Frustracja

284 24 4
                                    



Mythos nerwowo potarł kark spoglądając niepewnie w oczy Heheba. Zielonooki uśmiechnął się do niego pocieszająco podając mu woreczek wypełniony pokruszonym lodem. Złotooki z westchnieniem ulgi przyłożył go do puchnącego oka, syknął lekko gdy młodszy zaczął przemywać rozcięcie na jego wardze.

- No cóż młody nie przyjął naszej propozycji zbyt dobrze. – Zielonooki zachichotał. – Szczerze nie sądziłem, że w tym ciałku ma tyle siły. Spodziewałem się raczej łez a nie tego, że rzuci się na ciebie z pięściami. Przez chwilę myślałem, że przyszpili twoje dupsko. Zażarty jest.

Mythos łypnął wściekle na rozbawioną minę towarzysza, lekko uniósł kąciki ust na widok kilku całkiem nieprzyjemnie wyglądających nacięć pozostawionych przez szpony Teinosa.

- Nie wiem czego oczekiwałem, ale raczej nie napadu wściekłości. Cholera, zachowywał się tak, jakbyśmy co najmniej planowali gwałt zbiorowy. – Złotooki potrząsnął lekko głową. – Jedno mnie martwi. On chyba już wiedział.

Heheb spojrzał zaskoczony na Mythosa, więc nie tylko jemu wydało się, że zaskoczenie chłopaka było udawane.

- Myślisz, że En mógł mu coś powiedzieć? – Zielonooki z niepokojem spojrzał na przywódcę gniazda. - Wiem, że Wyrocznia i En byli za tym, aby już dawno powiedzieć małemu prawdę. Ale...

- Nie, nie sądzę aby to był twój brat, ale nie wydaje mi się też, że młody mógł się sam domyślić. – Mythos wciągnął powietrze próbując oczyścić umysł i przypomnieć sobie kiedy zachowanie młodzika uległo zmianie. – Smoki wody. – Warknął wściekły. – Po ich wizycie mały zaczął się dziwnie zachowywać. Przez cały tydzień chodził jakiś struty a potem nagle zniknął bez słowa. Zabiję sukinsynów, niech tylko ich dorwę w swoje szpony. Czy En go sprawdził?

Heheb spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem i lekkim przestrachem.

- Nie wiem za bardzo o co ci chodzi. – Szepnął zanim zrozumienie uderzyło w jego umysł. Mythos podejrzewał, że Teinos mógł parzyć się z jednym lub wszystkimi trzema smokami wody. – Ahh Raczej nie sprawdzał czy Tej nadal jest dziewicą, skoro nic mu nie powiedzieliśmy. Jednak... Przecież wyczulibyśmy na nim zapach innych smoków i woń parzenia.

Mythos zerknął groźnie na zielonookiego, szybkim ruchem pochwycił go za gardło i warknął przez zaciśnięte zęby.

- Jego dziewictwo jest moje He. Pamiętaj. Nie mam ochoty skręcić ci karku, ale to zrobię jeśli sięgniesz po niego pierwszy. Jesteście mi to winni po tym co odwalił twój brat.

- Nie mieszaj w to Vana. – Heheb warknął wściekle, samobójstwo brata nadal stanowił dla niego drażliwy temat. – Nie mieszaj go. A jeśli nie chcesz, aby młody spróbował czegoś głupiego, powinieneś pozwolić mu wybrać kto z nas powinien być jego pierwszym.

Mythos warknął groźnie na Heheba ale nic już nie powiedział. Samobójstwo młodszego brata bliźniaków odbierał jako osobisty policzek. Chłopak jawnie go odrzucił, wolał umrzeć w mękach niż pozwolić mu się dotknąć. Wściekły ryk wypełnił leże gdy Mythos dawał upust swojej złości.

