Spisek

279 28 4
                                    

- Teinos. Trzymaj. - Engana powoli podszedł do szkarłatnowłosego i podał mu duży kubek parującej herbaty. - Jak się czujesz?

Młodszy uśmiechnął się niepewnie przyjmując naczynie z rąk przyjaciela, oparł głowę o szybę wbijając wzrok w ciemność za oknem. En usiadł na parapecie naprzeciw niego wsuwając nogę między nogi szkarłatnookiego, lekko trącił kolanem o jego kolano.

- Noooo co jest? Przeszła ci furia. - En nie ustępował i naciskał na młodzika nie chcąc dopuścić by zamknął się w sobie.

Teinos szybkim ruchem wydobył z kieszeni flaszeczką z odmierzoną porcją leku , wlał jej zawartość do kubka i pociągnął solidny łyk. Przymknął oczy przypominając sobie niedawną rozmowę z Mythosem , warknął gniewnie nadal wściekły na starego przyjaciela.

- Mam być waszą zabaweczką i rodzić wam dzieci, wspaniała perspektywa. Rozpisaliście sobie harmonogram czy jak, czyje dziecko ma być pierwsze. - Gorycz w głosie młodszego raniła blondyna, pochwycił lekko drżącą dłoń szkarłatnowłosego.

- Tej mnie nie musisz się obawiać. Mój młodszy brat odebrał sobie życie, by uniknąć takiego losu. Nigdy nie zmuszę cię abyś był mój. - Cichy głos blondyna ledwie sięgał uszu Teinosa, zaskoczony młody smok spojrzał na przyjaciela. - Vanne zakochał się w smoku lodu, był taki szczęśliwy. Ojciec jednak zamierzał oddać go Mythosowi, Van nie mógł tego znieść i planował ucieczkę. Talvisurua Zimowy Smutek miał oczy tak jasne, że przypominały niemal przezroczysty lód. Van całkowicie stracił wtedy głowę, błagał mnie o pomoc, to był mój mały braciszek nie mogłem odmówić. Wszystko było gotowe kiedy rozpoczęło się to całe piekło, Talvi został zabity a Vanowi pękło serce. Nie mógł znieść myśli, że mógłby dotknąć go ktoś inny niż jego ukochany. Odebrał sobie życie. Zapieczętował swoją moc wewnątrz swego ciała a potem ją uwolnił. Widok mojego małego braciszka umierającego w męczarniach prześladuje mnie do dziś. Mythos był wtedy wściekły obwiniał Talviego i inne smoki lodu, do dziś ich nienawidzi. Nie potrafił zrozumieć, że okasaii także mają prawo kochać i wybrać swojego partnera, tak jak ty.

Teinos który z uwagą przysługiwał się opowieści przyjaciela zachłysnął się powietrzem słysząc jego ostatnie słowa. Nie był zakochany, przecież nie mogła to być miłość.

- Nie jestem zakochany. - Mruknął niewyraźnie.

- Doprawdy, to twoje rozmarzone spojrzenie mówi mi coś innego . - Engana lekko zmierzwił włosy Teinosa.

Teinos roześmiał się gorzko wpatrując się niewidzącym wzrokiem w okno, od rozmowy z Mythosem coś nie dawało mu spokoju.

- En pamiętasz swoje dzieciństwo?

Blondyn spojrzał na niego nieco zaskoczony.

- Niezbyt dokładnie, wiesz to było wieki temu. - Engana uśmiechnął się lekko i pogładził policzek szkarłatnowłosego.

- Ja nie pamiętam nic.. Moje pierwsze wspomnienie to Mythos opatrujący rany ojca. En ja miałem wtedy dwadzieścia lat. - Trwoga napełniła głos młodszego smoka drżeniem. - Nie pamiętam okasaii, który dał mi życie. Jakbym nigdy nie miał matki.

Hmmmm Nigdy o tym nie wspominałeś.

Tej drgnął lekko na ciche brzmienie mentalnego głosu Mizuno.

Mógłbyś nie podsłuchiwać cudzych rozmów.

