaprezentować nową piosenkę. Całą zaśpiewał Dan. Bez Emmy ona nie była taka sama. Nie miała swojego niepowtarzalnego charakteru. Ludzie chyba też tam myśleli i zaczęli skandować jej imię. Kiedy Dan powiedział przez mikrofon, że Emma niestety nie może wystąpić, poczułem się jakoś nieswojo. Przez słowa wokalisty miałem jakieś złe przeczucia, więc postanowiłem zadzwonić do mojej dziewczyny od razu po skończeniu występu.

Już chciałem wybrać numer Emmy, lecz nagle telefon zadzwonił. To była ona.

- Cześć, słońce - powiedziałem - właśnie miałem dzwonić. Coś się stało?

- Hej. Muszę ci coś powiedzieć...

- Tak?

- Przeszczep został przeniesiony na jutro. Czuję się okropnie. Nie mówiłam ci tego, żebyś się nie martwił.

- Ale jak to? Jest aż tak źle? Będę u ciebie wieczorem.

- Czekaj, co? Nie musisz przyjeżdżać. Jakoś dam radę. Kontynuuj trasę.

- Nie ma takiej opcji. Muszę być przy tobie w takich chwilach. Do zobaczenia.

Rozłączyłem się. Moje przeczucia okazały się trafne, co wcale mnie nie cieszyło, a wręcz byłem załamany. Podbiegłem do przyjaciół. Szybko streściłem, co się stało Emmie.

- Mogę stąd jechać? Błagam was!

- Przecież Emma jest pod dobrą opieką. - odparł Dan - A my nie skończyliśmy jeszcze trasy. Twoja dziewczyna jest silna, poradzi sobie.

- Muszę być z nią! - krzyknąłem w furii - Tak ciężko to zrozumieć?! Z waszą zgodą czy bez niej pojadę!

Odwróciłem się i odszedłem szybkim zdecydowanym krokiem. Chłopaki wołali, żebym wracał, ale nie próbowali mnie zatrzymać.

Miałem problem że znalezieniem samolotu. Bilety na wszystkie loty były już zarezerwowane, a wolne miejsca były w samolotach, które miały lecieć dopiero za dwa dni. Nie miałem tyle czasu. Postanowiłem wynająć awionetkę. Może był to trochę za przesadny pomysł i o wiele za drogi, ale nie widziałem innego wyjścia. 

Po kilku godzinach byłem  już w szpitalu. Wbiegłem do sali w której leżała Emma. Dziewczyna leżała odwrócona tyłem do mnie. Słysząc, że ktoś wszedł odwróciła się. Wyglądała okropnie. Była blada jak ściana, a w jej podkrążonych oczach nie było już charakterystycznego błysku.

- Daniel! - pisnęła zachrypniętym głosem i uśmiechnęła się - Jak dobrze cię widzieć.

- Emma, tak strasznie cię przepraszam za to, że mnie z tobą nie było.

- Nie przepraszaj. To nie twoja wina.

Podszedłem do niej i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, ledwo powstrzymując łzy. Nie mogłem przy niej płakać. Musiałem dawać jej nadzieję. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, po czym dziewczyna zasnęła. Trzymałem ją za rękę do czasu kiedy sam zasnąłem na siedząco.

Nazajutrz z rana lekarze zabrali ją na salę operacyjną. Kiedy zniknęła za drzwiami, usiadłem na krzesełku w poczekalni i zacząłem szlochać jak małe dziecko. Moja nadzieja na zdrowie Emmy z minuty na minutę malała, choć próbowałem się przekonywać, że moja ukochana wyzdrowieje. W tamtym momencie mógłbym oddać wszystko co miałem, jedynie za jej zdrowie. Niestety pozostało mi jedynie cierpliwe czekanie na koniec operacji. Mojego strachu o nią nie dałoby się opisać żadnymi słowami.

~ ~ ~

Niestety w następny wtorek nie pojawi się rozdział, ponieważ będę na obozie i nie będę miała czasu pisać (smuteczek :')).

I jak zawsze dziękuję za komentarze i gwiazdki.

Lola

Miłość wbrew wszystkiemu. Daniel Platzman.Where stories live. Discover now