~ Rozdział I~

4.4K 371 204
                                    

Dzwonek kończący lekcję rozbrzmiał na całą szkołę. Prawie od razu kilkudziesięciu uczniów i uczennic wyszło z sal lekcyjnych. Tak samo było z klasą 3-6. Były to już ostatnie zajęcia, przez co wszyscy byli uśmiechnięci, a przyjaciele między sobą żywo rozmawiali. Wśród nich był również chłopak, który niby zachowywał się jak inni, ale myślami był zupełnie gdzie indziej. Dziewczyny go zaczepiały chcąc się z nim umówić, a jego znajomi poklepywali go po plecach. Ale on na to nie zwracał uwagi. Już nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy się ze swoim najlepszym przyjacielem, który niestety chodził do innej klasy.

Najpierw skierował się do szatni, aby zmienić obuwie. Podszedł do swojej szafki, po czym wyjął buty by następnie włożyć do środka nie potrzebne mu już tego dnia trzewiki. Już miał przełożyć swoją biało-niebieską torbę przez ramię, kiedy obok niego zatrzymał się jego bardzo dobry znajomy z drużyny siatkarskiej. Tamten bez słowa otworzył swoją szafkę i również uczynił to samo co przed chwilą jego długoletni przyjaciel.

- Iwa-chan, co u ciebie... - zaczął radośnie szatyn szczęśliwy jego widokiem.

Nie dane mu było skończyć, bo brunet już spojrzał na niego z wrogością w oczach.

- Nawet się do mnie nie odzywaj - odparł zamykając z hukiem drzwiczki. Następnie wziął torbę z ziemi, taką samą jaką miał Tooru, po czym bez słowa go wyminął.

Jednak to nie zraziło przyjaciela. Był przyzwyczajony do humorów Hajime, więc tylko pod nosem się uśmiechnął, by następnie pójść za nim. Szedł tak kilka metrów, a przyspieszył dopiero, kiedy wyszli przed szkołę.

- Wydaje mi się, że masz dzisiaj wyjątkowy zły dzień - powiedział uśmiechnięty, kiedy zrównał się z nim.  Byli przyjaciółmi tak długo, że już zaczął odróżniać, kiedy Iwaizumi tylko dla "żartów" go obraża, a kiedy ma naprawdę paskudny humor i to nie z powodu Oikawy.

Brunet spojrzał na niego przelotnie, po czym się zatrzymał.

- No co ty nie powiesz. - Założył ręce na piersi odwracając się w stronę przyjaciela. - A może od razu zgadniesz z jakiego powodu.

Tooru parę razy przeczesał włosy ręką. Nie był wróżbita Maciejem, ale jeśli Iwaizumi w takim stanie go o coś pyta to znaczy, że wcale nie oczekuje odpowiedzi. Chce tylko się powyżywać na kimś, kto się zaraz nie obrazi. Czasami właśnie tak postrzegano ich relację.

- No nie wiem - myślał głośno kapitan Aoba Johsai. Po chwili jednak rzucił pierwsze, co przyszło mu do głowy: - Dziewczyny, które są twoimi fankami, nagle się na ciebie rzuciły i nie mogłeś się od nich opędzić?

Hajime wcale nie zdziwiła taka odpowiedź. Takie coś mogła powiedzieć tylko osoba, która ma w szkole własny fanklub, w Walentynki jego stolik ugina się od czekoladek, a każda dziewczyna oddała by wszystko, aby zostać jego dziewczyną. Właśnie takie problemy ma ten idiota nazywany Siatkarskim Objawieniem czy Wielkim Królem. Jak dla niego to jest on zwykłym, pospolitym kretynem.

- Nie jestem tobą, Kupokawo i nie mam takich beznadziejnych zmartwień. - Założył rękę na biodrze. - W moim świecie istnieją poważniejsze kłopoty.

- Serio? Na przykład jakie? - Oikawa bardzo się zdziwił, bo nie sądził, że jego przyjaciel może mieć jakieś trudności. Zawsze we wszystkim był najlepszy. 

- Czy twój mózg jeszcze funkcjonuje czy już dawno zaniknął? - Kolejne pytanie retoryczne. Tooru już dawno do nich przywyknął i nawet nie próbował na nie odpowiadać. - Tak sądziłem - powiedział po chwili panującej ciszy.

- Nie martw się Iwa-chan. To na pewno nic wielkiego. Wiedzę w ciebie, że świetnie sobie z tym poradzisz. - Szatyn zawsze starał się pocieszać przyjaciela, nawet jeśli nie wiedział, o co mu w ogóle chodzi.

Jak się masz?  ➼ ⌞IwaOi⌝Where stories live. Discover now