22.

1.5K 218 0
                                    

-Musisz w końcu wyjść z łóżka! Minęły cztery dni, a ty zjadłaś tylko jeden obiad! Na dodatek śmierdzisz jak łajno! - Dinah z Normani próbowały wyciągnąć mnie z celi, ale nie miałam ochoty tam wychodzić, gdy nie miałam możliwości zobaczenia Cabello.

-Dajcie mi spokój. Nie jestem głodna. - Zaciągnęłam kołdrę na głowę.

-Lauren - materac ugiął się pod ciężarem ciała Dinah - ona nie jest dla ciebie. Ty jesteś osadzoną, a ona strażniczką. To nie wyjdzie. - Położyła dłoń na moim ramieniu. - I na dodatek jest suką.

-Nie mów tak o niej. - Zerwałam się jak poparzona z pryczy. - Niczego o niej nie wiesz.

-A ty niby wiesz? Kiedy zdążyłaś ją poznać, co?

-Byłam na oddziale H. - Powiedziałam cicho.

-Coo? - Dinah i Normani otworzyły usta ze zdziwienia.

-To dlatego jesteś taka dziwna. - Odezwała się blondynka. - Osadzone nie wytrzymują tego co tam się dzieje.  Ostatnią, która stamtąd wróciła była Cruz, mówię "była" bo już nie żyje. Co ci tam zrobili? - Kucnęła przy mnie i spojrzała mi w oczy zmartwiona.

-Byłam tam tylko z nią.

-Zabiję tę kurwę. - Normani uderzyła w ścianę.

-Nic mi nie zrobiła!

No może sprawiła, że się w niej zakochałam.

-Nic?? - Czarnoskóra spojrzała na mnie jak na wariatkę. - Od kilku dni nic nie jesz i nie wychodzisz z celi, to jest kurwa według ciebie nic?!

-Nie wychodzę z celi, bo jej tam nie ma. - Schowałam twarz w dłoniach. - Nie mam po co wychodzić. - Powiedziałam cicho. - Błagam, pomóżcie mi dostać się do izolatki.

-Nie wracaj do tego tematu. - Odezwała się Normani.

-Okej, więc będę sobie leżeć tutaj dopóki nie zdechnę.

Po moich słowach dziewczyny zamilkły. Opadłam na pryczę i nie patrząc na dziewczyny odwróciłam się w stronę ściany.  Obie milczały, ale miałam to gdzieś, mogłyby nawet wyjść, a nie zwrociłabym na to uwagi. Po chwili usłyszałam kroki, a potem była tylko cisza. Pewnie poszły na obiad, jak wszystkie osadzone. Potrzebowałam Cabello, nie potrafiłam się nawet przemóc żeby wstać i wyjść się umyć. Nie czułam się bez niej sobą. Co z tego, że nadal tutaj pracuje, skoro dzieli nas kilka pięter, niezliczona ilość drzwi i pierdolone ściany. Nie zapominajmy o tym, że jestem zbyt grzeczna, żeby się do niej dostać. Westchnęłam pod nosem.

-Nie poradzę sobie bez ciebie Camila. - Powiedziałam do siebie. 

Marzyłam o tym, żeby znowu ją tutaj przenieśli, bo wiedziałam, że dziewczyny mi nie pomogą, a myślałam, że mogę na nich polegać w każdej sytuacji. Cóż, przyjaciół poznaje się w biedzie, nie? Wychodzi więc na to, że Dinah i Normani nie są moimi przyjaciółkami.

-Mamy jeden warunek. - Usłyszałam nagle, więc odwróciłam się do dziewczyn przodem. Nawet nie wiedziałam kiedy weszły do celi.

-Jaki? - Zapytałam.

-Nie dasz się tam zniszczyć. - Powiedziała Dinah.

-I opowiesz nam o wszystkim jak wrócisz. - Dodała Normani.

-To dwa warunki.

-Wchodzisz w to czy nie?

-Jezu! Tak! - Wstałam z szerokim uśmiechem na ustach. - Dziękuję wam! - Chciałam je przytulić, ale one odsunęła się ode mnie z zniesmaczonymi minami.

-Cuchniesz. - Powiedziała Dinah. - Idź weź długi prysznic, bo odstraszysz Cabello.

SEPARATE CELL // CAMRENWhere stories live. Discover now