VI

297 14 30
                                    

Z samego rana zadzwoniłam do Mii i umówiłyśmy się w parku za dwie godziny. W tym czasie postanowiłam pogadać z mamą i Alexem. Opowiedziałam im całą historię i czekałam na to co powiedzą.

Mama zmarszczyła brwi i powiedziała że się nie zgadza, żebym wyjechała! Nie wiedziałam o co jej chodzi.

-Mamo! Jestem dorosła! Sama mogę decydować o tym co zrobię. - zaczęłam się z nią kłócić.

-Wiem że jesteś dorosła, ale nie zgadzam się żebyś jechała na drugi koniec kraju z jakimiś obcymi facetami. - odrzekła.

-Oni wcale nie są obcy! Ufam im!

-Ufasz im tylko dlatego, że są sławni i że cię docenili, prawda?

-Nie! - odkrzyknęłam - To nie ma nic wspólnego z ich sławą! Oni też są tylko ludźmi. Wspaniałymi ludźmi. Nie chcesz żebym nareszcie była szczęśliwa? - spytałam bliska płaczu.

-Oczywiście że chcę - odpowiedziała - ale nie chcę żeby ktoś znowu cię zranił.

-O to ja już się nie martwię. Chcę chociaż przez chwilę posmakować prawdziwego życia, a nie siedzieć w tym mizernym miasteczku do końca moich dni i nic nie polepszyć w moim istnieniu!!!

-Ale kochanie...

-Ja wychodzę bo już nie mogę tego słuchać! - nie wytrzymałam. Zawróciłam wózek, wyjechałam z domu i mocno trzasnęłam drzwiami.

Do spotkania z Mią została jakaś godzina, więc jeździłam bez celu po parku. Pojechałam do "Kawowego nieba", zamówiłam sobie gorącą czekoladę na wynos i znowu wybrałam się do parku. Zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedziała mama. W sumie zachowałam się jak rozkapryszona 10-cio latka, ale byłam bardzo zdenerwowana.  Może jednak moja rodzicielka miała rację. Faktycznie prawie nic nie wiedziałam o Danielu i jego przyjaciołach. Może to prawda, że ufałam im tylko przez to, że mnie docenili, ale sama nie chciałam się przyznać  przed sobą że tak jest.

Zamyśliłam się tak, że nie zauważyłam nadchodzącej Mii. Dziewczyna klepnęła mnie w ramie, a ja się tak strasznie przestraszyłam, że pawie spadłam z wózka. Popatrzyłam się na nią i zaczęłam się śmiać.

-Hej! Ale mnie wystraszyłaś! Prawie zawału dostałam.

-Przepraszam, nie chciałam cię wystarczyć. - uśmiechnęła się -  Strasznie się chyba zamyśliłaś, co nie?

-No bardzo... Pogadamy teraz i musisz mi doradzić co mam zrobić.

Opowiedziałam jej całą historię i popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem. Oczy jej zabłysły i krzyknęła:

-Wiedziałam, że on czuje do ciebie miętę! Wiedziałam!!!

-Ciszej. Ludzie tu chodzą. Nie krzycz tak.

-No dobra. Muszę zobaczyć was razem. - wyszczerzyła się w największy uśmiech na jaki było ją stać

-Oj tam nie przesadzaj. Nigdy nic nie wiadomo. Ale co mam zrobić z tą piosenką? - spytałam zmartwiona - Bardzo chciałabym ją nagrać, bo to moje największe marzenie, ale mama ma rację. Ja ich w ogóle nie znam.

-To poznaj, co to za problem? Masz numer Platza, zadzwoń i  umów się z nim na kawę. Pogadacie dowiesz się o nim czegoś więcej i będziesz mogła jechać.

-Boże! Ty jesteś genialna! Jak mogłam nie pomyśleć o tak prostym rozwiązaniu! Może zadzwonię do niego teraz?

-Tak, to świetny pomysł! Dzwoń.

Zadzwoniłam do Daniela i opowiedziałam mu o wszystkich moich przemyśleniach i o tym, że chciałabym się spotkać, kiedy wróci z koncertu za jakieś trzy dni. Zgodził się chyba bez zastanowienia i powiedział, że jeśli potrzebowałabym więcej czasu może nawet przełożyć terminy nagrań. Był taki kochany. Podziekowałam mu i się rozłączyłam.

Razem z Mią zaczęłyśmy piszczeć(rozmawiałam z chłopakiem na głośnomówiącym) i już nie przejmowałyśmy innymi ludźmi.
-Mia, mam do ciebie ostatnie pytanie. - powiedziałam - czy chciałabyś poznać Imagine Dragons i pojechać że mną do Las Vegas? Bo chociaż będę z  Danielem, chyba będzie mi trochę dziwnie w takim wielkim mieście.

-Ty się jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak!!!

Poszłyśmy do jej domu i jak zwykle przegadałyśmy kilka godzin. Wspaniale było mieć taką bratnią duszę.

Miłość wbrew wszystkiemu. Daniel Platzman.Where stories live. Discover now