Spojrzałam na nią zdziwiona.
-Nie powinnam ci ufać, ale wierzę w twoje słowa.
Strażniczka z powołania?
-Jak to?
-Z tego co udało mi się dowiedzieć nie miałaś żadnego powiązania z tym chłopakiem.
-Skąd to wiesz? - Podobno nie miała wglądu do moich akt.
-Powiedzmy, że wolałam się umówić z policjantką z kryminalnego, niż z naczelnikiem. - Uniosła delikatne wargi do góry - musiałam się tak poświęcić dla jednej inforamcji.
-Czyli plotki są prawdą? - Nachyliłam się bliżej niej.
-Jakie plotki? - Podniosła brew.
-Że wolisz dziewczyny.
-Nah. - Pokręciła głową w odmowie. -Wolę kobiety. Coś jeszcze o mnie mówią?
-Nie jestem pewna czy mogę zdradzać pani te poufne informacje. - Droczyłam się z nią.
-Mów, póki jest miło.
-Będę konfidentem jeśli to zrobię.
-To co się dzieje w tym pokoju, zostaje w tym pokoju Lauren. - Położyła dłoń na moim ramieniu, a mnie przeszły przyjemne ciarki.
-Nazywają cię potworem z izolatek.
Brawo Lauren. Jeden dotyk i leżysz u jej stóp.
-Ooo, tego nie słyszałam. - Zaśmiała się. Przysięgam, że jej śmiech jest najpiękniejszy na świecie, jak Walc Wiosenny Chopina, choć nawet ten utwór nie może się z nim równać. Nigdy nie było mi dane słyszeć piękniejszego dźwięku, a już trochę chodzę po tym świecie. Najczęściej po więzieniu, ale cóż, życie to życie. Patrzyłam na nią zahipnotyzowana, jak uroczo marszczyła nos i przymykała oczy gdy z jej gardła wydobywały się anielskie dźwięki. - Co jeszcze mówią? - Patrzyła na mnie rozbawiona.
-Cóż, wiedzą o tobie wszystko. Ile masz lat, jak się nazywasz, że nie lubisz swojego pierwszego imienia, że naczelnik na ciebie leci. - Wyliczałam.
-Chyba będę musiała zmienić wszystkie dane osobowe i miejsce pracy.
-Nie! - Wstałam i spojrzałam na nią wystraszona.
-Dlaczego? - Podniosła brew. - Przecież to moje życie i mogę zrobić z nim co chcę.
-W sumie racja. - Spuściłam głowę ze smutku i usiadłam na swoim miejscu.
Przecież nie zostanie tutaj ze względu na ciebie Jauregui.
-Wszystko okej? - Usłyszałam jej głos.
-Hm? Tak, tak. - Pokiwalam głową. - Wszystko okej.
-Nie wygląda na to.
-Jesteś strażniczką czy psychologiem, co?
To było chamskie Lauren.
-Chciałam być. - Wzruszyla ramionami. - Ale nie wyszło.
-Rozumiem.
-A ty? Kim chciałabyś być?
-Będę nikim, bo nikt mnie nie przyjmie do pracy z kryminalną przeszłością.
-No mów.
-Architektem.
-Umiesz rysować?
-Rysowanie to nie wszystko, choć potrafię to robić. Liczy się dokładność i precyzja oraz trochę matematyki.
-Ciekawe. - Pokiwała głową.
-I nierealne dla mnie, Karla .
-Nie denerwuj mnie. - Jej ostrzegawczy ton mnie niezwykle pociągał.
-Przecież tak masz na imię.
-Tylko w dowodzie Michelle.
-Nie wyszła ci zemsta, to moje drugie imię. - Zaśmiałam się.
-Oj zamknij się. - Chciała być poważna, ale nieudolnie ukrywała uśmiech. Spojrzałam jej w oczy z delikatnym uśmiechem, pomimo tego że byłam prawie w samej bieliźnie ona sprawiła, że o tym zapomniałam, jak i również o tym, że jesteśmy w więzieniu.
Ta kobieta pochłania wszystkie moje zmysły.
____________________
Miał być przed dwudziestą, ale ludzi popierdoliło i zrobili mi nalot na sklep 😂😂😂😐😐😐