Rozdział 9

64 5 0
                                    

 
     Wynurzyła się z ciemności między drzewami. Poprawiła rysy swojej bladej „twarzy" by wyglądały na bardziej ludzkie. Następnie zamrugała parę razy swoimi wielkimi oczyma, nie było ani śladu po jej smoczych pionowych źrenicach.


Wracała do miasta po południu, kiedy jak to określają ludzie Złoci Bogowie ostatni raz, spoglądają na nich z tak bliska. Zauważywszy, że ścieżka, którą szła, jest niedaleko posiadłości Hrabiego Edwarda, postanowiła, przyjrzeć się miejscu regularnie, okradanego z jabłek przez jej przyjaciela. Poruszając się bezszelestnie co, zapewniała jej obecna przeklęta postać. Znalazła się na pokrytym zieleniom wzniesieniu. Będąc przystosowana do patrzenia na wszystko z góry świetnie, widziała ludzi w sadzie, jak i koło domu hrabiego. W końcu oba te miejsca były blisko siebie. Nie wiele osób pracowało. Znaczna ich część odpoczywała w cieniu drzew lub zajmowała się pomniejszymi porządkami. Hrabia Edward przepadł, zaszywając się w domu, spędzając zapewne czas z odpowiednim dla niego towarzystwem. Jeśli ktoś miał tu najwięcej roboty to opiekunki, które zajmowały się dziećmi swoich chlebodawców. Małe stadko młodych biegało rozwydrzone po podwórzu, grając w grę, którą nazywano potocznie „Berkiem". Gra ta przywodziła Ignis pewne wspomnienia, ale nie zajrzała tu by powspominać. Jednemu z tych dzieci dokładnie dziewczynce o włosach jak węgiel uratowała życie. Jej czysta aura magiczna przyciągała wszelkie magiczne stwory. Rina nadal była w wieku narażonym na ciągłe porwania przez istoty żądne magii. Gdyby Ignis wtedy przypadkiem jej nie dostrzegła ludzkie dziecię, zostałoby marionetką jednego z tych groźnych stworów, jakie zrodziła puszcza. Smoczyca nie wyczuwała już żadnej niebezpiecznej istoty w pobliżu. Liczyła na to, że dziewczynka przestanie, chodzić sama do lasu puki, nie podrośnie. Nie zamierzała jej drugi raz ratować. Takie dzieci uznawała tylko za sam kłopot. Oderwawszy się więc od rozmyśleń, poszła do miasta. Ten zgred Dared pewnie się wściekał, że jej ciągle nie ma.

Po minięciu bramy wejściowej i krótkiej rozmowie ze strażnikami o tym, jak minęło im święto, szybkim krokiem chciała wrócić do swojego tymczasowego mieszkania.

- A więc- Ludzsiee zarrajmójąrr sstylee szaasssu-wymamrotała ze żmijowym akcentem, który wyróżniał się warczeniem i syczeniem. To cud, że ktokolwiek był w stanie ją zrozumieć. Oczywiście nikt poza łowcami i niektórymi uczonymi nie wiedział, że smoki potrafią naśladować różne odgłosy. Ignis było to bardzo na rękę.


Gdy podniosła głowę, postanowiła poświęcić swój czas na, przyjrzeniu się białej kamiennej świątyni, stojącej naprzeciw niej. „Jak ważna musi być to budowla, że ludzie używają tego surowca, by uchronić ją przed ogniem?" Zastanowiła się w myślach.
Wyróżniała się na tle pozostałych budowli. Z daleka można było ujrzeć jej symetryczność, z czterech stron miała podłużne prostokątne wejścia podpierane rzędami kolumn, które prowadziły do środkowej części świątyni w kształcie okręgu. Nad wejściem, przed którym stała blond włosa widniały płaskorzeźby, przedstawiające, jak się domyślała Bogów w ich prymitywnej wersji. Wyczuwała wysiłek, jaki został włożony by coś takiego, powstało. I jeśli miałaby spalić całe miasto najbardziej szkoda byłoby jej świątyni.

Podziwianie owej struktury przerwał jej czyjś głos. Niemal błyskawicznie się odwróciła na dźwięk Leonarda, który wyrósł jak spod ziemi. Mrużył oczy co, świadczyło, że na zewnątrz był dopiero od niedawna. Zastanawiała się jak, nie spostrzegła blondyna, ubranego w prostą białą koszulę i szare spodnie. Krople potu na czole świadczyły o tym, że upał nie przeszkadzał tylko jej.

- Witaj- powiedział, po czym również pokierował wzrok w stronę świątyni.

Nie odezwała się, a jedynie, spojrzała na niego porozumiewawczo.

- Czemu ta świątynia tak cię interesuje? - spytał zaintrygowany filozoficznym wyrazem twarzy Andegory.

- Interesuje to duże słowo! Po prostu rzuciła mi się w oczy! To jaki Bóg jest tak ważny, że stawiacie mu świątynie? - w jej głosie można było wyczuć nutę drwiny.

- Wszyscy. Nie często tu zaglądam. Mogę ci jednak powiedzieć, że w środku znajdziesz pomnik każdego z Bóstw- Mimo iż alchemik był sceptycznie nastawiony do religii posiadał podstawą wiedzę na ten temat.


Czerwony smokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz