Rozdział 13

177 21 17
                                    

       — Chcesz jej powiedzieć, kim jesteś?! Oszalałeś!? — zawołał osłupiały Vincent

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

       — Chcesz jej powiedzieć, kim jesteś?! Oszalałeś!? — zawołał osłupiały Vincent. — To niedorzeczne! Nie możesz tego zrobić. Narazisz nas wszystkich.

       — To od początku był twój pomysł — odpowiedział spokojnie Onur.

       — Nie zrzucaj na mnie swoich szalonych pomysłów. Rzuciłem, owszem, trochę nierozsądnie, propozycją tego zakładu, ale we wszystko, co nastąpiło potem, wplątałeś się sam. I najwyraźniej zupełnie zapominasz o konsekwencjach. A wiesz, co się może stać, gdy ludzie dowiedzą się, że pod ich nosem żyje jeszcze jedna — w ich mniemaniu niebezpieczna — rasa? To ja ci powiem! Widzę dwie możliwości — albo uznają nas za kolejnych wrogów do zniszczenia, albo uznają nas za potencjalnych wrogów i zniszczą na wszelki wypadek!

       — Jeszcze niedawno twierdziłeś, że musimy stanąć po którejś ze stron. Chyba sobie nie przemyślałeś tego, jak wyglądałoby opowiedzenie się za ludźmi, co? — zaśmiał się Onur. — A według ciebie, jak potraktuje nas Velevitka, gdy pokonamy już ludzi? Podzieli się władzą?

       — To stańmy się swoją stroną, trzecią!

       — Właśnie nią jesteśmy. Taką, która nic nie robi! Rozumiesz wreszcie? — niecierpliwił się Onur.

         Vincent otworzył usta, by zaprotestować, ale po chwili je zamknął, nie odzywając się. Po co Onur chciał zdradzić tej dziewczynie swoją tożsamość? Będzie pierwszym człowiekiem, który dowie się, że nie-ludzie to tak naprawdę dwie odrębne rasy. Może nie pierwszym, który w ogóle poznał tajemnicę Czarownych, ale pierwszym, który może im poważnie zagrozić. Onur chciał wierzyć, że ludzie i Czarowni nie różnią się tak bardzo od siebie, ale w przeciwieństwie do niego Vincent trochę ich poznał podczas swoich włóczęg. Według niego Czarnoksiężni i Czarowni stanowili dwie gałęzie tego samego drzewa. Zadaniem Strażników od zawsze było utrzymanie ich istnienia w tajemnicy, a co za tym idzie zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim plemionom. Szczególną uwagą otoczeni byli właśnie Czarnoksiężni, którzy nie respektowali praw i zwierzchnictwa Czarownych. Mimo że od czasu do czasu wyłamywali się spod narzuconego obowiązku, nie stanowili dla Czarownych godnego przeciwnika. Dopiero pojawienie się Velevitki spowodowało, że pomyśleli o wywalczeniu sobie miejsca w świecie. Nowy przywódca uświadomił im, że zarówno dominacja ludzi, jak i hegemonia Strażników nie były trwałe, niezmienne czy święte. Mogły być obalone jak każda tyrania.

         — Jak możesz jej tak ufać? — zapytał z wyrzutem. — Podzielisz się z nią sekretem, który nie należy tylko do ciebie. Chciałbym to zrozumieć... — dodał pojednawczo.

          Onur zabębnił palcami w blat biurka, drugą ręką gładząc się po brodzie. Mimo zniecierpliwienia odpowiedział:

         — Imponuje mnie jej siła. Jeśli miałbym wskazać kogoś na tym świecie, kto byłby w stanie udźwignąć ciężar naszej tajemnicy i odpowiedzialność z nią związaną, to bez wątpienia byłaby ona. Nie miała łatwego życia, została naznaczona cierpieniem i rozczarowaniem, a mimo to... Widziałeś, jak twardo stoi na ziemi? Jak opiera się wszystkiemu, co ją dotyka? A przy tym wciąż potrafi zaufać. Nie oszukuję się, że rozumiem tę całą wrażliwość i rymy albo że umiem wyrazić to słowami tak jak ty. — Zwiesił głowę, a gdy ją uniósł na twarzy błąkał mu się lekki zawadiacki uśmiech, który zwykle zwiastował kłopoty i nowe psoty, choć tym razem był zabarwiony smutkiem i czymś, czego Vincent mimo swojej erudycji nie potrafił nazwać. — Pamiętasz, jak po mroźnej zimie znajdowaliśmy w ogrodzie przebiśnieg? Drobny kwiat pośród śniegu. Taki kruchy, ale wytrwale opierający się pogodzie. Ona jest taka sama. Daje nadzieję na wiosnę, na odmianę losu. Wiem, że to niełatwe do pojęcia. Każdego dnia patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć, że kiedyś chciałem żyć inaczej. Bez niej... I że to życie mi wystarczało. Chciałbym, byśmy trwali razem, bez względu na to, co nadejdzie. A jak mogę ją o to prosić, nie mówiąc jej prawdy?

Wojna Trzech RasWhere stories live. Discover now