Szkarłatnowłosy najeżył się nieco, jednak lekki uśmiech rozchylił jego wargi, cicha obecność starszego dawała mu dziwne i niepokojące poczucie komfortu. Wzdrygnął się lekko na wspomnienie słów Ena. Nie, nie był zakochany. Cichy śmiech Engany lekko go zaskoczył.

- Czemu rumienisz się jak dziewica w noc poślubną? - Zakpił blondyn przekrzywiając nieco głowę i zaglądając z zapłonioną twarz chłopaka. Teinos jęknął żałośnie gdy jego głowę wypełnił dźwięczny śmiech Mizuno.

- Litości moglibyście sobie odpuścić obaj. - Twarz chłopaka poczerwieniała jeszcze bardziej, niewiele teraz się różniła od jego płomiennych włosów. Coś chłodnego musnęło jego policzek i połaskotało ucho.

- Wiesz - En ledwie formował słowa pomiędzy atakami chichotu - Nawet uszy masz czerwone.

Teinos zwinął się w kłębek chowając głowę na kolanach Engany.

- Zabijcie mnie. - Wyjęczał zrozpaczonym głosem, czując jak gorący rumieniec oblewa teraz również jego kark.

Dźwięczny śmiech Mizuno i dziki chichot Engany zlewały się w jedno tworząc kokon między nim a światem zewnętrznym, przywracając mu poczucie bezpieczeństwa.

Mizuno jak myślisz czemu nie pamiętam dzieciństwa. Mythos mówił że więź między Okasaii a młodym jest bardzo silna więc czemu ja nie pamiętam matki.

Śmiech niebieskookiego zamarł, zastąpiony lodowatą obecnością która przenikała szkarłatnowłosego aż do kości.

Przychodzi mi do głowy tylko jedno rozwiązanie ale wątpię aby Ci się spodobało Suczko.

Ponury ton Mizuno nie wróżył niczego dobrego, jednak Teinos nie spodziewał się niczego innego. Skoro młode nie mogły przeżyć bez opieki matki, aż do ukończenia pierwszej dekady życia, coś było mocno nie tak.

Tyle to się sam potrafię domyśleć Mi.

Nie przeciągaj struny Suczko. Mizuno warknął na przezwisko które ostatnio nadał mu Tej. Choć to twój tyłek, ale nie płacz później że nie ostrzegałem.

- Hmmmm chłopcy, wiecie czuję się nieco pominięty. - Engana pogładził włosy Teinosa, obserwując grę mięśni młodszego podczas jego mentalnej wymiany zdań z Mizuno. Ujął twarz szkarłatnowłosego w dłonie i spojrzał mu głęboko w oczy - Mizuno - szepnął cicho - Mizuno. - Uśmiechnął się widząc jak oczy Teinosa zachodzą mgłą a z jego wnętrza spogląda na niego zupełnie inny drapieżnik. - Czuję że zawodzę jego zaufanie. - Engana potrząsnął lekko głową.

- Robisz co musisz aby go chronić, jesteś dobrym przyjacielem. - Głos Teinosa pobrzmiewał obcymi emocjami, gdy Mizuno wykorzystując więź krwi przejął nad nim całkowitą kontrolę.

- Nie wiem jak długo mogę ich powstrzymywać nie wzbudzając podejrzeń. Heheb jest moim bratem ale ostatnio go nie poznaję. Po tym co spotkało Vanna jak może chcieć zrobić to samo Teinosowi który jest dla nas jak brat. - En ze smutkiem potrząsnął głową - Pospiesz się. Jego ruja się zbliża. Myślę, że to już kwestia godzin nie dni.

- Zwiększ mu ilość leku będę tam jutro wieczorem. - Mizuno warknął wściekle - Daj mu coś na sen lepiej niech nie opuszcza pokoju.

Suczko musisz wziąć dodatkową porcję leku.

Teinos nieprzytomnie zamrugał powiekami.

Hmmmm czemu?

Nie pytaj weź.

To przez to, że nie mam apetytu prawda to pierwsze objawy rui. Mizuno przyjdź po mnie.

Oczy pełne loduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz