-Nie wyjdziesz stamtąd cała. - To było jedyne zdanie jakie usłyszałam w drodze do izolatki. Nigdy wcześniej tam nie byłam i szczerze mówiąc trochę się tego obawiałam, ale z drugiej strony tam była Cabello i miałam przeczucie, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed wielkimi metalowymi drzwiami. Strażnik mocniej ścisnął moje ramię i po chwili usłyszałam:
-Cabello, nowa osadzona do ciebie. - A po chwili drzwi się otworzyły. Zostałam brutalnie pchnięta do przodu, ale przed upadkiem uratowały mnie jakieś silne ramiona. Wszędzie poznałabym ten zapach. To była ona.
-Thomas kazał się nią porządnie zająć.
-Kim jest Thomas żeby mi rozkazywać? - Usłyszałam prychnięcie. - To mój rewir i będę tutaj robić co chcę, bez żadnych kurwa poleceń, rozumiemy się? - Jej ton tak cholernie mocno na mnie działał. - Przekaż mu, żeby trzymał się swoich zadań, Frig. - Potem było tylko trzaśnięcie drzwiami i cisza.
Strażniczka niezbyt delikatnie i bez żadnego słowa zaczęła prowadzić mnie do przodu. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie delikatniejsza. Może niepotrzebnie się w to pakowałam? Co jeśli zrobiła sobie tylko żarty, bo chciała ode mnie wyciągnąć jak największą ilość informacji? Po kilku minutach zatrzymałyśmy się przed jakimiś drzwiami i znów było dane mi usłyszeć jej głos.
-Tylko ja wchodzę do tej celi. Żaden z was nie ma prawa nawet tutaj zajrzeć. Jednak jeśli stanie się inaczej wypierdolę was stąd szybciej niż się tego spodziewacie. - Mówiła powoli wyraźnie akcentując każde słowo. - Przekaż reszcie. - Skończyła i otworzyła drzwi, a potem wepchnęła mnie do środka i weszła za mną. Zamknęła za nami drzwi, a ja nareszcie się wyprostowałam i spojrzałam na nią. Nie mogłam wyczytać z jej twarzy żadnych emocji, w jej oczach również była pustka. Wtedy zaczęłam się bać. Może w izolatkach Cabello jest innym człowiekiem? Pokazuje swoje prawdziwe oblicze? Może naprawdę staje się potworem? Nie mogłam długo się nad tym zastanawiać, ponieważ kobieta popchnęła mnie na krzesło i usiadła na moich kolanach przodem do mnie, a potem przytuliła mnie i wyszeptała mi na ucho:
-Teskniłam Lo.
Wtedy cały mój strach wyparował.
-Byłoby mi wygodniej bez kajdanek. - Zasugerowałam cicho.
-Musisz mieć jakieś ślady pobytu w izolatce, skarbie. Dzisiaj spędzisz w nich cały dzień, zdejmę ci je dopiero na noc.
-Zaraz będzie noc.
-Ale jeszcze nie ma. - Odpyskowała, na co przewróciłam oczami.
-Zrób to jeszcze raz, a spędzisz w nich całą noc. - Ostrzegła.
-Przepraszam. - Spuściłam głowę, ale nie na długo, ponieważ kobieta szybko chwyciła moją szczękę i podniosła ją do góry, przez co byłam zmuszona na nią patrzeć. Na jej twarzy malował się łobuzerski uśmiech.
-Wiesz ile mogę teraz z tobą zrobić, Jauregui?
![](https://img.wattpad.com/cover/135337489-288-k912768.jpg)