17. WIZJE

365 28 0
                                    

Nadal było ciemno. Nie mogłam sobie nic wyobrazić. Chciałam krzyczeć, ale nie wiedziałam jak. Wszystko było jeszcze nie jasne.

Nagle zauważyłam obraz mojego starego domu. Przez okno widziałam mojego ojca stał w nim z jakąś kobietą z dużym brzuchem, to pewnie była moja matka. Weszłam do środka i chciałam się z nimi przywitać, ale mnie nie widzieli.

- Jak myślisz, chłopiec czy dziewczynka?- zapytała uśmiechnięta kobieta.

- Myślę, że to będzie syn, który zostanie wielkim dowódcą- odpowiedział mężczyzna.

- Ja bym chciała mieć córeczkę. Czesałabym jej włoski i szyła ubrania.

W tym momencie po moim policzku poleciała łza. Po chwili moja rodzicielka zaczęła czuć wielki ból. Trzymała się za brzuch i krzyczała. Ojciec ułożył ją na łóżku i przyjął poród. Urodziła się mała dziewczynka, od której mężczyzna nie mógł oderwać wzroku. Owinął dziecko materiałem i położył w bezpiecznym miejscu. Wrócił do kobiety, ale ona nie oddychała. Tata bardzo panikował. Próbował jej pomóc, ale na marne.  Było już po niej. Po chwili obraz zaczął mi się zamazywać i zaczęłam widzieć tą samą, pustą ciemność.

Ciemność trwała zdecydowanie za długo. Tak wyglądają zaświaty? Zostajesz sam ze swoimi myślami i ciemnością. A może jednak nie umarłam, tylko.. sama nie wiem. Ciekawe jak ludzie żyją beze mnie. Pewnie żadna różnica, ale Nyilah, Clarke, no i oczywiście Luna myślą o mnie. Może jeszcze płaczą, a może jeszcze o tym nie wiedzą. Ciekawe czy jeszcze się z nimi spotkam. Zapewnie nie, ale wiem, że na zawsze zostaną w mojej pamięci. 

Nagle przed zaczęłam widzieć jasność, dużo jasności. Poczułam ból, po raz pierwszy od kiedy tu jestem. Coś było nie tak..

COMMANDER LEXA || Clexa Where stories live. Discover now