video XIV

3.8K 584 265
                                    

— Yoonie, już dziewiąta — powiedział Jimin, a brunet przestał bawić się palcami jego dłoni. Spojrzał na tykający zegar, który wisiał na ścianie. Cholera jasna.

— Kuźwa, kuźwa, kuźwa — mamrotał pod nosem, pakując szybko rzeczy do torby. Jak tak dalej pójdzie, to nawet kwadranse akademickie nie będą go ratować. Chaotycznie grzebał wśród książek, chcąc upewnić się, że wziął wszystko. — Dobra, chyba jestem gotowy.

— No to le... — Park nie skończył, bo na jego wargach został złożony delikatny, lecz szybki pocałunek. Student uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał to.

Nie, on po prostu kochał, gdy zaraz po tym Jimin zaczynał się peszyć, na jego policzkach pojawiał się delikatny rumieniec, a na wargach nieśmiały uśmiech. Dla tego widoku warto było zaryzykować spóźnienie nawet na słynny kwadrans akademicki.

— Widzimy się później, Jiminie — powiedział i wybiegł z wypożyczalni.

Młody Min wpadł na uczelnię minutę przed czasem, lecąc na złamanie karku w stronę auli. Kiedy dobiegł w końcu, zdyszany jak sto diabłów, pod salę, bardzo się zdziwił.

Wszyscy ludzie z jego wydziału stali przed drzwiami. W tłumie studentów dostrzegł Jungkooka, do którego zaraz podszedł.

— Co jest?

— Nie ma Kima.

Yoongi uniósł brwi. To było praktycznie niemożliwe. Profesor Namjoon zawsze pojawiał się na zajęciach, nic nie mogło go zatrzymać. Złe warunki pogodowe, przebita opona, wyjazd w sprawach rodzinnych, kolejne zepsute okulary... Cokolwiek by się nie działo, ich ulubiony wykładowca zawsze pojawiał się na swoich zajęciach. Dlatego zarówno Yoongi jak i reszta studentów była w niemałym szoku.

— No ludzie, kwadransik minął — oświadczył Jeon, ale zamiast udać się ku wyjściu, usiadł przed drzwiami. Pozostali również nie ruszyli się ze swoich miejsc. Może gdyby były to zajęcia z panią Hyuną lub innym wykładowcą, studenci zgłosiliby spóźnienie dziekanowi Kwonowi Jiyongowi. Ale sprawą dotyczyła ich ukochanego profesora Namjoona. Woleli stracić dwie godziny siedząc pod salą i poznać powód spóźnienia, niż wrócić do domów w niewiedzy.

— Ludzie, to chyba Kim! — zawołał ktoś. Wszystkie głowy zwróciły się w tamtą stronę. Rzeczywiście, ich ulubiony wykładowca zmierzał w stronę swych studentów. Uśmiechnął się szeroko, widząc ich wszystkich razem.

— Wybaczcie mi spóźnienie. Wchodźcie, wchodźcie.

Grupa spojrzała po sobie zdziwiona, ale weszła do sali, zaraz zajmując miejsca. Profesor usiadł na biurku, nadal się uśmiechając.

— A więc. Jak dobrze wiecie, dziś jest ostatni dzień wykładów zanim rozjedziecie się do domów na święta. Nie będę ukrywał, że jesteście jedną z moich ulubionych grup, które zdarzyło mi się uczyć. Jako, że nasz uniwersytet nie organizuje wigilijek, postanowiłem sam zakupić dla was prezenty.

Po sali rozeszły się szmery, ktoś zaczął klaskać, a reszta się dołączyła.

— Ale my dla pana nic nie mamy — powiedziała zmartwiona Lisa. — Nie możemy tak po prostu przyjąć od pana...

— Nie przejmujcie się tym. Uznajcie to za podarunek na... mikołajki — uśmiechnął się Namjoon, a Yoongi czuł, że wcale nie to miał na myśli profesor. — Z racji, że nie znam niestety gustu każdego z osobna, zdecydowałem się na najprostszy zakup, jakim była czekolada.

Studenci wyszczerzyli się do siebie, schodząc w dół auli. W pewnym momencie Jungkook odwrócił się do Yoongiego.

— Przynajmniej życzenia mu złóżmy. Świąteczne.

Min kiwnął głową i przekazał informację dalej. Lisa przepchnęła się na przód kolejki, stając przed profesorem. Ukazując idealnie białe zęby w uśmiechu, zaczęła składać wiązanki bożonarodzeniowych oraz noworocznych życzeń, o mało się przy tym nie rozklejając.

Żaden ze studentów nie spodziewał się takiej życzliwości, nawet od ich najlepszego profesora Kima.

Yoongi również podszedł do wykładowcy, uśmiechając się delikatnie. Odkąd był z Jiminem, ta prosta czynność wychodziła mu coraz bardziej naturalnie. Złożyli sobie krótkie życzenia, kończąc je uściskiem dłoni. Min obiecał sobie w myślach, że da czekoladę Parkowi, który wręcz szalał za słodyczami.

Ostatnią osobą, która miała złożyć życzenia Kimowi, był Seokjin. Podszedł do profesora, uśmiechając się delikatnie. A sekundę, nim to wszystko się wydarzyło, Yoongi zrozumiał. Znał to nieśmiałe i niepewne aż za dobrze. Tak samo patrzył na niego Jimin, gdy wychodzili razem do miejsc publicznych, a wokół było pełno ludzi.

Namjoon przyciągnął Jina za przód koszuli, całując go prosto w usta. Szok odbił się na twarzach wszystkich studentów, nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji, jednak już po chwili po auli rozległy się brawa i wiwaty. Co poniektórzy krzyczeli "gorzko", śmiejąc się przy tym donośnie.

Zarówno wykładowca jak i student, którzy rozpoczęli całe zamieszanie, byli całkowicie czerwoni, rumieńce nie odstępowały ich na krok, jednak nie puszczali swoich dłoni, uśmiechając się szeroko.

— KOCHAJCIE SIĘ! — darł się Jeon, a Yoongi szturchnął go w bok, zażenowany. Ale on także uniósł kąciki ust. Wszystko się układało. Jungkook był z Taehyungiem. Namjoon z Seokjinem. Lisa im wybaczyła, ponownie stając się ich przyjaciółką. A on i Jimin...

Nie byli parą. Chyba. Oficjalnie nigdy nikomu tego nie ogłosili. Trzymali się za ręce, całowali, przytulali, spędzali razem czas. Zdecydowanie zachowywali się, jakby byli w związku, ale czy naprawdę byli razem?

I wtedy do Mina to dotarło. Chciał być z Jiminem. Chciał o nim mówić "mój chłopak". Chciał czuć, że przynależy do blondyna. Chciał...

Chciał go najbardziej na świecie.

Bo Yoongi go kochał i zrozumiał to dopiero w momencie, gdy zobaczył miłość dwójki ludzi na własne oczy.

W całej tej euforii nikt nie zobaczył osoby skrytej za uchylonymi drzwiami do sali.

📼📼📼

— To praktycznie skandal — parsknął śmiechem Jimin, gdy Min opowiedział mu historię wykładowcy i studenta.

— Czy ja wiem, wszyscy przyjęliśmy to dobrze — uśmiechnął się Yoongi. — Oficjalnie są razem.

Blondyn skinął głową. To chyba był dobry moment, prawda?

— Jiminie. — Brunet chwycił dłoń młodszego, patrząc mu w oczy. Jasne kosmyki opadały na czoło chłopaka, a usta rozchyliły się lekko. Park wyglądał w tamtej chwili jak anioł. — Będziesz moim chłopakiem?

Niespodziewanie, Jimin wyszarpnął rękę z uścisku Yoongiego, po czym pacnął go w głowę, wydymając usta. Min nic nie rozumiał. Młodszy zaplótł ręce na piersi, patrząc na niego karcąco.

— Idioto — syknął. — Dłużej się nie dało?

I nim student zdążył cokolwiek powiedzieć, nastolatek pocałował go w policzek. Yoongi poczuł jak wargi chłopaka poruszają się przy jego skórze, szepcząc cichutkie "tak".

nie chcę was straszyć, ale do końca zostało naprawdę niewiele, bestyje wy moje



videoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz