22. WŁADZA

445 28 0
                                    

Niylah jeszcze do końca się nie wybudziła, bo siedziała na krześle oparta o stół.

- Heej- rzuciłam, na co blondynka gwałtownie się obróciła w moją stronę.

-O! Hej Lex..-powiedziała ziewając- wszystko gra?

-Pewnie.. czemu pytasz?- zdziwiłam się lekko i spojrzałam pytającym wzrokiem na Niylah.

-Bo słyszałam dziwne dźwięki unoszące się z twojej sypialni- powiedziała patrzac się na mnie z głupim uśmieszkiem, a ja tylko lekko się zarumieniłam i spuściłam wzrok na ziemię.

-Emm.. Nic nie słyszałam.. musiało ci się coś przesłyszeć- odparłam lekko zdenerwowana. Niylah na to zareagowała podnosząc kilka razy brwi do góry i na dół- wiem o czym myślisz, ale jesteś w błędzie..

-Tak? A może jednak pieprzyłaś się z Clarke, kiedy spałam? Czy jestem w błędzie- zaśmiała się Niylah, oblizując dolną wargę.

-A co zazdrosna?- zapytała ze śmiechem Clarke, która weszła do pomieszczenia, łapiac mnie za biodra i zaprowadzając do stołu.

-Szybka jesteś Clarke- odpowiedziała blondynka- napewno ubrałaś na dobrą stronę koszulkę?- zaśmiała się, patrząc na jej ubranie. Niebieskooka szybko spojrzała na swoją źle ubraną bluzkę i lekko się zarumieniła.

- Cicho siedź- burknęła i usiadła na swoje miejsce.

Widzę, że przez moją nieobecność dziewczyny się chyba zaprzyjaźniły. To chyba dobrze. Z zamyślenia wyrwał mnie łokieć Niylah, który wbił mi się w żebro.

- Co z Tobą nie tak?- zaśmiałam się, trzymając sie w miejscu walnięcia.

-Słuchaj, a nie- powiedziała z wyrzutami przyjaciółka- jak tam twoja pełnia władzy, słonko?

-Słonko?- zmarszyłam brwi.

-Ups, zapomniałam, że tylko Clarke może tak do Ciebie mówić- pokazała na nią palcem, a właścicielka niebieskich oczu rzuciła w nią morderczym spojrzeniem.

-Nieważne.. wracając do tematu, to nie chcę być dowódcą. To nie moje klimaty. Zrobiłam to dla Luny..- na myśl o zmarłej ukochanej, zrobiło mi się trochę smutno.

-Zawsze możesz zrezygnować- powiedziała Niylah.

-Luuub powierzyć tron komuś komu się on należy- dokończyła Clarke, patrząc się na blondynkę kątem oka. Lekko się zaśmiałam na to określenie władzy blondynki. Przez moment nie wiedziałam o kogo chodzi, ale po chwili przypomniała mi się jedna osoba.

-Ontari..- pomyślałam, ale niestety na głos- To nie jest zły pomysł.

Obydwie pokiwały głową. Już wiemy co mamy robić.

******

Zapukałyśmy do drzwi domku, w którym miała się znajdować Ontari. Po chwili z domku wyszło kilku wysokich i dobrze zbudowanych mężczyzn.

- Witaj Pani Dowódco- powiedzieli prawie jednocześnie.

- Dzień dobry, mieszka tu nadal Ontari?- zapytałam, po sekundzie się poprawiając- dowódca Ontari.

- Owszem mieszka- pokiwał głową jeden z nich.

-A mogłabym się.. No nie wiem, z nią spotkać?- spojrzałam przez uchylone drzwi do środka chatki.

W tym samym momencie z domu wyszła Ontari.

-Lexa..- otworzyła szeroko oczy i mi się przyjrzała- wow, ty żyjesz- uśmiechnęła się i założyła ręce za siebie- wejdziesz?

-Ekhem- odchrząknęła Niylah z tyłu- A my co? Powietrze?

- Nie no wy też wchodźcie- zaśmiała się zagubiona ciemnowłosa. Weszłyśmy do środka dość małego mieszkania i usiadłyśmy na krzesłach położonych wokoło stołu-Co was tu sprowadza?- uśmiechnęła się serdecznie i spojrzała po kolei na nas.

-Chciałyśmy porozmawiać o twojej władzy..- powiedziałam z powagą- To znaczy ja chcę porozmawiać- poprawiłem się. Wskazałam palcem na Clarke i Niylah- a one mi towarzyszą.

- Niezbyt rozumiem- podrapała się po karku Ontari- w jakim sensie chcesz rozmawiać o władzy?

- To nic złego- uśmiechnęłam się i złapałam odruchowo jej rękę na co się na mnie dziwnie spojrzała- Chcę byś rzadziła też moimi ludźmi.

- To żart?- zmarszyła brwi.

- Nie, nic z tych rzeczy- zaczęłam się tłumaczyć szybko- Rezygnuje z bycia dowódcą.

-Dlaczego?

- Po prostu, to nie mój klimat. Robiłam to tylko że względu na Lunę. To ona chciała mieć władzę. Teraz jej już nie ma- przerwałam i pociągnęłam nosem.

- Przykro mi, Lexa. Śmierć Luny, była niepotrzebna- pogładziła wierzch mojej dłoni.

-Nieważne, to wracając do tematu, to Luny już nie ma, a ja nie chce być już dowódcą. Więc chcę oddać to stanowisko tobie. Ale czy ty chcesz?

- To dość poważne pytanie..- zaczęła się rozwodzić, ale jej przerwałam.

-Prosze, chce to już mieć za sobą. Szybkie, tak lub nie?

COMMANDER LEXA || Clexa Where stories live. Discover now