8. ŻYCIE DOWÓDCY

521 36 0
                                    

Chwila czułości nie trwała zbyt długo, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Wyszłam z uścisku Luny i szłam otworzyć drzwi. Gdy już je otworzyłam w drzwiach ukazał się wysoki blondyn.

- Dzień dobry pani dowódco- powiedział kłaniając się.

-Witaj

-Przychodzę do tutaj w sprawie, straży i doradcy dla Pani, Pani dowódco..

-Ma się udać jakieś głosowanie przez tłum czy coś?

-Nie, doradcę i strażników wybierasz sobie sama Pani dowódco.

-Idealnie.. aa ci strażnicy i doradcy są konieczni??

-Tak, co najmniej jeden strażnik i jeden doradca Pani Dowódco.

-Strażnika już mam, a doradcę chętnie wybiorę. To kiedy te glosowanie?- powiedziałam, myśląc o tym, czy Luna zostanie moim strażnikiem.

-Dzisiaj wieczorem Pani dowódco

-Świetnie, to żegnam

-Dowidzenia Pani dowódco

W tym samym momencie zorientowałam się, że zrobiłam coś bez zgody Luny. Trochę tego żałuję, ale mam zamiar jej o tym dzisiaj powiedzieć. Tak więc poszłam do pokoju, w którym ona siedziała. Usiadłam koło niej na łóżku.

-Kto to był?- zapytała brązowowłosa.

-Jakiś poddany. Chciał bym wybrała dla siebie strażnika i doradcę.

-No i..?

-Co no i?

-Co mu odpowiedziałaś?

-To, że strażnika już mam, ale doradcę chętnie sobie wybiorę- powiedzialam powoli, patrząc na nią.

-Kto jest twoim strażnikiem?-powiedziała ze zdziwieniem

-Noo.. pomyślałam, czy byś.. nie chciała..

-Nie, nie zostanę twoim strażnikiem- powiedziała oschle przerywajac mi.

-Dlaczego nie?- zmarszczyłam brwi.

-Mam lepsze rzeczy do robienia, niż bym chodziła za Tobą z bronią.

-A-ale..

-Wole być tylko twoją nauczycielką- powiedziała ponownie mi przerywając.

W tym momencie przypomniałam sobie nasze, niezbyt miłe ćwiczenia. Była dla mnie na tych lekcjach tak niemiła, jakbyśmy w ogóle się nie znały lub co gorsza byłybyśmy wrogami. Nie chciałam mieć już z nią ćwiczeń, ze wzgledu na naszą przyjaźń. Ale bałam się jej o tym powiedzieć.

-Poza tym powoli się uczysz i myślę, że nasze treningi będą odbywać się częściej- dodała po chwili brązowooka.

-Jakbyś była jeszcze moim strażnikiem, to nie będę musiała chodzić na ćwiczenia z obstawą- powiedziałam uśmiechając się.

-Nie przeszkadzało by mi ona i tak nie musimy być same. Jeszcze zrobi się romantycznie, a tego byśmy nie chciały- zaśmiała się Luna.

W tym momencie poczułam gniew. Czy ona w tym momencie zażartowała sobie z moich uczuć? Zerwałam się z łóżka.

-Jestem dowódcą!- wykrzyknęłam- i ty Luno wiesz, że jesteśmy partnerkami, ale to nie zmienia faktu, że jesteś także moją poddaną.

-Lexa o co ci..- zaczęła mówić przestaszona, ale jej przerwałam.

-Luno masz zostać moim strażnikiem, to rozkaz. Jeżeli coś Ci nie odpowiada, to Ciebie czekać taka kara, jaka trafia zdrajców. Odwołuje naszę ćwiczenia, bynajmniej z Tobą, a co z naszym partnerstwem to nie wiem. Na razie muszę to przemyśleć. A teraz żegnam Panią, idę znaleźć dla siebie nowego doradcę- powiedziałam wychodząc z pokoju- A! No i jeszcze jedno. Nie czekaj na mnie. Nie wrócę tutaj. Zamieszkam gdzieś w centrum wioski, by było bezpieczniej dla mnie, a teraz żegnam ponownie.

COMMANDER LEXA || Clexa Where stories live. Discover now