Sprzymieżeniec

299 23 8
                                    


- Młody. - Teinos wyrwany ze swoich wspomnień spojrzał lekko nieprzytomnym wzrokiem na pochylającego się nad nim Mythosa. Zaskoczony zamrugał kilkakrotnie, uśmiechnął się lekko i wyciągnął dłoń w stronę blondyna. Złotooki pochwycił jego rękę i szybkim szarpnięciem postawił na nogi przyciągając jednocześnie do silnego uścisku. – Gdzieś ty się podziewał przez cały czas dzieciaku? – Tei uśmiechnął się słyszą troskę i gniew w głosie przyjaciela, tak to był dom i nawet narzekanie Mythosa sprawiało mu teraz radość.

- Myślałem. – Zachichotał widząc jak stary smok wymownie przewraca oczami na jego stałą odpowiedź.

- Dwa tygodnie, coś na starość coraz wolniej ci to idzie. – Tei roześmiał się słysząc odpowiedź starszego, powoli ruszyli obaj w drogę do leża.

- En zobacz kto wrócił do domu. – Mythos zawołał do blondyna pakującego zebrane zioła do koszyka.

- Czyżbyś zgłodniał Tei? – Engana uśmiechnął się do szkarłatnowłosego, jego ametystowe oczy błyszczały radością. –Ładna fryzurka. – Blondyn lekko pociągnął koniec warkocza, zerkając z zaciekawieniem na misterny splot.

Teinos szybko wyciągnął warkocz z dłoni Ena, posyłając mu psotny uśmiech. Kto jak kto, ale Engana na pewno domyślił się, że szkarłatnowłosy nie był sam. Blondyn pokręcił lekko głową śmiejąc się cicho.

- Oj młody, młody. – En założył za ucho długie pasmo wymykające się z niechlujnego koczka. – Choć zrobię ci te twoje naleśniki. – Zaśmiał się starszy celowo uderzając barkiem w bark szkarłatnowłosego. Tej roześmiał się i w rewanżu sam wpadł na blondyna popychając go w bok. Droga do leża minęła im na śmiechu i wzajemnych przyjacielskich popychakach, do drzwi dotarli zataczając się od wzajemnych kuksańców i śmiechu.

- Kąpiel, potem jeść. – Teinos zaśmiał się i pognał do swojego pokoju.

Zaledwie drzwi się za nim zamknęły a uśmiech zniknął z jego ust. Mocno przygryzł wargę, coś było zdecydowanie nie tak jak powinno. Cała drogę do domu czuł na plecach palący wzrok Mythosa, w jego spojrzeniu było coś innego jakiś obcy mrok.

„Mizuno." Imię smoka lodu rozbrzmiało cichym wołaniem w głębi jego umysłu.

„Co jest suczko? Czemu jesteś taki niespokojny Pisklaku?" Odpowiedź nadeszła natychmiast niosąc w sobie chłodną obecność starszego i nieco jego szorstkiej troski.

Teinos szybko przyszykował zmianę ubrań i czyste ręczniki, starał się jakoś sensownie ułożyć to o co chciał zapytać. Tysiące myśli w dzikim galopie przebiegało jego głowę.

„Spokojnie Suczko bo mnie głowa rozboli."

Zszokowany szkarłatnowłosy upuścił trzymane rzeczy, przerażony przycisnął drżącą dłoń do ust, nadawał. Wszystkie skłębione i poplątane myśli wysyłał do Mizuno.

„Oj Pisklaku. Uważaj na siebie, mnie też nie podoba się że tam jesteś. Ale leże smoków wody to jeszcze gorszy wybór."

Tej zachwiał się czując jak niewidzialna dłoń gładzi jego plecy, a fantomowe palce podstępnie zakradają się do jego bielizny.

Jak?

Cichy śmiech wypełnił jego umysł, gdy tymczasem jego ciało poddawane było kolejnym przyjemnym torturą.

„To wszystko dzieje się w twojej głowie Suczko. A teraz zmykaj do kąpieli."