****

Engana drgnął lekko słysząc wściekły ryk. Mocniej otulił puchatą kołdrą szczupłe ramiona młodego smoka ufnie drzemiącego w jego szerokim łożu. Troskliwie odgarnął splątane włosy z wilgotnego czoła, młodzik mocno się pocił a jego oddech był niepokojąco szybki i spłycony. Kilka ostatnich dni sprawiło że En całkiem głęboko wpakował się w bagno. Polubił jednak Mizuno, który na swój kalkulujący i zimny sposób zdawał się troszczyć o młodego smoka. A i Teinos zdawał się, mimo swoich licznych zaprzeczeń i protestów, nie mieć nic przeciw związkowi z niebieskookim. Dłoń Engany uspokajająco gładziła włosy szkarłatnookiego, najbliższe godziny miały wszystko rozstrzygnąć. Blondyn zaciągnął się zapachem młodego. Słodka nuta wabiła go, aby skosztował tego ledwie rozkwitłego kwiatu. Jednak wspomnienie wykrzywionej bólem twarzy brata skutecznie powstrzymywało jego żądze. To nie tak ,że od śmierci brata żył w celibacie, przez te wieki przez jego łóżko przewinęło się kilka Okasaii. Kiedy wędrował wraz z Hehebem i zatrzymywali się w większych leżach, często w ramach gościnności oddawano im jednego lub dwóch Okasaii, aby ogrzewali im łoże. Coś w środku boleśnie go ścisnęło, czasem to były już wiekowe i doświadczone smoki które dawno pogodziły się ze swoim losem. Bardzo rzadko były to podrostki które ledwie doznały swojej pierwszej rui, w oczach takich niedorostków często widział ten sam ból który widział w oczach Vana. Pochylił się by złożyć lekki pocałunek na czole szkarłatnowłosego, w odpowiedzi chłopak ufniej się w niego wtulił.

- Nie bój się mały, nie pozwolę by w twoich oczach też pojawił się ten smutek. Nigdy więcej nie chcę widzieć jak ktoś mi bliski tak cierpi. – Pojedyncza łza powoli spłynęła w dół jego policzka. Przez te wszystkie wieki nie udało mu się zapłodnić ani jednego Okasaii, Heheb miał w tym więcej szczęścia, jednak zarówno pisklę jak i młodziutki Okasaii zmarli przy porodzie, Mythos próbował wielokrotnie jednak również bez skutku. Nawet po przygarnięciu Teinosa kilkakrotnie jeździł do zaprzyjaźnionych legowisk w celu pokrycia jednego czy dwóch Okasaii. Wiadomość o przygarnięciu przez nich młodziutkiego Okasaii sprawiła, że zaproszeń nawet przybywało. Nie było niczym dziwnym iż po urodzeniu pierwszego pisklęcia Okasaii był dzielony z mieszkańcami zaprzyjaźnionych legowisk. Im więcej samców pokrywało Okasaii tym większe prawdopodobieństwo, że któremuś uda się go zapłodnić ponownie. Było oczywiście kilka rodzin, które hołdowały starym zwyczajom i nie dzieliły się swoimi samicami. Pozwalały nawet na okazjonalne trwałe związki między Okasaii i Samcem. Zdumiewające takie pary były raczej dość płodne i rzadziej zdarzały się wśród nich poronienia, jednak zbyt mała liczba Okasaii spowodowała, że niewiele rodzin decydowało się na ten krok. Mizuno wydawał się zaborczym typem i głęboko w sercu Engana miał nadzieję, że jeśli nawet nie z miłości, to z tego powodu niebieskooki nie będzie chciał dzielić się swoim małym Okasaii. En widział wygłodniały wzrok jakim szkarłatnowłosy śledził Fionna i jego partnera, widział jego pragnienie bycia tak całkowicie posiadanym i ochranianym. Nie mógł powiedzieć, że nie rozumie uczuć młodego smoka, sam będąc samcem nie był jakoś szczególnie dominujący dlatego wolał swoje księgi i spokój biblioteki. Nie znaczyło to jednak, że nie pragnął Okasaii który obdarzyłby go pisklakami, nie umiał sobie jednak wyobrazić zmuszenia jakiegokolwiek smoka do podporządkowania się jego woli.

Oczy pełne loduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz