~Rozdział XVIII~

2.1K 274 201
                                    

Kosmyki włosów szatyna zasłonili mu oczy i część twarzy. To nawet dobrze, bo nie chciał, aby ktokolwiek widział jak się czerwieni. Iwaizumi nigdy tak go nie traktował i nie chodziło o krzyki, ale o trzymanie jego dłoni. Brunet nigdy nie trzymał Tooru za rękę.

Wyszli z klasy. Były kapitan siatkarzy nie miał pojęcia dokąd ciągnie go przyjaciel, ale niespecjalnie go to interesowało. Lekko uśmiechnął się na myśl, że spędzi z nim trochę czasu. Wbrew temu jak się zachowywał, tęsknił za nim i jego zachowaniem.

- Dokąd mnie ciągniesz? - zapytał Oikawa, trochę piskliwym głosem, jakby był nastolatką.

- Zobaczysz, jak będziemy na miejscu - odpowiedział, po czym lekko odwracając głowę, popatrzył na przyjaciela kątem oka. - Lepiej ułóż sobie w głowie to, co masz mi do powiedzenia.

Szatynem czuł, że o to Iwaizumiemu chodziło, ale nie chciał tak wprost powiedzieć mu prawdy. Nie wiedział, jak tamten zareaguje.

- To nie jest takie proste - odrzekł głośniej niż wcześniej. Nawet jeśli nadal miał rumiane policzki, to był już bardziej odważny.

Hajime nagle się zatrzymał. Nie puścił dłoni przyjaciela, a nawet uścisnął ją mocniej. Serca obu znowu mocniej zabiły.

- Musisz w końcu komuś o tym powiedzieć. O tym co się dzieje w twojej głowie. - Brunet odwrócił się do Oikawy nadal nie puszczając jego ręki. - Wiesz, że możesz mi zaufać. - Chłopak lekko się uśmiechnął przez co rozgrywający nie mógł odwrócić od niego wzroku. - A teraz chodź, bo musimy dziwnie wyglądać.

Dopiero, kiedy obaj znowu ruszyli z miejsca, Tooru rozejrzał się po korytarzu. Była obecnie przerwa, więc większość uczniów stała i rozmawiała między sobą. Lecz, kiedy obaj szli środkiem przejścia i trzymali się przy tym za ręce, głośnie rozmowy cichły, a ich miejsce zastąpiły szepty, które i tak dosyć dobrze obaj słyszeli.

- Czy to nie Oikawa? Ten kapitan drużyny siatkarskiej, który zrezygnował z gry?

- Ciekawe, dokąd idą z Iwaizumim? Pewnie chce go pobić, aby nikt tego nie widział.

- Słyszałam, że Oikawa odszedł, bo on się nad nim znęcał.

- Podobno, Oikawa przespał się z większością dziewczyn w szkole. Jak można być taki puszczalski.

- Nie wierzę, że Oikawa jest w klasie 3-5. Niektórzy mówią, że oszukuje na testach.

- A ja słyszałem, że przespał się z nauczycielką, aby mieć taką wysoką średnią.

Szeptom nie było końca. Hajime szedł coraz szybciej, aby jego przyjaciel usłyszał jak najmniej tych bzdur.

- Iwa-chan, to nie prawda, co oni mówią - powiedział szatyn dotrzymując mu kroku. Łzy napłynęły mu do oczu i coraz trudniej było mu powstrzymać płacz. Trudno było mu utrzymać emocje, aby ich nie okazywać.

- Wiem - odparł krótko Hajime, po czym zatrzymał się. Stali przy schodach, które prowadziły na dach. Pewnie tam chciał zaprowadzić go przyjaciel. Nie był tym zaskoczony, bo często, jeśli chcieli porozmawiać w ciszy i spokoju, to szli właśnie tam.

- Zaczekaj chwilę - rzekł do Tooru puszczając jego dłoń. Nagle ręką rozgrywającego stała się  chłodniejsza. Jakby czegoś brakowało. Przez te kilka chwil przyzwyczaił się do dotyku przyjaciela.

Nie patrząc, ani nie mówiąc nic więcej, Hajime wyminął szatyna przybliżając się do szepczącego tłumu uczniów. Oikawa z ciekawości odwrócił się w jego stronę. Teraz stali na przeciwko dziesiątkom osób i nie wyglądali oni na fanów siatkówki, którzy chcieli otrzymać autograf.

Jak się masz?  ➼ ⌞IwaOi⌝Where stories live. Discover now