Szkarłatnowłosy pomknął jak strzała do sali kąpielowej, ledwie znalazł się w środku przemienił się. Zanurkował w zajmującym większość pomieszczenia basenie. Wszystko działo się w jego głowie, czy to znaczyło że tak naprawdę pragnął zmysłowego dotyku Mizuno, a może nie chodziło o samego smoka lodu może każdy by się nadał. Szkarłatna bestia warknęła nisko na wspomnienie słów Rheosa.

„Okasaii to zwykłe dziwki, oddadzą się każdemu. Nie zgrywaj niewiniątka, jakbym nie wiedział że jesteś taki sam."

W rozbłysku koloru Teinos powrócił do ludzkiej postaci, powoli zanurkował w ciepłej wodzie odcinając się od świata zewnętrznego. Strach i niepewność szarpały jego skołowanym sercem, nie chciał wierzyć w słowa zielonookiego ale przecież z jakiegoś powodu smoki się nie parowały. Niemy krzyk rozpaczy wypełnił jego umysł, miał być zredukowany do roli klaczy rozpłodowej, rodzić dzieci i tyle. Coś ścisnęło go w środku na wspomnienie białowłosego wampira siedzącego na kolanach swego świeżo zdobytego partnera. Poczuł zdradzieckie pieczenie pod powiekami, gdy przypomniał sobie jak ciepłe i pełne szczęścia były w tamtej chwili oczy Fionna. Miał nadzieję spotkać w swoim życiu kogoś kto sprawi że i on się tak poczuje. Skulił się pod wpływem bólu rozsadzającego jego pierś, był okasaii a to pozbawiało go wolności wyboru partnera. Czuł się jak rzecz, albo kość rzucona między głodne psy. Z jednej strony Mizuno, który z całą pewnością pociągał go fizycznie ale jednocześnie przerażał. Z drugiej Mythos, Heheb i Engana, byli dla niego jak rodzina. Wciąż nie wiedział jednak co kryło się za ich milczeniem, bo był niemal pewien że wiedzieli.

Suczko coś ci się humorek popsuł. Mentalny głos Mizuno rozbrzmiał kpiną w jego głowie.

- Weź mnie nie wkurzaj. - Tej jęknął sfrustrowany wynurzając się z wody.- Nie masz pojęcia co czuje! – Sfrustrowany wydarł się na całe gardło, zdradzieckie łzy popłynęły po jego policzkach.

- Tej. – Zaniepokojony głos Engany zabrzmiał za drzwiami. – Wchodzę. – Ostrzegł jeszcze blondyn nim otworzył drzwi i wszedł do środka. Ametystowe oczy z niepokojem spoglądały na młodego smoka wypełniając jego serce ciepłem.

- En. Przepraszam martwisz się przeze mnie. – Szkarłatnowłosy uśmiechnął się smutno do przyjaciela i zamarł widząc jak nozdrza starszego rozdymają się łowiąc zapachy w pomieszczeniu. Przerażony Teinos spostrzegł amulet leżący na brzegu basenu, niemy jęk rozpaczy wypełnił jego umysł.

- Tej, coś ty zrobił? – Cichy głos Engany wprawił ciało młodszego w drżenie. Teinos szybko podpłynął do brzegu i oparł na nim ręce udając, że chce się wynurzyć jednocześnie chwytając mocno amulet.

- O co chodzi En? – Zadał niewinne pytanie starając się zapanować nad drżeniem głosu i rąk. Pisnął przerażony gdy silna dłoń Ena zacisnęła się na jego ręce, tej samej w której ukrył amulet. – En nie! – Chciał wyszarpnąć rękę jednak blondyn okazał się silniejszy, uniósł jego dłoń do góry i obwąchał.

- Cały jesteś pokryty zapachem tego smoka z wtedy. – Engana lekko potrząsnął głową i wyjął amulet z ręki Teja. Chwilę przyglądał się przedmiotowi by ku wielkiemu zaskoczeniu młodego smoka zawiesić go na jego szyi. – Lepiej go nie zdejmuj nawet do kąpieli.- Ze smutnym uśmiechem pogładził twarz młodzika.

Oczy pełne loduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz