7.25

2.3K 243 59
                                    

Po 20 minutach zauważył, że auto jedzie ale nie w stronę biura, a w jakieś nieznane mu miejsce. Jechali przez jakiś las w kompletnej ciemności.

- Uh, proszę pana. Gdzie my jesteśmy? Myślałem, że jedziemy z powrotem do firmy - zapytał zmartwiony Taehyung.

Jungkook zignorował go i wcisnął pedał gazu. Przez nagle przyspieszenie głowa starszego obiła się o fotel.

Kurwa! On jest wkurwiony. Dlaczego jest wkurwiony, Taehyung. Dlaczego zawsze sprawiasz, że jest wkurwiony?!

Po kolejnych 5 minutach samochód zatrzymał się koło wielkiej villi, niewiadomo gdzie.

Gdzie to jest, do jasnej anielki?

Jego szef wysiadł z auta, więc Taehyung zrobił to samo. Był przestraszony ciemnością wszędzie wokoło i nie chciał zostać sam pośrodku lasu w środku nocy. Usłyszał huczenie sowy, przez co prawie zmoczył spodnie.

Poszedł za młodszym, który przy drzwiach wyciągnął klucz i otworzył je. Kim wszedł za nim do środka, widząc wielką przestrzeń wypełnioną starymi obrazami i statuami.

- Panie Jeon? Co my tu robimy? - zapytał nerwowo starszy.

- To mój dom - powiedział chłodno, odkładając klucze na najbliższy stolik.

- T-twój dom? Cz-czekaj, co ja tu robię? - spanikował Tae.

- Zamknij się i chodź za mną - odpowiedział niemiło, przechodząc do następnego pokoju.

Starszy posłuchał i podążył za nim, rozglądając się ciekawsko po pomieszczeniu.
On jest tak wykurwiście bogaty.

Weszli do wielkiej, wyłożonej marmurowymi kafelkami kuchni z dwoma lodówkami i dwoma kuchenkami. Jungkook podszedł do jednej i wyciągnął butelkę whiskey i dwie szklanki. Wypełnił je do połowy i dał jedną Taehyungowi.

- Wypij to.

- Proszę pana, ja n-nie mogę p-pić whiskey.

- Powiedziałem, że masz to wypić.

- Ale—

- Wypij to kurwa, w tym jebanym momencie. To rozkaz - oznajmił jego szef.

Tae przełknął ciężko i uniósł szklankę do ust. Wziął malutki łyczek i szybko odstawił napój na stół. To był niesamowicie mocny likier, który wypalał jego gardło.

- Fuu! Jest za mocne dla mnie, proszę pana.

- Wypij wszystko. Teraz.

Tae pomyślał, że jego szef jest szalony. Nie mógł się sprzeciwić, bo tak czy siak zostałby zmuszony do wypicia alkoholu. Po kilku sekundach złapał drinka i odetchnął ostatni raz. Lepiej zrobię to na jeden raz.

1....2....3....!

Starszy szybko przełknął likier i trzasnął szklanką o stolik. Kiedy skończył przełykać do końca, podskoczył do góry, wyciągając język.

- Jasna kurwa! To jest takie mocne! - krzyknął.

Jungkook obserwował jego panikę i czekał aż chłopak się uspokoi, żeby zacząć mówić.

- Nie znasz zasad naszej firmy, panie Kim? - zapytał Jeon kręcąc drinkiem w swojej dłoni.

- Z-znam....

- W porządku. W takim razie wymień je wszystkie.

Czy on jest, kurwa poważny?

- Uh, numer 1-nigdy się nie spóźniaj. 2-każdy musi nosić czarny garnitur i skórzane buty. 3-eee—oh! Żadnych seksualnych relacji z członkami konkurencyjnych firm lub ludźmi z poza firmy. 4-nigdy nie kwestionuj poleceń szefa. 5-sekretarka musi robić wszystko co rozkaże jej szef - powiedział nerwowo Tae. Poczuł ulgę, gdy odkrył, że jednak pamięta wszystkie.

- Więc, rzeczywiście pamiętasz zasady - ciemnowłosy uniósł brew.

- Tak, pamiętam.

- Ale złamałeś 2, nie...3 z nich. Prawda, panie Kim?

- Z-złamałem?

Jungkook zachichotał i wziął łyk whiskey - Zasada numer trzy, cztery i pięć. Jaka hańba.

- Ale nie miałem żadnych kontaktów seksualnych z pracownikami konkurencji. I zawsze robię co chcesz - Tae zmarszczył brwi.

- Zawsze? Nie, nie, nigdy nie robisz dokładnie tego o co proszę. Nie możesz nawet dobrze ponumerować dokumentów ani doręczyć papierów do odpowiedniej osoby. I wreszcie, dostałeś pozwolenie na wymienienie się z Krisem numerami? Absolutnie łamiesz każdą zasadę - szef wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego. Jego twarz lekko poczerwieniała, a Taehyung bał się, że młodszy wybuchnie i go zaatakuje.

- N-nie wiedziałem, że wymiana numerów to relacja seksualna z panem Wu...

- Tak jak powiedziałem już kiedyś, to będzie prowadziło do seksualnej relacji. A tak nie może być.

- Tak bardzo przepraszam, panie Jeon. Upewnię się, że zrobię już wszystko co powiesz, od jutra. Nie, od dzisiaj. Bardzo przepraszam, ale po prostu nigdy nie pracowałem w korporacji i nie wiedziałem czego się spodziewać - przepraszał chłopak, prawie płacząc. Zastanawiał się, czemu to zawsze on miał być tym, na którego się krzyczy. Może to nie była najlepsza dla niego praca.

- W takim razie nauczę cię, czego powinieneś się spodziewać.

- Okej.

- Zdejmij spodnie.

99.hoe% ⚣jjg+kthWhere stories live. Discover now