~Rozdział XX~

1.9K 244 124
                                    

Atakujący szedł przed siebie mając nadzieję, że zastanie Yoko w klasie. Bez przerwy w głowie majaczyła mu się jedna myśl - nie mógł uwierzyć, że osoba, której ufał i którą naprawdę polubił, mogła wygadać całej szkole o problemach Oikawy. Ale nie mógł to zrobić nikt inny.

Zacisnął dłonie w pięści, po czym minął szybkim krokiem kilkoro uczniów, którzy jeszcze kręcili się po korytarzu. Zostało mu mało czasu. Za minutę lub dwie zadzwoni dzwonek na lekcje, a on musi choć po krótce usłyszeć jej wersje wydarzeń.

Nagle niespodziewanie, nawet dla jego samego, zatrzymał się. Następnie spojrzał na lewo. Nie zdawał sobie sprawy, że przechodzi obok klasy Tooru. Na samą myśl przeszył go niespotykany smutek. Skoro już tu jest porozmawia z przyjacielem. Yoko może jeszcze chwilę poczekać, chociaż do następnej przerwy.

Na samą myśl o Oikawie wstrzymał oddech. Miał cichą nadzieję, że może te pogłoski nie dotarły do jego samego. Choć czym dłużej o tym myślał, tym bardziej wydało mu się to nieprawdopodobne. Mógł wydawać się obojętny na to, co się wokół niego dzieje, ale tak naprawdę to był z niego bardzo wrażliwy człowiek. Wszystko przeżywał dotkliwiej, a już i tak przez utratę wzroku był podłamany. Jeśli dowiedział się, że większość szkoły wie o jego chorobie, która miała być tajemnicą, załamie się całkowicie.

Początkowo Iwaizumi nie rozumiał, dlaczego Oikawa chciał to trzymać w tajemnicy. Przecież wbrew pozorom to, że przestanie widzieć nie jest końcem świata. Przecież będzie żył, ale Tooru do końca chciał pozostać wzorem do naśladowania dla innych. Gdyby jego wrogowie, jakichkolwiek miał w szkole, dowiedzieli się o tym to mieliby podstawy, aby mieć temat do wyśmiewania byłego kapitana oraz zepchnięcia go z "tronu" w szkole. Wiadomo było, że Tooru jest niczym król w szkole pośród zwykłych uczniów. Każdy go podziwiał. Mniej lub bardziej, ale każdy. Większość chłopaków chciała się z nim przyjaźnić i spędzać z nim czas, a dziewczyny walczyły o jego względy i robiły zakładu, która szybciej go poderwie.

Jeśli myślały, że on o tym nie wie to się myliły. Widział te spojrzenia napalonych na niego uczennic. Czasami go to śmieszyło, ale każdej kulturalnie odmawiał. Nie był chamem, który bawi się uczuciami innych. Jeśli ktoś lubił to mówił mu o tym, jeśli kogoś miał gdzieś to również to okazywał.

Przez trzy lata liceum był prawie jednogłośnie wybierany misterem szkoły, egzaminy pisał rewelacyjnie bez żadnego wysiłku, a do siatkówki miał prawdziwy talent, choć nie odpuszczał żadnych treningów, a nawet od czasu do czasu robił sobie dodatkowe ćwiczenia.

I był uroczy - przeszło mu przez myśl, ale szybko wyrzucił to z głowy. Nie ma teraz czasu na głupoty.

Przesunął drzwi prowadzące do klasy Tooru. Większość uczniów siedziała już na swoich miejscach, choć lekcji jeszcze nie było.

Spojrzał na stolik i krzesło szatyna.

Było puste.

Czyżby nie było go dzisiaj w szkole? Od razu poczuł niepokój, bo przypomniała mi się sytuacja sprzed miesiąca. Ale to byłoby niemożliwe, aby znowu gdzieś wyjechał.

Może wzrok tak mu się pogorszył, że został w domu? W takiej sytuacji przynajmniej nie słyszałby o tym zamieszkaniu w szkole wywołaną jego osobą.

Lecz pomyślał, że warto najpierw zapytać.

- Jest dzisiaj Oikawa w szkole? - rzucił raczej do wszystkich, bo nie znał nikogo konkretnego.

Tylko kilka osób odwróciło się w jego stronę. Reszta była zajęta nauką i powtarzaniem zaległych lekcji. Eh te kujony.

- A co? - odezwał się jeden z chłopaków siedzących w pierwszej ławce. Dłuższe blond włosy i blada cera sprawiały, że wyglądał jak aniołek, ale po tej odzywce Hajime zrozumieli, że tamten wcale aniołkiem nie jest. Wcale by się nie zdziwił, gdyby okazało się, że jest przewodniczącym klasy tych przemądrzałych dzieciaków. Że też Tooru wytrzymywał z nim w jednej klasie.

Jak się masz?  ➼ ⌞IwaOi⌝حيث تعيش القصص. اكتشف الآن