Strzemię w strzemię jechali razem piaszczystą drogą ukrytą w iglastym zagajniku. Dwóch braci, tak do siebie niepodobnych, że nikomu nie przyszłoby do głowy wziąć ich za rodzeństwo.
Starszy o jasnych, podgolonych po żołniersku włosach rozglądał się uważnie na boki, a cała jego postać zdradzała czujność i napięcie. W niebieskich oczach tkwiła powaga i spokój, które nie pasowały do młodego wieku i kontrastowały z pogodną wesołością drugiego z braci.
— Onurze! Rozchmurz się! Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało nam się spędzić trochę czasu razem! Z dala od trosk! — zawołał uśmiechnięty od ucha do ucha Vincent. Choć w rzeczywistości znacznie młodszy, przez poznaczoną bruzdami, opaloną słońcem i wiatrem twarz wydawał się dorównywać wiekiem bratu. Długie włosy opadały mu na ramiona, a w oczach barwy przygasłego ognia tliły się iskry humoru. Patrząc na niego, miało się wrażenie, że nikt tak jak on nie potrafi się bawić, śmiać i czerpać z życia pełnymi garściami.
— Nie wiem jak twoje, ale moje troski wcale nie są daleko. Mam je cały czas ze sobą. Nie jestem pewien, czy dobrze robimy, wałęsając się sami? — odezwał się ponury Onur.
— Strach cię obleciał? Co może nam się stać? Kto da nam radę? — naigrawał się młodszy z braci.
— Wiesz, że nie martwię się o nas.
Mężczyźni zamilkli. Vincentowi zależało, aby brat był w dobrym humorze. Chciał poruszyć z nim delikatną kwestię i wiedział, że cisza i spokój lasu najlepiej nastroją Onura.
— Dopiero wróciłem z Północy, od Furii. Nasza siostra uważa, że powinniśmy się spotkać i omówić sytuację — odważył się zacząć.
— Nie ma żadnej sytuacji do omawiania. Nic się nie zmienia – odpowiedział Onur, nie odrywając wzroku od lasu
— Bracie, nie sądzisz, że już czas zmienić nasze postępowanie? Spójrz, ilu naszych poległo w tej dziwnej wojnie.
— Zmusiłeś mnie do spotkania z tobą tutaj, aby rozmawiać o polityce? — warknął starszy z mężczyzn.
— Nie, ale... Rozejrzyj się. Widzisz ten las, rzekę, jezioro? Możemy wszystko stracić, jeśli nie podejmiemy bardziej radykalnych kroków. — Vincent wstrzymał konia i wskazał na przebijającą między drzewami taflę wody. Do ich uszu dolatywał delikatny szum figlującego między kamieniami potoku, szelest i trzask poruszanych wiatrem gałęzi oraz echa życia w lesie — pomrukiwania, popiskiwania, trzepot.
Onur również zatrzymał konia i obracając się w stronę brata, wykrzyknął:
— Dość! Nie chcę o tym dłużej słuchać. Wiem, co chcesz powiedzieć i nie zgadzam się. Polityka izolacji to najlepsze, co możemy zrobić. Nie powinniśmy się mieszać, ani opowiadać po żadnej ze stron.
YOU ARE READING
Wojna Trzech Ras
FantasyŚwiat, jaki wszyscy znamy, przestał istnieć za sprawą rasy, która dotąd żyła w ukryciu. W trwającej od lat wojnie nastał pat i ani jedna, ani druga strona nie potrafi zdobyć przewagi na froncie. Gdy na scenie pojawia się trzeci gracz, rodzi się szan...