~Rozdział XVI~

2.1K 262 181
                                    

Iwaizumi szedł powoli korytarzem uważając, aby nie wpaść na innych uczniów. Na szczęście oni sami schodzili mu z drogi, bo nie było chyba osoby, która go nie znała, a ostatnio stał się dosyć popularny.

Minęły trzy tygodnie od momentu, kiedy się schlał razem ze znajomymi z drużyny, Oikawa zniknął, a jego nieobecność dosyć znacząco zmieniła życie atakującego. Najważniejsze było chyba to, że  został zaprzysiężony jako oficjalny kapitan Aoba johsai. I na pewno nie był z siebie dumny. Co jakiś czas patrzył na innych, kiedy wyczuwał na sobie ich wzrok. Wtedy oni szybko odwracali głowy jakby się bali, że coś im zrobi.

Nie żeby był jakiś agresywny. Ostatnio, a tak konkretnie od momentu, kiedy Tooru gdzieś wyjechał, stał się niespokojny i łatwo można było wytrącić go z równowagi. Po szkole na pewno już się rozniosło jak poprzedniego dnia wydarł się na Yahabę, bo mu źle wystawił. Więc teraz lepiej dla innych, aby nie wchodzili mu w drogę.

Włożył dłonie do kieszeni spodni, po czyn wbił wzrok w podłogę i zacisnął usta.

Na pewno wszyscy myślą, że coś zrobił Oikawie i dlatego wyjechał. Było przecież powszechnie wiadome, że Hajime od czasu do czasu lubił popchnąć lub nakrzyczeć na przyjaciela. Rozniosła się nawet plotka, że wykończony psychicznie były kapitan po prostu uciekł, nie mogąc już znieść poniżeń jakie serwował mu co dnia przyjaciel.

Przez tą gadaninę sam Iwaizumi zaczął zastanawiać się nad własnym zachowaniem. A może serio przesadził? Ale przecież nie wyglądał na obrażonego, kiedy byli w kinie. Ale jeszcze ten list, który nie dawał mu spokoju. Dlaczego kurde nazwał sam siebie "zwykłym znajomym"? Choć minęło już tyle czasu, bo prawie miesiąc, nadal w głębi serca martwił się, co takiego strzeliło do pustego łba przyjaciela. Policja go nie poszukiwała, czyli musiał być z rodzicami. To w jakimś stopniu go uspokajało.

Atakujący był również po kolejnych egzaminach próbnych. Poszły mu lepiej niż poprzednio. Za kilka dni ma się odbyć egzamin właściwy, więc musi się uczyć jeszcze więcej, choć i tak już teraz mało co śpi.

Westchnął, po czym podszedł do swojej szafki, z której miał zabrać książkę do angielskiego. Już tłum na korytarzu się przerzedził, bo kilka sekund temu rozbrzmiał dzwonek na lekcję, którego on sam nie usłyszał i gdyby nie nagłe pustki, nawet nie wiedziałby, żeby już pójść na lekcję.

W ostatniej chwili wyminął wysokiego chłopaka, który stał obok szafki Hajime i szukał czegoś w swojej. Dobrze, że atakującemu pozostało odrobina refleksu, bo wewnątrz to on już zasypiał. Jak nic na lekcji przyśnie i otrzyma ochrzan od nauczyciela. Jest już tak wykończony psychicznie, że to nie Oikawa powinien trafić do psychiatryka tylko on.

Iwaizumi w końcu otworzył drzwiczki, zaś drugą dłonią przetarł zaspane oczy.

- Niewyspany? - usłyszał pytanie od chłopaka stojącego obok. Zamknął już swoją szafkę, ale nadal przy niej stał. Atakującego on mało co interesował, więc nawet na niego nie spojrzał. Bardziej był zajęty poszukiwaniem książki, która gdzieś mu się zapodziała.

- A co cię to interesuje. Zajmij się własnymi sprawami. - Nie było to miłe, ale do zakończenia roku pozostały jakieś powyżej dwóch tygodni, więc nie szuka przyjaciół. I tak po tym czasie odejdzie z Aoba johsai i prawdopodobnie pójdzie na studia. 

- Wybacz, Iwa-chan, że cię rozzłościłem, ale się martwiłem - odparł tamten cicho. - To ja idę na lekcję. Zobaczymy się później.

Chłopak odwrócił się plecami, po czym zaczął powoli odchodzić.

- Tylko chcę cię widzieć na treningu, Oikawa, bo i tak nie było cię trzy tygodnie. Pojechałeś gdzieś i nawet nic nie powiedziałeś. Nawet nie wiem, kiedy wrócisz - odparł za nim.

Jak się masz?  ➼ ⌞IwaOi⌝Where stories live. Discover now