Początek katastrofy

16.3K 976 3.4K
                                    

Po klasie przeszedł wyraźny pomruk niezadowolenia. A jako iż nie była ona w tamtej chwili pozostawiona pod opieką nauczyciela, obecni tam chłopcy hałasowali i rozmawiali o swoich istnych zainteresowaniach.
Jedni pojęcia nie mieli, z jakiego powodu zostali tam wezwani, reszta zaś w nosie miała owy powód. Chcieli jak najszybciej wrócić do domu, a nie siedzieć, jak półgłówki w szkole, będąc to do niej zsyłani już z samego rana w weekend!

No kto normalny pod czyjąś niewiedzą wzywa same osoby płci męskiej do chodzenia do collegu w sobotę? Toż to idiotyzm i głupoty.
A szczególnym popisem inteligencji było wezwanie tutaj osób niepełnosprawnych umysłowo: Ivan właśnie wcinał szóste już burrito, popijając je dziesiątym sokiem pomarańczowym, niedawno co schładzanym. Kim, niejaki biegacz co chwila przeglądał swoje selfie w telefonie, a niemalże na każdym z nich robił dzióbek, jak naćpany Kaczor Donald.

Luka układał właśnie słowa do nowo utworzonej piosenki, nie zwracając uwagi na otaczających go rówieśników.
Max słynący ze swego geniuszu matematycznego, próbował wytłumaczyć Kimowi, że dwa plus dwa wynosi cztery, a nie pięć, aczkolwiek tamten nie obdarzył go choćby ciutką swojej uwagi i nadal wpatrywał się w swoje perfekcyjne, a zarazem seksowne zdjęcia z mordoklejką na twarzy.
Nathanael, jak to Nathanael, bazgrolił coś w swoim zeszycie, i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie uszło to uwadze Adriena, który zauważył, że rudowłosy rysuje sławną superbohaterkę Paryża, Ladybug. Blondwłosy był lekko poddenerwowany tym, iż nie on jeden interesuje się swoją Panią, a więc co moment rysował w notatniku serduszka, a wewnątrz nich biedronki. I choć talentem artystycznym on nie grzeszył, owe owady wyglądały bardziej jak grzybki halucynogenne.

Tylko Nino siedział sobie spokojnie, wpatrując się tępym spojrzeniem w tablicę korkową zawieszoną na ścianie. Omal nie wystrzelił ze strachu w powietrze, kiedy nagle do klasy wbił wysokiej postury mężczyzna, z impetem trzaskając drzwiami.

— Cholera by to — prychnął zezłoszczony. — Że też się musiałem na to zgodzić.

— Tata? — stanął w ławce zdziwiony Adrien. — Co ty tu robisz?

— Adrien? — Gabriel uniósł brwi na widok własnego syna. — Co ty tu robisz?

— Widać, że rodzina — wypalił znużony stanem sytuacji Nino.

— Zapytałem pierwszy — zwrócił mu uwagę blondyn, a następnie podszedł wolnym krokiem do swojego rodziciela. Mężczyzna jednym ruchem ręki nakazał mu usiąść, głęboko przy tym wzdychając.

— Siadaj, dziecko — wziął powietrze w płuca i zaczął się tłumaczyć: — Zostałem tutaj wezwany, aby... — przewrócił oczami zirytowany i grzebawszy w swych kieszeniach, znalazł pewien świstek papieru. Poprawił okulary na swym nosie i czytał, co jest tam napisane, ale w sposób taki, aby nikt nie słyszał. — No, wiecie, dzieci, jak to jest kiedy-

Przerwał, kiedy do jego uszu doszło mlaskanie z ostatniej ławki.

— Ty tam — wskazał palcem na osobę siedzącą na końcu. — Ivan, tak? — chłopak niepewnie skinął głową. — Od dzisiaj przechodzisz na dietę, ponadto udzielę ci bardzo ważnej lekcji dotyczącej postawy i zachowania.

— Ale...

— Milcz, jak do mnie mówisz, chłopcze. — warknął Gabriel, jeszcze raz zerkając na kartkę papieru w swej dłoni. — Na Boga, kto to wymyślił? Zresztą, nieważne.

Kim po raz pierwszy wyłonił wzrok znad telefonu i uświadomił sobie, że nie jest on tam sam. Prychnął cicho i skupił chwilowe, acz ciekawskie spojrzenie na mężczyźnie stojącym na środku klasy.

— Bądźmy ze sobą szczerzy — kontynuował projektant. — Czy któryś z was ma dziewczynę?

Ivan niepewnie podniósł rękę, reszta zaś siedziała cicho jak makiem zasiał.

Sztuka podrywu || Miraculous ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz