13. NOWY LOKATOR

465 28 1
                                    

Kiedy odsunełam się trochę od Clarke, zauważyłam, że koc jest przesiąknięty krwią. Podeszłam do mojej wielkiej szafy i wyjęłam z niej jakąś dość długą koszulkę. Dałam jej ją, by ta ją ubrała, a ona założyła ją na siebie pod kocem. Zsunęłam z niej koc, na co lekko zasyczała z bólu. Pod kocem było dużo krwi i jej rozcięta noga.

-Boże Clarke, mocno boli?

Na moje słowa pokiwała lekko głową. Poszłam do kuchni, by przynieść stamtąd coś czym będę mogła przeczyścić i zszyć ranę. Na szczęście, zanim zamieszkałam w tym domu z Luną, to udało jej się znaleźć niezłą kolekcje różnych drobiazgów. Z tego wszystkiego wygrzebałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, a następnie skierowałam się z powrotem do sypialni. Przybliżyłam się do blondynki i złapałam ją za nogę. Musiałam uważać, by materiał bluzki nie podwinął się zbyt mocno, ponieważ niebieskooka nie miała na sobie nic innego. Polałam lekko alkocholem na jej ranę.

- Kurwa, ale piecze!- wykrzyczała Clarke.

- A no tak.. sory. Zapomniałam o czymś..- powiedziałam i szybko podałam jej jakiś materiał, by włożyła go do buzi.

Polałam cieczą jeszcze raz i wytarłam to szybko szmatą, a Clarke tylko wyjąkała coś niezrozumiałego.

- Ughh.. nie wygląda to zbyt dobrze Clarke..

- Jak bardzo jest źle?- powiedziała wyciągając materiał z ust.

- Na szczęście tętnica udowa nie jest przebita, ale widzę, że broń przebiła dość dużą część mięśnia..

- Brzmi groźnie

- Nie jest źle, będę musiała to zszyć i usztywnić ci nogę. Nie będziesz mogła się ruszać z łóżka przez jakiś czas, a potem będziesz chodzić u kulach, ale myślę, że zostawisz je po dwóch miesiącach.

- Dwa miesiące to długo..

- Dobra, nie ma czasu na gadanie. Musimy w końcu zszyć ci tą nogę, trzymaj, bądź dzielna i się dużo nie wierć, bo przywiążę Cię do łóżka- zaśmiałam się podając jej materiał.

Szycie nie bylo zbyt przyjemne, dla mnie i dla niej. Niezbyt było mi dobrze z tym, że sprawiam niebieskookiej ból, ale jakoś mi się udało. Po skończonym zabiegu ostatni raz oczyściłam ranę. Następnie podeszłam do Luny, by sprawdzić jej ranę i tak jak myślałam wszystko jest w porządku.

- Jak się czujesz kochanie?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Nie jest źle doktorze- zaśmiała się pod nosem Luna- Chciałabym pogadać..

-Przecież rozmawiamy- parchnęłam.

-Na osobności..- powiedziała szeptem Luna pokazując oczami na drugą stronę łóżka.

Sapnełam tylko z niezachwytu i zaniosłam ją do kuchni. Usadziłam ją na krześle i stanęłam na przeciwko niej. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale postanowiłam ją przerwać.

- Coś nie Tak?

- Ehh.. no wiesz..- zaczęła się jąkać.

Złapałam ją za podbródek i skierowałam jej twarz w moją stronę i pocałowałam w czubek nosa.

- Wiesz, że mi wszystko możesz powiedzieć skarbie..

- Ta Clarke, czy jak ona tam ma? Nieważne. Zastanawiam się, czy ona będzie tutaj długo siedzieć?

- Clarke jest w niezbyt dobrym stanie, a w dodatku niedawno przeżyła gwałt ze strony jakiś kolesi. Niech zamieszka na jakiś czas z nami, martwię się o nią.

- Da sobie radę, a tak poza tym to nie nasza sprawa. Nic o niej prawie nie wiemy. Skąd możemy wiedzieć, że to nie jest jakiś podstęp, ten gwałt i w ogóle.

- Ciszej trochę bo to usłyszy. Poza tym po co miała by mnie okłamywać? Twoje podejrzenia są bez sensu Luna. Jesteś po prostu zazdrosna i przewrażliwiona- powiedziałam, a brązowooka tylko wypuściła powietrze- Nie martw się. Kiedy jej się trochę polepszy to pójdzie do siebie. A wtedy zajmę się tylko Tobą słoneczko, ale ty też musisz wrócić do zdrowia.

- Tak jest, Pani Komandor- zasalutowała, po czym oby dwie wybuchnęły śmiechem.

COMMANDER LEXA || Clexa Where stories live. Discover now